Niewolnik najpierw myśli o żołądku

in #polish5 years ago

image.png

Trwa strajk nauczycieli. Nie oceniam jego zasadności, ale zastanawia mnie jedno. Jeśli rząd nie ustąpi, to co zrobią nauczyciele? Wrócą do pracy bez spełnionych żądań? Ja na ich miejscu poczekał do wakacji, zawiesił strajk i pierwszego września - rzucił wypowiedzenie.

Walka nauczycieli z rządem jest walką na wyniszczenie. Ale taką samą walkę toczą inne strajkujące grupy. Nie pracują - nie dostają pieniędzy. A kredyt sam się nie spłaci...

image.png

Ogólnie w Polsce jest problem z oszczędnościami. Trudno znaleźć adekwatne dane. Jedne twierdzą, że połowa Polaków nie ma nic odłożone, inne, że "tylko" 30% żyje od pierwszego do pierwszego. Niezależnie, rośnie rynek chwilówek i od stycznia do lipca 2018 ich wartość osiągnęła 8,2%. O ile więc sam fakt zapożyczania się nie jest niczym dziwnym, tak to, że ludzie biorą pożyczki na kilkaset złotych - budzi przerażenie.

Załóżmy optymistycznie, że prawie 70% ludzi ma jakieś oszczędności. Pytanie teraz: jakie? Okazuje się, że jedynie [37% wśród osób które maja oszczędności] ma wystarczająco pieniędzy na przeżycie powyżej 6 miesięcy, a tylko 19% powyżej roku. Pamiętajmy jednak, że mówimy o osobach które oszczędności mają, przy ogóle wyniki te topnieją do 26 i 13 procent.

Należałoby to jeszcze zestawić z zarobkami. Wydawać by się mogło, że ci którzy zarabiają więcej - powinni mieć duże oszczędności, z drugiej strony im więcej zarabiamy, tym więcej wydajemy Ciężko więc znaleźć tu jakąś prawidłowość.

Wydaje się, że problem może leżeć w nastawieniu Polaków do oszczędzania. Doświadczyliśmy grabieży wojny i rabunku komunizmu. Potem hiperinflacji z końca PRL. Człowiek który odkłada jest łatwym celem dla polityków lubujących się w rozdawnictwie. Pieniądze nie ruszane, są tak jakby nieistniejące więc tak jakby można je dodrukować i wszystko będzie ok, prawda? Prawda?

image.png
Do czego prowadzi nieskrępowany dodruk pieniądza

Obawiam się, że tym tropem pójdzie rząd gdy rzeczywiście zabraknie mu pieniędzy i nie będzie już z kogo ściągnąć. Dobrze, że jest Bitcoin, co nie zmienia faktu, że masa i tak ludzi popłynie na tych decyzjach.

Jak to ma się do nauczycieli? Osobiście myślę, że strajk zakończy się w czerwcu. Ludzie rzucili się do pomocy i wpłacili ładną kwotę na fundusz strajkowy. Ale czy rzeczywiście ładną? Policzmy to. na konto funduszu wpłynęło 5 milionów złotych Spora kwota, można pomyśleć, ale podzielmy to teraz przez liczbę nauczycieli. Według ministerstwa jest ich około 700 tysięcy Załóżmy optymistycznie, że strajkuje 500 tysięcy. Wychodzi więc, że na każdego nauczyciela przypadnie zawrotna kwota 10 złotych.

Oczywiście, są jeszcze fundusze strajkowe związków, ale, zaznaczam, że jest to tylko moja opinia, wątpię aby były w stanie wypłacać pensje przez dłużej niż przez miesiąc. Dwa to chyba będzie szczyt ich możliwości.

Jak więc będzie? Miną święta, długi weekend i wszyscy zaczną się zastanawiać co z pieniędzmi. Pewnie ruszą wypłaty z funduszy. Morale się podbudują mimo, że społeczeństwo będzie wykazywać coraz większe oznaki zmęczenia. Coraz trudniej będzie podtrzymywać płomień, a od nauczycieli odwrócą się kolejne osoby. Strajk straci poparcie, którego już dziś mu brakuje.

Minie nerwowy maj po którym pewnie okaże się, że nie ma pieniędzy. Nauczyciele nie dostaną ani grosza i zaczną się pierwsze wyłamywania. Bo leki, bo kredyt, bo wakacje... Odezwie się brak oszczędności.

Gdyby nie to, nauczyciele mogliby rzucić papierami i szukać pracy gdzie indziej. Rząd nic by z tym zrobić by nie mógł. Rekrutować studentów? Sprowadzić nauczycieli z Ukrainy? Na dobrą sprawę wystarczyłoby aby 20-30% nauczycieli nagle odeszło od zawodu. Wyrwa nie do załatania. Nie musieliby się prosić o podwyżki, politycy błagaliby ich o powrót.

image.png
Strajk to wojna pozycyjna

Ewentualnie mogliby strajkować dalej. Czerwiec to tylko miesiąc do wakacji. Na ten czas można zawiesić strajk i rozpocząć go ponownie pierwszego września. Mogłoby tak być gdyby nauczyciele mieli oszczędności. Pół roku takiego strajku i rząd by upadł. Pamiętajcie też, że w tym roku wybory ;)

Ale tak nie będzie. Nauczyciele przegrają, a PiS bierze ich zwyczajnie na przetrzymanie. Osobiście będę pod wrażeniem jak wytrzymają do czerwca. Pytanie co potem? Lekcje w wakacje? Normalnie nadrobić się tego nie da. Dzięki wspaniałej reformie rozszerzona chemia wygląda tak, że w pierwszej klasie jest coś na wzór przyrody, a od drugiej goni się z materiałem jak oszalały. Geniusz w czystej postaci.

W sercu liczę jednak, że strajk będzie trwał długo. Bardzo długo. Nie chodzi o to, że ich popieram, bo mam mieszane uczucia, ale jak już coś się zaczyna to wypada to skończyć. Społeczeństwo i tak się od nich odwraca, to co im szkodzi? Punkt bez powrotu minęli już dawno. Jak teraz odpuszczą to zrobią z siebie pośmiewisko - "pokrzyczeli, pojęczeli i już po rewolucji".

Prawie zapomniałem o jeszcze jednym czynniku - samorządach. Wrocław np. stoi na stanowisku, że za strajk zapłaci. Mamy więc tutaj wojnę nie tylko nauczycieli i rządu, ale rządu i władz samorządów. Ciekawy jestem jak ta sprawa się skończy, a dowiemy się już niedługo. Przymknięcie oka czy może kontrole i aresztowania? Może być ciekawie, ale to już materiał na inny artykuł.

Sort:  
Loading...

Fajny post :) Dodam tylko dwa grosze od siebie.

Jeden grosz:

Obawiam się, że tym tropem pójdzie rząd gdy rzeczywiście zabraknie mu pieniędzy i nie będzie już z kogo ściągnąć. Dobrze, że jest Bitcoin

Zawsze jestem sceptycznie nastawiony do przedstawiania kryptowalut jako alternatywy na różne zawirowania finansowe. Mało kto z Kowalskich ma sporą kasę w kryptowalutach włożoną przed takimi zawirowaniami. Do tego kryptowaluty są tak niestabilne, że właściwie trudno powiedzieć czy byłyby bezpieczniejsze niż trzymanie kasy w tradycyjnych formach w takich sytuacjach.

Druga rzecz, to dodał bym też to, że prawdopodobnie większość nauczycieli to kobiety. Często zamężne, a mąż najpewniej pracuje. Tak więc może to minimalizować ból związany z brakiem wypłaty, przynajmniej u osób które nie są samotne. Natomiast nie zminimalizuje jakoś bardzo, bo zapewne styl życia takiej rodziny jest dostosowany i przyzwyczajony już do 2 wypłat (tak jak mówisz, kredyty, rachunki, leki).

Chodzi raczej o ucieczkę przed hiperinflacją, grabieżą dewiz, zaborem środków z kont bankowych. Krypto jest nie do ruszenia - o ile dobrze się schowasz, to władza nic nie znajdzie. Jest to o wiele łatwiejsze niż ukrycie np. złota.

To rozumiem, ale nadal uważam, że może być różnie - wydaje mi się, że nie ma się pewności, że zabór środków z konta bankowego będzie miał miejsce póki nie będzie miał miejsca i będzie za późno. Natomiast wpłacanie kasy na kryptowaluty w momencie gdy pojawiają się sygnały, podejrzenia, że taki zabór może mieć miejsce, nie musi wcale okazywać się dobrym wyborem. Może się okazać, że szanse na spadek ceny kryptowaluty w najbliższym roku są większe niż szanse na zabór i stracimy przenosząc pieniądze. Albo że zabór miejsce będzie miał, ale i tak zabrałby nam mniejszy procent oszczędności niż spadek kursu danej kryptowaluty. To miałem na myśli. Oczywiście wszystko zależy od konkretnej sytuacji.

TL;DR: trzeba kalkulować ryzyko, krypto też swoje ryzyko ma, niekoniecznie mniejsze niż zostawienie pieniędzy tam gdzie były wcześniej. Może to taka oczywistość

bardzo lubię te Twoje rozkminy,
i puszczanie wodzy fantazji- w prawo i w lewo.
serio serio.

Jakbym miał pisać cały czas o chemii to bym chyba zwariował ;)

!tipuvote 3 hide

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.13
JST 0.030
BTC 65762.16
ETH 3485.95
USDT 1.00
SBD 2.50