2020 01 25 - 30 dni muzyki odcinek 6 - Taniec z pajacem
Dzień szósty wyzwania.
Piosenka która wyrywa do tańca.
Prezentuję świeżynkę jak na moje gusta muzyczne. Utwór wydany 21 lat temu, choć sugerując się brzmieniem, niektórzy daliby mu chyba drugie tyle.
Niektórzy oczekiwali zapewne utworu ze znacznie dłuższą brodą, ale pozwoliłem sobie zaskoczyć. Nikt się nie spodziewał Jamiroquai (Canned Heat)
Zawsze jak tańczę, wyglądam strasznie. To dlatego że nie chcę wpaść na nikogo i się pilnuję, ale przy okazji wysyłam negatywne wibracje. Żeby jednak nie pozostawić negatywnych wrażeń, pozwolę sobie przytoczyć dwa z a b a w n e fakty z przeszłości.
Dyskoteka w gimnazjum. Pierwsze wolne tańce w życiu. Idzie mi całkiem nieźle, ale nagle, dosłownie znikąd, dostaję krwotoku z nosa. Nikt się nie śmiał i nie dokazywał, za to potem leczono mi te krwotoki srebrem. Przypuszczam że przy okazji wyleczono mi wilkołactwo.
Podświadomość (sen). Idę w piżamie, trafiam do kina. Trafia mnie żenada z powodu bycia w piżamie w kinie, więc szybko bilety i na salę.
Tam rozpoczyna się film taneczny. Jakiś chłopak, jakaś dziewczyna, mierzą się wzrokiem, groźnie mrużą oczy, będzie pojedynek.
I nagle to
Jeden z obrazków, które nigdy nie wychodzą z głowy a nawet się rozwijają. Zdążyłem sobie dopowiedzieć całą historię o kompletnym braku tanecznych umiejętności.
Wrócę jutro, na razie życzę smacznej sobotniej kawusi i udanych tańców