Wojciech Lis pseudonim „Mściciel” - lokalny bohater Ziemi Mieleckiej

in #polish6 years ago

Czas bohaterów

Okres II wojny światowej i powstania antykomunistycznego w Polsce (1944-1953) był niezwykle obfity w bohaterskie jednostki i heroiczne czyny. Śmiało można powiedzieć, że ówczesne społeczeństwo było skłonne do wielkich poświęceń w imię walki o wolną, niepodległą Polskę. Czy dziś było by tak samo? Szczerze wątpię. Jednak dzisiejszy temat nie będzie rozważaniem nad tym jak społeczeństwo zachowałoby się w chwili próby. Dziś przedstawię wam bohatera z moich rodzinnych stron, gdzie się urodziłem i dorastałem chłonąc miłość do ojczyzny.

Pomnik_Malego_Powstanca.JPG

Historia „Mściciela”

Wojciech Lis urodził się w 1913 roku w rodzinie chłopskiej w Ostrowach Tuszowskich (powiat Kolbuszowa). Jego partyzancka historia rozpoczęła się w 1942 roku, gdy podczas pracy przy budowie drogi pobił niemieckiego oficera i zabrał mu broń. Na odwet Niemców nie trzeba było długo czekać. Gestapo rozstrzelało jego rodzinę (ojca i siostrę) oraz spaliło ich dom w Ostrowach Tuszowskich. Niestety zginęli tez z tego powodu inni przypadkowi ludzie. W czasie wojny dowodził oddziałem dywersyjnym AK w powiecie mieleckim. W ramach akcji „Burza” latem 1944 roku w współpracy z wojskami sowieckimi zajął miasto Mielec wraz z zakładami WSK bez dokonania zniszczeń (mimo ich zaminowania). Po wyzwoleniu zgłosił się do milicji obywatelskiej (MO), ale wobec odmowy współpracy w wyłapywaniu akowców został tak jak wielu innych aresztowany przez NKWD. Szybko im jednak uciekł z aresztu wyłamując drzwi. Następnie wyszedł z konspiracji i chcąc normalnie żyć, podjął pracę jako stróż w młynie w Hykach-Dębiakach. Jednak nie było mu to dane i już w marcu 1945 roku MO spróbowała go ponownie aresztować. Ten jednak zdołał zbiec i zaczął się ukrywać. Gdy dołączyło do niego wielu z jego byłych podkomendnych już w kwietniu 1945 roku zorganizował oddział zbrojny. Oddział ten współpracował nawet z legendarnym Hieronimem Dekutowskim „Zaporą”. W latach 1945-1946 oddział Lisa przeprowadził wiele akcji na oddziały MO, UB, KBW oraz jednostki wojsk sowieckich. UB prowadząc rozmowy z Lisem na temat jego ujawnienia się i rozwiązania oddziału jednocześnie rozpracowywał oddział umieszczając w ich szeregach szpiegów. Po wielu potyczkach z ukrywającego się oddziału pozostał tylko Wojciech Lis i Konstanty Kędzior. Wobec niemożności ich złapania, UB wysłało agenta Wojciecha Palucha „Tor” (byłego podkomendnego Lisa) z zadaniem zabicia ich. Zdrajca ten 30.01.1948 roku zastrzelił obu, gdy spali w lesie koło Ostrowów Baranowskich, po czym powiadomił UB. Funkcjonariusze UB upozorowali potyczkę, a następnie zabrali ciała, które pochowano na śmietniku Komendy Powiatowej MO w Mielcu. Za swoją zdradę „Tor” dostał 2000 zł oraz garnitur i skórę na buty z cholewami. Tyle wynosiła cena zdrady towarzyszy broni i wcześniej wyznawanych ideałów.

Wskrzeszą-legendarnego-„Mściciela”.jpg

Lis w opowieściach babci

Moja babcia mająca niespełna 94 lat w swoim życiu nie raz wspominała historie Lisa. Wiąże się z tym pewna smutna historia, którą wam opowiem najlepiej jak tylko potrafię. Otóż pewnego letniego dnia 1942 roku we wsi pojawili się Niemcy. Moja babcia wraz z starsza siostrą ukryły się w kopce siana, by przeczekać zagrożenie. Gdy już myślały, że jest po wszystkim starsza z nich wyszła z niej, na co tylko czekał jeden z Niemców. Oddał strzał z pełną świadomością, widząc, że mierzy do młodej dziewczyny. Zginęła na oczach młodszej z sióstr. Na krótko po tym wydarzeniu z żalu po stracie córki zmarł jej ojciec (mój pradziadek). Los jednak potrafił zaskoczyć. Ów Niemiec nie nacieszył się długo życiem. Sprawiedliwość przyszła właśnie z rąk Lisa i jego oddziału, gdy przypadkowo natknął się on na niego na leśnej drodze. Zginął od serii z karabinu. Dziś po latach, gdy babcia wspomina dawne czasy, dobrze wspomina działalność jego oddziału. Opowiada jak to oddział ten bronił ich przed Niemcami, jak przepędzał tzw. szabrowników z okolicznych wiosek czy w końcowym okresie zwalczał czerwoną zarazę. Zdarzało się, że niektórzy bandyci psuli jego dobre imię, podając się za jego odział i rekwirując już dość wymęczonemu ludowi np. żywność. Na szczęście dziś prawda o nim jest znana. Nie spoczywa już dalej w jakimś bezimiennym dole na śmietnisku, tylko od 1992 roku możemy zapalić znicz na grobowcu chorążego Wojciecha Lisa stojącym na cmentarzu parafialnym w Mielcu.

1024px-PL_-_Mielec_-_cmentarz_parafialny_-_Kroton_016.JPG

Artykuł zgłaszam do Tematów Tygodnia – temat nr 2 (zdrada) jak i również do konkursu 100 lat Niepodległej.

Na podstawie:
https://ipn.gov.pl/pl/archiw/archiwalia/archiwalia-rzeszow/31596,Materialy-dotyczace-zabojstwa-Wojciecha-Lisa-i-Konstantego-Kedziora-przez-agenta.html
Wspomnienia żyjących świadków.

Źródła grafik:
https://pl.wikipedia.org/
http://supernowosci24.pl/wskrzesza-legendarnego-msciciela/

Sort:  

Dziękuję za świetny artykuł, historia chor. Wojciecha Lisa przyjęta do konkursu, o takie własnie pomniki mi chodziło.

Śmiało można powiedzieć, że ówczesne społeczeństwo było skłonne do wielkich poświęceń w imię walki o wolną, niepodległą Polskę. Czy dziś było by tak samo? Szczerze wątpię.

Dziś nie byłoby "tak samo" bo czasy są inne. Wiele razy spotkałem się z opinią, że partyzantka w lasach przy obecnej technice jest praktycznie niemożliwa.

Masz rację, że partyzanka leśna dziś nie zdała by egzaminu, ale co innego partyzantka miejska. A zanim już musielibyśmy wybrać partyzanckie życie to czekała by nas jeszcze walka w ramach regularnych wojsk. Tylko pytanie ile osób odpowiedziało by na wezwanie.

Coin Marketplace

STEEM 0.16
TRX 0.13
JST 0.027
BTC 60684.92
ETH 2911.45
USDT 1.00
SBD 2.30