Riposta temat 4 #16 tematów tygodnia

in #polish6 years ago

Jak lekarz z lekarzem chciałabym nieco popolemizować z wpisem https://steemit.com/pl-artykuly/@mydrall/medicine-is-a-good-idea-14-wscieklizna-100-zabojca na temat wścieklizny u zwierząt i ludzi.
Może nie tyle polemizować co uzupełnić z punktu widzenia lekarza weterynarii.

Wirus jest neurotropowy co oznacza, że ma powinowactwo do układu nerwowego. Im dalej od mózgu został pogryziony człowiek tym "lepiej" dla niego. Zanim wirus dotrze do mózgu jest czas na interwencję, szczepienie czy podanie surowicy.

Ale są sytuacje, gdzie należy działać NATYCHMIAST.
Znane są przypadki, gdy człowiek ma objawy wścieklizny tylko nie przypomina sobie żadnej sytuacji, w której mógł ją podłapać.... bo przecież nie wtedy, kiedy na skraju lasu przykucnął za potrzebą i coś go dziabnęło w tyłek. Wtedy?
Tak.
To możliwe.
Okolice intymne są bardzo bogato unerwione, wirus potrzebuje znacznie mniej czasu, by dotrzeć do mózgu.

Po niedługim czasie od ugryzienia, którego kompletnie nie kojarzył, pośladek zaczął swędzieć, boleć, nieco obrzękł, zagoił się nawet, ale następne objawy pojawiły się błyskawicznie. Na ratunek było za późno.

Gdyby OD RAZU skojarzyć, połączyć te zdarzenia, byłaby szansa: surowica, szczepienia.

Oprócz okolic intymnych bogato unerwione są również opuszki palców, głowa i wtedy trzeba zachować szczególną ostrożność, nie lekceważyć nawet najdrobniejszych skaleczeń, zadrapań, pogryzień przez nieznane zwierzę.
Toaleta rany, dezynfekcja i pozostałe zabiegi, o których pisał @mydral są niezbędne.

Jak nasze domowe zwierzęta mogą zarazić się wścieklizną?

Do laboratorium dostarczono mózg....krowy. Badanie metodą IF wykazało wściekliznę.
Krowy są wypasane przez wiele miesięcy na łąkach, pod lasami. Wystarczy, że chore zwierzę wyjdzie z lasu, ugryzie krowę... dalej wiadomo.

Zwierzęta chore na wściekliznę zmieniają swoje naturalne zachowanie.
Normalnie kuna, lis, jenot nie wyściubiłyby nosa z lasu, ale kiedy coś się zmienia w mózgu to nie wiedzą co robią. Podchodzą do gospodarstwa, do budy z naszym psem, który je ugryzie, nasz kot pogoni je z pazurami, dziecko nieświadome niebezpieczeństwa podejdzie do niego, pogłaszcze. Zwierzę padnie na podwórku, miało kontakt z ludźmi, badanie, wścieklizna, szczepienia ludzi. Obserwacja psa, kota.
I całe dochodzenie epizootyczne aby ustalić, czy nie było innych kontaktów z ludźmi, zwierzętami, sprawdzanie zaświadczeń o szczepieniach.

Nasze domowe zwierzęta - odwrotnie, uciekają od nas, stają się agresywne, atakują, gryzą.

Jak chronić siebie i nasze zwierzęta przed wścieklizną?

  1. Szczepić regularnie psy i koty.
  2. Trzymać je na zamkniętym terenie, ograniczonym, zwłaszcza, gdy mieszkamy koło lasu.
  3. Zgłaszać wszystkie niepokojące zachowania zwierząt: policji, lekarzowi weterynarii.

szczepienie.jpg
(grafika za zgodą)

Sort:  

Bardzo dobrze że napisałaś tą ripostę i dodałaś informacje o zwierzętach domowych oraz potrzebie szczepień.

Czyli... nawet w lesie na spacerze nie puszczać psa bez smyczy?

Raczej nie. Twój to pies z terierów czyli z ciągotami do polowactwa :P I co zrobisz, jak jakaś gadzina do niego podejdzie (zamiast uciec) i tylko kontrolnie przepacają się zębami? Bolek do obserwacji, strach, czy nie szarpnął Ciebie lub obślinił z radości że jesteś, że dobiegłeś słysząc szamotaninę.

A ja się zastanawiałem skąd ta ogromna wiedza :)

Dosłodziłeś :) Nie wiedziałeś, że jestem lekarzem weterynarii? Nigdy tutaj tego nie ukrywałam.

Właśnie nie 0_0 i stąd moje zaskoczenie i jeszcze większa radość :D

Bardzo się zaniepokoiłam i wystraszyłam bo mam sporo zwierzaków, więc zasięgnęłam języka... Podobno na Korfu zagrożenia nie ma (ani odnotowanych przypadków). Jeśli chodzi o dzikie zwierzęta to występują jedynie lisy i kuny, szczepionki są rozrzucane i podobno sytuacja jest pod kontrolą.
Oby rzeczywiście tak było...
Psy oczywiście są szczepione, ze względu na bardzo popularne łowiectwo prawie każdy ma psa myśliwskiego.

Straszna choroba ta wścieklizna.

Ja też byłam szczepiona. Pracowałam w ZHW na wirusologii i zajmowałam się właśnie badaniami wścieklizny. To do mnie przyjeżdżały łby, całe zwierzątka, mózgi, wkręcałam łeb w imadło i dłutem prułam czaszkę wydobywając mózg. I kiedyś omsknęło mi się dłuto i przebiłam 2 pary rękawiczek gumiastych, na ręku został mi czerwony ślad. A jedno z tych 5 zwierząt było wściekłe. Które? Nie wiem. Czy to robione przed omsknięciem czy po omsknięciu? Zresztą i tak nie miało to żadnego znaczenia, byłam blada, wystraszona, moja szefowa robiła te preparaty i oglądała: minus, minus, nie ma, nie ma... dodatni . No kurde, już widziałam siebie jak mi na łopacie jedzenie podają zamknąwszy uprzednio w klatce :( Pani doktor zakaźnik ludzki, po przeprowadzeniu wywiadu stwierdziła, że "ona by nie szczepiła mnie, bo to rękawiczki, nie wiadomo czy skóra uszkodzona, ale ja decyduję". A gdybym ja posłuchała pani i nie szczepiła się i bym zachorowała? - Wtedy ona by mnie miała na sumieniu. Tjaaa, jasne, ja w piachu a ona by sumienie miała nieczyste. Ze szczepieniem nie było żadnego problemu, dostałam 6 czy 7 dawek w stosownych terminach, w rękę. Nawet wolny dzień miałam z tej okazji :P

masakra, przez jedno draśnięcie...

Temp. 60*C zabija wirusa, a narzędzia były gotowane i dezynfekowane. Wystarczy przerwanie ciągłości skóry, draśnięcie aby wirus się dostał do organizmu :( Nawet gdyby nie było tego śladu tylko rękawiczki przerwane, to i tak bym NIE RYZYKOWAŁA.

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 62487.83
ETH 3340.96
USDT 1.00
SBD 2.46