Był sobie SERIAL - Konkurs #pl-filmy

in #polish6 years ago (edited)

W mojej osobistej historii widza, telewidza i czerpiącego/cej pełna garścią z kultury masowej konsumenta/tki niezwykle ciepło zaznaczył się serial produkcji angielsko-włoskiej pod wielce mówiącym tytułem "Kosmos 1999". Akcja każdego odcinka wciągała tak, że nie było siły - przez godzinę świat dla mnie nie istniał. Czas miedzy godzinami emisji dłużył się niemiłosiernie. I nie tylko ja tak miałam. Dzieciaki chodziły półprzytomne, dorośli z zawstydzeniem spławiali gości, odkładali słuchawki telefonów. Bo serial.


space-1999-pic.jpg

żródło:the Little Red Reviewer

Pierwszy, prawdziwy serial science fiction w siermiężnym PRL-u... To trzeba było przeżyć żeby zrozumieć.

Czytam teraz, że na końcówkę lat 70-tych załapał się tylko pierwszy sezon a drugi, gdzieś pokątnie, jakaś kablówka 16 lat później nadawała. Jakoś mi się to nie zgadza z pamięcią. No chyba, że przeleciało jak z bicza strzelił bo postać Mayi pamiętam bardzo wyraźnie.

spty2060.jpg
żródło01

Była to kosmitka przygarnięta, w drugim sezonie, przez rozbitków z Ziemi. Czy była taka potrzebna czy nie, zawsze miała swoje pięć minut na korzystanie z wrodzonych zdolności metamorfa. Raz była orłem, innym razem myszą... wykorzystywali ja producenci niemiłosiernie. Pewnego razu nawet w dyskusji z szefem bazy Alfa, komandorem Koenigiem, (a dyskusja dotyczyła problemu postrzegania wartości człowieka poprzez pryzmat jego wyglądu) nakazali jej zmienić się w dość niesympatyczną staruchę. I wątpię bym te odcinki z Mayą oglądała ponad dekadę po pierwszej serii.

Dla niezorientowanych drobny spoiler: W 1999 roku księżyc oderwał się od ziemi i zdryfował w przestrzeń kosmiczną wraz z aktualnie stacjonującą na jego powierzchni załogą bazy o nazwie Alfa. Powodem katastrofy był wybuch składowanych na powierzchni Luny radioaktywnych odpadów. Personel stacji kosmicznej stanął wobec dwóch problemów: utrzymania sie przy życiu (praktyczne pomijanego w fabule) i reprezentowania ziemskiej kultury wobec napotykanych co chwila przedstawicieli Obcych.


space1999-cast.jpg

żródło:the Little Red Reviewer

I zawsze tym właściwym rozwiązaniem jakiegokolwiek problemu czy sporu okazywało się to zaproponowane przez ludzi. Jak, na przykład, historia zwiadu na planecie zaludnionej przez myślące drzewa. Zbrodnią było tam jakiekolwiek działanie przeciwko roślinom, a któryś ze zwiadowców pobrał próbkę flory do dalszych badań. Według lokalnego prawa stał się tym samym zbrodniarzem. Czy złamanie prawa, którego się nie było świadomym zwalnia od kary czy wręcz przeciwnie - "zbrodniarza" należy ukarać tym surowiej. Dla przykładu. Po długich negocjacjach, naukowcy z Alfy otrzymali możliwość przedstawienia swoich racji na procesie. I wygrali.

I taki był ten serial.

Bohaterowie wyrwani z codzienności, oddzieleni od rodzimej społeczności, rozbitkowie właściwie a jednocześnie ambasadorowie ludzkości - sprawiedliwi i humanitarni. Rozrywka z ambicjami do czegoś więcej. Nie propaganda ale taki wizerunek człowieka by nie strach mu było w lustro patrzeć.

spb0069.jpg
żródło02

Gdy się ogląda te odcinki po latach widać taką naiwną ufność w człowieczeństwo. W postęp ludzkości. Czasy nam się jednak zmieniły - jesteśmy teraz cyniczni chociaż nadal tęsknimy za baśnią. Ale... już by się chyba nie udało dzisiaj takiej fabuły sprzedać producentom. Nie "latamy już w kosmos" na poważnie. Od czasu do czasu pojawi się w kinach produkcja długometrażowa, jakaś kontynuacja Star Treka... ale serial? Jeśli już to raczej jako pastiż, komedia - jak w ostatnio nadawanym przez stację FOX cyklu "Orville".

To tak jakby reżyser dzisiejszy, puszczając oko do odbiorcy, mówił: "My już nie wierzymy w Człowieka. Miał brzmieć dumnie i co? Ludziska na siebie kły szczerzą, świat się w kółko kręci - jak nie kryzys to inna recesja. Usiądź sobie widzu wygodnie w fotelu ( póki go masz) i pośmiejmy się razem z naiwnych."

Z serialami na ogół jest tak, że im więcej widzów zachwycił im większą miał "oglądalność" tym bardziej kusi producentów. Powstaje drugi sezon, potem następne... W przypadku "Space 1999" skończyło się na drugim sezonie.

Zmiana reżysera pociągnęła za sobą zmianę podejścia do całości ; z widocznych w pierwszym sezonie nawiązań i klimatu Odysei Kosmicznej Stanleya Kubricka zrezygnowano na rzecz space opery w typie Star Treka. Mi oczywiście w głowie nie postało by grymasić na cokolwiek. Każdy odcinek przyjmowałam niczym prawdę objawioną, z wypiekami na twarzy, ale zachodnia publiczność poczuła się zdradzona. Oglądalność zamarła, słupki poleciały w dól i plany trzeciego sezonu ( o ile takie były) powędrowały na półkę. A ja zostałam z głową z chmurach, właściwie w gwiazdach i w mojej ocenie żaden z później emitowanych przez Telewizję seriali o tematyce kosmicznej do pięt nie dorastał przygodom załogi Moonbase Alpha.

full-moon-1775765_960_720.jpg
żródło:Pixabay

Dożyłam roku 1999 i... księżycowi nic się nie stało. Nadal nam świeci a o bazach lunarnych możemy sobie pomarzyć. Krąży wprawdzie gdzieś po orbicie międzynarodowa stacja kosmiczna ale żeby cokolwiek o niej poczytać trzeba sięgnąć do literatury branżowej. Świat żyje dziś zupełnie czym innym i kosmos jakby nam spowszedniał. Od czasu do czasu tylko jakiś dziennikarz dla podniesienia nakładu wyskakuje z informacją: właśnie przed chwilą asteroida minęła nas o włos. Ale kogo to dzisiaj obchodzi?

Materiał fotograficzny wykorzystany dla zilustrowania treści powyższego artykułu zapożyczam (z podaniem źródła) na prawach cytatu

Zdjęcia 01-02 pochodzą z
The Catacombs - Comprehensive guides to Space: 1999
pozstałe podpisane jako the Little Red Reviewer stanowią ilustracje wykorzystane w artykule autorstwa Redhead opublikowanego 21 stycznia 2015

Sort:  

Kompletnie nie kojarzę tego filmu, ale zachęciłaś mnie do obejrzenia chociaż odcinka.
A może ja wtedy telewizora nie miałam? Albo dziś sklerozę.... :P

Zazwyczaj bywa tak, że wybieramy z oferty stacji TV coś co nas zainteresuje, bo lubimy ten temat; coś do czego zachęci nas reklama albo na zasadzie "jedna pani drugiej..". W moim przypadku chyba to ostatnie przeważyło bo pamiętam, że wszyscy wokół oglądali. Wszem, wobec dzieląc się potem wrażeniami. :)

O tym serialu dowiaduje się dopiero teraz. Świetnie go opisałaś w swoim artykule. Mogłem sobie wyobrazić Twoje emocje podczas oglądania, to jak przeżywałaś kolejne epizody. I ten doskonały epilog, wieńczący ten interesujący tekst...

Cieszę się, że post spełnił wszystkie wymogi formalne i bierze udział w konkursie :)

Dzięki. :)

Sądząc po zdjęciach, oglądałam :). Jednak jakiegoś specjalnego wrażenia na mnie nie wywarł. Ani żaden inny... Nie to, żebym nie oglądała, ale... obejrzała i zapomniała... Może ten "mój" jest jeszcze przede mną?

Trzeba było mieć klapki na oczach, żeby nie widzieć pstrokacizny, w którą twórcy serialu uparli się czasem ubierać kosmitów. Nie bronię tych wyborów ale.. któryż z seriali jest "bez grzechu"? :)

Jakiej pstrokacizny? Telewizory były wtedy czarno-białe :) I nie chodzi tu o kolor obudowy :D

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63220.55
ETH 2560.85
USDT 1.00
SBD 2.80