RE: Studia prywatne - Co sądzę? Tematygodnia
Ogólnie po raz któryś słyszałem o uczelni, która nie zatrudnia profesorów, a profesjonalistów - ludzi z branży.
Już tu komuś pod wpisem pisałem o tym komentarz. Znałem wybitnych i uznanych naukowców, którzy wykładali ale nie powinni tego robić, bo zupełnie się do tego nie nadawali. Z kolei inni, którzy naukowcami byli miernymi, byli genialnymi pedagogami i nie powinni robić niczego innego niż nauczać.
Co do doświadczenia rynkowego - to trochę zależy jeszcze od przedmiotu jaki jest przez daną osobę wykładany - w niektórych przypadkach praktyka jest bardzo ważna w innych nie ma większego znaczenia - ważniejsze by wykładowca był w miarę na świeżo ze światowymi trendami i w razie potrzeby pomógł jakąś wiedzę znaleźć i zinterpretować. Nie oczekujmy od uczelni, że nas nauczą wszystkiego. Po studiach rozrzut tego co absolwenci będą robić w realnej pracy jest tak ogromny, że nie da się tego wszystkiego nauczyć na żadnej uczelni. Lepiej stawiać na solidne, uniwersalne podstawy - w IT się wszystko tak szybko zmienia, że żadna uczelnie nie jest w stanie za bardzo nad tym nadążyć (większość prywatnych firm też nie jest w stanie).
Poza tym są prawne wymogi co do tego ilu pracowników o określonym stopniu naukowym musi na prywatnej uczelni pracować by ta mogła otrzymać status uczelni wyższej. W dobrych prywatnych uczelniach, przynajmniej w części jest tak, że porządna kasa (ale pamiętajcie, że nie każda prywatna uczelnia płaci lepiej niż publiczna) ściąga najlepszych wykładowców.
Na PWr często pół roku wystarczy, by z 800 osób zrobić 50 osobową grupę studentów.
Znam przynajmniej jedną prywatną uczelnię na której przesiew był podobny. Ale to bardzo dobra uczelnia i świetnie konkuruje z publicznymi politechnikami (z większością wygrywa w rankingach). Choć rzeczywiście większość prywatnych uczelni wydaje się być nastawiona na produkcję ludzi z papierkami, bez przykładania większej wagi na to z czym się tych ludzi w świat wypuszcza.