Wóz Drzymały - Cadillacs and Dinosaurs
Witam wszystkich po raz drugi w "Wozie Drzymały", czyli serialu poświęconym kultowym grom z automatów Arcade, z przełomu lat 80' i 90' ubiegłego wieku.
Na pierwszy ogień gra z gatunku beat'em up, czyli "chodzone"/scrollowane mordobicie. Wydana została w 1993 roku, przez chyba wszystkim graczom znaną firmę Capcom. Pozycja uważana za kultową i wręcz kanon gatunku, a zatytułowana Cadillacs and Dinosaurs. Za pewne u niektórych z Was po przeczytaniu tytułu pojawił się szeroki banan na twarzy i powróciły nostalgiczne wspomnienia. Pewnie kilku z Was przepuściło na automacie z tą grą niejedno kieszonkowe. Dobra, to tyle tytułem wstępu i jedziemy z tym koksem.
Tytuł: | Cadillacs and Dinosaurs | Producent: | Capcom |
Rok wydania: | 1993 |
Liczba graczy: | 1-3 |
Używanych przycisków: | 2 |
Jako ciekawostkę napiszę, że japońska wersja gry miała zupełnie inny ekran tytułowy. Reszta gry nie różniła się jakoś specjalnie. Pojawiły się tylko drobne dodatki, jak scrollowany tekst, które nie miały większego znaczenia dla rozgrywki.
Fabuła nie jest tutaj zbyt skomplikowana, jednak co ciekawe i dość oryginalne nie ratujemy tutaj laseczki z rąk gangu jak w większości tego typu tytułów. W "kadilakach" naszym głównym celem jest zaprzestanie działalności kłusowników polujących na dinozaury i powodujących, że zaczęły one atakować ludzi. Skąd się wzięły dinozaury w tym uniwersum? Otóż 400 lat wcześniej ludzie próbowali igrać z siłami natury i zaczęli klonować dinozaury przywracając je do życia. Oczywiście sytuacja wymknęła się spod kontroli i dinozaury opanowały całą planetę.
To tyle jeśli chodzi o fabułę, jak na tego typu grę to i tak sporo. Zważając na fakt iż w trakcie gry możemy poczytać jedynie rozmowy z bossami, a o fabule możemy dowiedzieć się czegokolwiek jedynie oglądając to co gra ma do pokazania w czasie kiedy nikt nie gra, czyli w tak zwanym attract mode.
Postaci dostępne w grze zaczerpnięte zostały z komiksu zatytułowanego ”Xenozoic Tales” autorstwa Marka Shultza, wydanego w 1986 roku. Zaś sama gra bazuje na serialu animowanym pod tytułem Cadillacs and Dinsaurs. Serial nawet był emitowany, w którejś z polskich telewizji.
Misji ratowania dinozaurów i poniekąd też zapewnienia bezpieczeństwa zwykłym ludziom podejmuje się czwórka śmiałków. Jack Tenrec, Hannah Dundee, Mustapha Cairo i Mess O'Bradovich. Każda z postaci różni się nieco od siebie i posiada inne ciosy specjalne oraz parametry. Jack jest postacią z wypośrodkowaną prędkością i siłą, za to jego ciosy specjalne są dość specyficzne i granie nim nie należy do najłatwiejszych. Hannah, jedyna laseczka w grze jest postacią podobno posiadającą wysokie umiejętności, jednak jej ciosy specjalne to w mojej opinii jakaś tragedia. Jest to jedyna postać, którą nie potrafię ukończyć tej gry. Mustapha jest specjalistą od „latających kopniaków”. Jest zdecydowanie szybką postacią ale też ma sporo pary w rękach, a jego ciosy specjalnie powodują, że jest to najlepsza dostępna postać, a na pewno najczęściej wybierana przez graczy (w Japonii często na „Kadilaki” mówiono „Mustapha's Game”). Ostatnim zawodnikiem jest Mess. Jest to taki jednoosobowy czołg, nie posiada zbyt wielkiej prędkości, ale jak już trafi to boli. Jeśli chodzi o jego przydatność w grze, to jest on drugą najczęściej wybieraną postacią.
Teraz słów kilka o mięsie armatnim, czyli przeciwnikach, którzy starają się nam za wszelką cenę utrudnić wypełnienie misji. Jest tutaj w zasadzie zabójczo monotonnie. Jeżeli człowiek zaczyna się na nich skupiać, to okazuje się, że przez całą grę walczymy z takimi samymi przeciwnikami. I nie są to nawet inne wersje kolorystyczne, podrasowane troszeczkę. Nie. To cały czas są tacy sami przeciwnicy. Jednak prawdę mówiąc zorientowałem się dopiero pisząc ten tekst, czyli po dobrych 20 latach znajomości z grą, więc nie jest to jakaś wielka wada. Można w stosunku do tej informacji zastosować klasyczne wyparcie Ale po kolei.
Są zwykłe płotki w kilku odmianach. Nazywają się Ferris, Gneis i Driver. Ten ostatni jest nieco mocniejszy, posiada dłuższy pasek energii. Poza tym nie różni się od dwóch pozostałych. Z reguły nie są szkodliwi, jednak potrafią uprzykrzyć życie wystawiając rękę lub nogę w nieodpowiednim momencie.
"Pączki", czyli grubasy. Biegają i taranują swoją masą. Czasami zatrzymują się żeby zakopcić cygaro. Potrafią też wyskoczyć wysoko w powietrze i przygnieść nas swoim ciężarem. Po oklepaniu twarzy takiemu pączusiowi mamy największe szanse na otrzymanie jakiegoś pożywienia, które podreperuje nasz stan zdrowia. Nie są to jakieś duże porcje, ale jak przecież wiadomo: grubas zawsze skitra w kieszeni jakieś gumy do żucia, rogalika, kawę, albo czekoladę, więc gdy na plac bitwy wjeżdżają "pączki", każdy głodny (czyt. pozbawiony energii) gracz uśmiecha się w duchu, bo mimo to, że ledwo przędzie, oklepanie twarzy grubasowi daje choćby cień szansy na jakąś regenerację zdrowia. Pączusie też poza wyglądem nie specjalnie różnią się od siebie. Też są ich trzy wersje jednak w tym przypadku krótszy pasek energii posiada tylko Hammer T, a pozostali dwaj, czyli Wrench T oraz Blk Elmer mają długie paski życia.
Następnym rodzajem przeciwników są ziomki w pelerynach, wyposażeni w sztucery. Potrafią nawet z nich strzelać. Robią to bardzo rzadko ale jednak. Czasami po zabiciu taki przeciwnik zostawia swoją broń. Jednak są to bardzo rzadkie przypadki. Należy trzymać się od nich z daleka jeśli zaczynają wymachiwać kolbą. Trafienie takim ciosem zabiera strasznie dużo energii. Również jest ich trzy odmiany i w tym przypadku każdy z nich ma inną długość paska z energią. Poucher J ma najkrótrzy, Gutter średni i Skinner najdłuższy.
Poza tym występują jeszcze bardzo wkurzające i potrafiące napsuć wiele krwi, małe koślawe karakany. Skaczą i uderzają z powietrza lub z rozbiegu. Od czasu do czasu wskakują na planszę żeby wrzucić granat lub dynamit i uciekają. Poza kolorem różnią się, a jakże, długością paska energii jednak w tym przypadku różnica jest prawie niezauważalna. Thug ma pasek krótszy, a Punk minimalnie dłuższy.
Kolejnym rodzajem wrogów na jaki się natkniemy są nożownicy. Rzucają nożami, potrafią wyskoczyć w powietrze i zaatakować dwoma nożami jednocześnie. Czasami kiedy wytrąci im się noże z obu rąk też wykonują atak z powietrza, ale bez noży. Wygląda to dość komicznie. Czasami pojawiają się na planszy spadając z sufitu. Występują też jako wsparcie na planszach. Pojawiają się z boku ekranu, rzucają nożami i uciekają. W tym przypadku różnica jest już tylko w wyglądzie, bo paski energii mają identyczne. Blondyn nazywa się Blade, a czarnowłosy to Razor.
Jest jeszcze jeden przeciwnik wyglądający jak Blanka ze Street Fightera. Zapewne nie jest to przypadek, bo obie gry zrobił Capcom. Ten gość potrafi być uciążliwy. Skacze, atakując z powietrza. Rzyga kwasem, pęta nas wystrzeliwanym jak u kameleona językiem i pożera leżące na ziemi przedmioty. Po śmieci oddaje wszystko co zjadł, a jego ksywka to Bludge.
Ostatnim typem przeciwników są ci trochę twardsi. Jeden z nich to przeróbka pierwszego bossa Vice'a T, która teraz ma inne kolory i nazywa się Walther. Często występują w parze z dużym kolesiem, z wielką, metalową kulą na linie. Rzuca nią na spory dystans i ciężko do niego podejść. Z bliska nie jest już taki groźny jednak trzeba uważać bo potrafi wystawić kolano lub przywalić kulą. Nazywa się Lash T.
Występują jeszcze zmotoryzowane płotki, które przemykają przed nami na motorach. Oczywiście możemy zniszczyć motor i dokończyć takiego przeciwnika już w normalnym starciu na pięści.
Poza tymi kilkoma rodzajami przeciwników jest jeszcze parę tytułowych dinozaurów. Pojawiają się od czasu do czasu w grze i mogą atakować zarówno gracza jak i przeciwników, więc czasami bywają pomocne. Triceratops nazywa się Mack. Velociraptor to R Hopper, T-Rex to tutaj Shivat, a pterodaktyl wabi się Zeke.
I to w zasadzie tyle jeśli chodzi o przeciwników. Jak widać nie jest to jakaś oszałamiająca różnorodność. Jednak akcja jest na tyle wartka i gra się przyjemnie, że nie zwraca się na to w ogóle uwagi.
Bossowie są dosyć zróżnicowani, chociaż niektórzy się powtarzają, jednak zawsze są w jakiś sposób "podrasowani". Zdarzają się nawet potyczki, w których bossowie mają po kilka wcieleń. Na każdego potrzebna jest osobna taktyka. Jeden z ciekawszych jeździ na przykład na motorze i co chwile przelatuje przez plansze z jednej strony na drugą.
Pierwszy z nich to zwykły leszczyk. Nazywa się Vice T i występuje w towarzystwie R Hoppera (Velociraptor, dinozaur taki). W dalszych etapach występuje jako zwykły przeciwnik na planszach pod ksywka Walther. Dużo skacze, ma kilka niespodziewanych ataków, czasami używa pistoletu. Nic specjalnego, chociaż potrafi odpalić combo, z którego ciężko się wyrwać i może zabrać ponad połowę energii, a jeśli skończy combo dużym wymachem potrafi pozostawić nas z końcówką energii.
Drugi z bossów, niejaki Butcher. Wielki grubas wyposażony w dwie olbrzymie maczety. Potrafi skakać bardzo wysoko i miażdżyc zadem. Poza tym posiada duży zasięg tymi swoimi mieczykami. Można mu je jednak wytrącić z rąk i wtedy atakuje pięściami, zachowując całkiem spory zasięg. Można przy nim stać kiedy leży, dzięki temu, kiedy się podnosi od razu można go naparzać przez co przechodzenie go Messem to czysta przyjemność.
Trzeci z kolei to niepoprawny harleyowiec Hogg. Śmiga na motorze i rzuca granatami. Jeżeli potraficie wystarczająco dobrze opanować jazdę Kadilakiem, można przejść tego bossa nie wysiadając z samochodu zebranego w czasie przechodzenia planszy. Jest to zdecydowanie zalecana metoda przechodzenia tego wariata. Jeżeli nie mamy samochodu, może być naprawdę ciężko, ponieważ przejeżdża on dość szybko przez planszę i ciężko mu zadać jakieś obrażenia. W takiej sytuacji najlepszym rozwiązaniem okaże się atakowanie go z Shotguna.
Czwartym w kolejce do rozwałki szefem jest Slice. Tak szybki, że zostawia po sobie powidoki, do tego wyposażony w cały zestaw bumerangów. Jest to pierwszy bossik stawiający poważnie wyzwanie dla niewprawionego gracza. Trzeba dużo biegać ponieważ stanie w miejscu w większości przypadków kończy się otrzymaniem cięcia bumerangiem prosto w twarz. Najlepsza technika na tego gościa to bieganie z jednej strony ekranu na drugą, lub szybkie skakanie, oraz natychmiastowy powrót, zakończony atakiem.
Grając w dwie osoby można wykorzystać jedną sztuczkę. Mianowicie boss, ma na pieńku z Mustaphą. Będzie za wszelką cenę próbował atakować tę postać ignorując drugiego gracza. Skoro tak. Wystarczy, że Mustapha będzie stał pośrodku ekranu, a na tej samej wysokości, przy lewej lub prawej krawędzi ekranu będzie stała druga postać. Jej zadaniem jest trzymanie Slicea za ekranem. Wykorzystując fakt, że drugi gracz jest ignorowany przez bossa za każdym razem kiedy boss próbuje wybiec zza ekranu żeby zaatakować Mustaphę, nadziewa się na baty ignorowanego przez siebie drugiego gracza. Powtarzamy aż do zgonu Slice'a.
Piąty z kolei szefuńcio to zwyrodniały starzec imieniem Morgan. Zabija bezbronnego człowieka strzałem w plecy. Ta walka ma dwa etapy ponieważ boss ma dwa wcielenia. Pierwsze to mały skaczący dziadek uzbrojony w uzi. Trudno go trafić. Ma kilka ataków. Rzuca przypadkowymi przedmiotami, noże, kamienie itp. Stosunkowo łatwo wtedy do niego podejść i oklepać mu michę. Drugim atakiem jest rzucanie granatów. Tutaj jest ciężko. Lepiej odpuścić sobie atakowanie i skupić się na unikach. Trafienie granatem zabiera strasznie dużo energii. Poza tym Morgan wyskakuje i strzela z uzi, oraz gdy stoimy blisko uderza tym karabinkiem. Taktyka podobna jak na poprzedniego bossa, jednak trzeba być szybszym.
Kiedy uporamy się z upierdliwym dziadkiem, upuszcza on uzi, które możemy podnieść, a sam mutuje się do chodzącego na dwóch nogach dinozaura, w bardzo zdrowym niebieskim kolorze. Nie jest on sam w sobie jakoś bardzo trudny, jednak ilość pomagierów, którzy się tutaj pojawiają zdecydowanie utrudnia zadanie. Generalnie najważniejsze to nigdy nie atakować go od przodu. Na dystans nie masz szans. Nigdy nie stój przy brzegu ekranu jeśli za ekranem jest on. To się nie może dobrze skończyć. Kiedy słyszysz, że ryczy, a nie widzisz go, przesuwaj się raczej w górę lub w dół, niż lewo, prawo. Najlepiej jest być po tej samej stronie ekranu co on, ale na innej wysokości. Oczywiście cały czas mając go w polu widzenia. W takiej sytuacji możemy zejść z góry lub wejść z dołu na niego i wpakować mu combo zakończone rzutem, po czym jak najszybciej znaleźć się po tej samej stronie ekranu tylko wyżej/niżej. Drugie wcielenie Morgana nazywa się Morgue.
Kolejnym bossem jest Tyrogg. Dziwny pasożyt, który przejmuje kontrolę nad nosicielem i mutuje w dinozauropodobnego potwora. Walka ma trzy fazy. Po każdorazowym pokonaniu bossa, ten zmienia nosiciela, na mocniejszego przeciwnika, przez co zyskuje nowe zdolności. W tej walce najważniejszy jest czas. Ze względu na trzy wcielenia bossa nie można go marnować i należy atakować bossa ignorując innych wrogów. Nie ma czasu na zabijanie płotek. Na salonie boss ten otrzymał potoczną nazwę "skrzynka". Dlatego, że pasożyt będący bossem przechowywany był w takiej oto skrzynce.
Tak oto prezentuje się pierwsze wcielenie. Ogólnie, po raz kolejny, nie warto stać przy krawędzi ekranu, jeśli za ekranem znajduje się szef. Nie wolno stać w miejscu. Jeden z jego ataków jest taki, że wyskakuje znienacka zza ekranu spadając prosto na głowę stojącego w miejscu gracza. Można ten atak rozpracować. Usunąć się z miejsca lądowania, a następnie kiedy boss spadnie, podejść i szybko zaatakować. Nigdy nie atakuj go od frontu. Wyciąga z klaty długie naostrzone kolce, które zabierają dużo energii i trudno ich uniknąć. Nie możesz też stać przy nim kiedy leży. Wstając zaatakuję ciosem prawie niemożliwym do uniknięcia. To było na tyle porad. A, no i jeszcze raz, czas, czas, trzeba się spieszyć, nie można zmarudzić zbyt wiele czasu.
Kiedy go pokonamy, porzuca nosiciela i przeskakuje na następnego, tym razem trochę mocniejszego. W efekcie uzyskujemy takiego przyjemniaczka. W kwestii taktyki nic nowego nie powiem, bo jest taka sama. Należy dodatkowo uważać na nowy atak, jakim jest plucie ognistą kulą. Jest to atak o tyle nieprzyjemny, że zabiera sporo życia, a do tego leci po skosie z dziwną trajektorią i często można się na niego nadziać wcale się tego nie spodziewając. No i tak jak przy poprzednim wcieleniu, czas. Czas jest ważny i nie można go za dużo tracić.
Kiedy to wcielenie też wyzionie ducha, pasożyt po raz ostatni już na szczęście zmienia nosiciela, na tym razem jeszcze mocniejszego. Taktyka w dalszym ciągu pozostaje bez zmian, oprócz wszystkich ataków poprzednika, ten potrafi jeszcze robić z siebie fontannę kwasu rozrzucając go na wszystkie strony. Atak ten nie jest może jakiś ciężki i trudny do uniknięcia, jednak skutecznie przedłuża czas walki. Szczególnie, że boss lubi schować się za ekranem i odpalać ten atak. Więc tutaj już całkiem trzeba pamiętać, że czas nie ma litości i działa na naszą niekorzyść.
Docieramy do miejsca, gdzie swoją przygodę z Kadilakami kończy większość, nawet wytrawnych graczy. Ten boss jest zwykłym przegięciem i często przejście go jest bardziej uzasadnione szczęściem niż umiejętnościami. Przedstawiam Państwu Slicaura, a w zasadzie Slisaury, bo jest ich dwóch.
Producenci gry uznali, że skoro jeden z trudniejszych bossów w grze to za mało żeby powstrzymać najlepszych graczy. Dlaczego więc nie kazać pokonać ich dwóch jednocześnie? Jak postanowili tak zrobili i w ten oto sposób powstał najbardziej przegięty boss tej gry. Taktyka, jeśli w ogóle o jakiejś mówić można, to: Na końcu poziomu, przed wejściem na miejsce walki podnieś z ziemi jakiś nóż. Jeżeli się uda, to zyskasz znaczącą przewagę w tej potyczce. Przez całą scenkę trzymaj wciśnięty przycisk ataku, tak żeby jak tylko scenka się skończy, Twoja postać wyrzuciła nóż. Jeżeli będziesz miał dużo szczęścia, nóż trafi oba Slicaury jednocześnie. Dzięki temu, możesz zastosować taką samą taktykę jak na czwartego bossa Slice'a.
Jeżeli nóż nie trafi, lub trafi tylko jednego, co zdarza się bardzo często. Wtedy mogę Ci poradzić tylko, nie stać w miejscu i cały czas atakować z rozbiegu, biegając w lewo i prawo na przemian. Może uda Ci się doprowadzić do sytuacji, kiedy każdy z bossow jest po przeciwnej stronie, a Ty będziesz biegał z jednej strony na drugą trafiając ich na przemian. Innej strategii na tego bossa nie znam.
Ostatni boss, z którym przyjdzie się nam zetrzeć też posiada dwa wcielenia. Jest to szalony naukowiec, niejaki doktor Fessenden i najpierw zmienia się coś co przedtem było drugim wcieleniem Morgana, tyle że tym razem zielone i walczymy jeden na jednego, bez pomagierów. Walka raczej nie jest wymagająca i stanowi tylko rozgrzewkę. Taktyka taka sama jak przy drugim wcieleniu Morgana (Morgue). Nie atakować od przodu. Najlepiej znajdować się po tej samej stronie ekranu ale na innej wysokości. Atakować z góry lub dołu.
Kiedy oklepiemy już mutantowi czaszkę, zaczyna robić się ciekawie. Oczywiście doktor dokonuje kolejnej mutacji, w efekcie czego powstaje olbrzymie, dwugłowe monstrum, strasznie wytrzymałe i trudne do przewrócenia. Trudno coś tutaj poradzić, znam tylko jeden, w miarę skuteczny sposób na to bydlę. Za chwilę o nim napiszę. Teraz trochę o tym czego warto unikać. Nie da się z nim za bardzo walczyć wręcz. Każde nasze combo przerywa cięciem łapy. Nawet jeśli całe combo trafi, on nie upadnie i od razu zaatakuje. Wracając do sposobu. Staramy się trzymać go po jednej stronie ekranu, sami będąc co po drugiej. Rozbiegamy się skaczemy i atakujemy z powietrza. Boss nie upadnie, należy wtedy od razu naparzać przycisk ataku i trzymać gałkę w górę aby combo zakończyć rzutem przed siebie. Rozbiegamy się i skaczemy w przeciwnym kierunku, wracamy z wyskokiem, z rozbiegu. Tym razem boss po takim ataku upadnie. Powtarzamy całą procedurę do skutku. Niestety nie znalazłem prostszego sposobu.
To by było na tyle w temacie wszystkich przeciwników występujących w grze. Nie jest tego zbyt wiele, jednak zapewniam Was, że gdybyście grali nie czytając wcześniej tego tekstu, nie zwrócilibyście nawet na to uwagi.
"Kadilaki" podzielone są na osiem poziomów. Lokacje, które przemierzamy są dość zróżnicowane wizualnie, jednak na przemian są to wnętrza budynków albo tereny zielone. Są do siebie na tyle niepodobne, że nie sprawiają wrażenia powtarzalności. Przemierzamy świat dość mocno naruszony zębem czasu oraz dinozaurów. Jest to wizja post-apokaliptyczna, dlatego większość lokacji, których akcja toczy się na terenach miejskich sprawia wrażenie zniszczonych i zaniedbanych. W wielu lokacjach znajdziemy sprytnie poukrywane, za drzewami czy kamieniami przedmioty dające dodatkowe punkty, często są to najdroższe przedmioty w grze. W sensie te dające największą ilość punktów. Plansze są dość długie, często podzielone na kilka etapów, więc ukończenie gry zajmuje trochę czasu. Wprawiony gracz musi poświęcić około godziny na przedarcie się przez wszystkie poziomy. Jak na grę Arcade daje całkiem niezły wynik. Z ciekawostek rzadziej spotykanych w tego typu grach, jest jeden poziom (dokładnie trzecia plansza), w którym prowadzimy tytułowego Cadillaca rozjeżdżając po drodze wszystkich przeciwników. Oczywiście można próbować przejść tą planszę bez używania samochodu. Jednak limit czasowy jest tutaj tak dobrany, że nawet prąc na złamanie karku do przodu nie damy rady zdążyć przed końcem czasu.
City in the Sea. Pierwsza plansza jaką zwiedzamy to jakieś slumsy i kawałek domu po drodze. Niedługi poziom, taki w sam raz na rozgrzewkę. Żeby ogarnąć sterowanie i podstawowe zasady.
The Swamp Forrest. Drugi poziom. Przenosimy się na łono dzikiej natury. Tutaj jest zielono, dżungla rośnie wokół nas. Niektóre drzewa przesłaniają nam widoczność na to co się dzieje. Warto za tymi drzewami poszukać dodatkowych punktów.
Waste Land. Trzeci poziom to tak jakby bonus. Można próbować przejść go na piechotę, ale nie polecam tej metody. Limit czasowy upłynie zanim dobrniecie do połowy. Można przejść kawałek nie podnosząc radia przywołującego samochód. Jednak trzeba wiedzieć, w którym momencie jest punkt bez odwrotu.
Jack's Garage. Czwarty poziom to mistyczne miejsce, gdzie większość przeciętnych graczy kończy swoją przygodę. Sam poziom może nie jest zbyt trudny, jednak boss strzegący drogi dalej to już inna historia. Jest to jeden z trudniejszych bossow. Z ciekawostek, należy uważać na wyjeżdżające zza ekranu motory. Można je niszczyć, czasami zostawiają jakieś gadżety. W cieniu dekoracji tła zasłaniającej pole widzenia, czasami można znaleźć jakieś drobne skarby.
Village of Flame. Plansza numer pięć to znowu wycieczka w dzicz. Od tego momentu gracz czujł, ze wokół jego automatu zaczynają zbierać się widzowie, chętni popatrzeć co będzie dalej. Sama plansza do trudnych nie należy. Trzeba uważać na dinozaury i spadające z urwiska kamienie. W tej lokacji po raz pierwszy pojawia się ostatni z nowych przeciwników. Bludge, przypominający Blankę z serii Street Fighter. Planszę zamyka dwuwcieleniowy bosse, który zakańczał przygodę przypadkowo zbłąkanych graczy.
Jungle & Mine. Tutaj zaczyna się robić ciekawie. Atmosfera wokół automatu gęstnieje. Szósta plansza to już nie może być przypadek, to już jest ktoś, kto wie co robi. Trzeba to zobaczyć. W tej lokacji trafiamy znowu do dżungli. Tym razem musimy uważać na dyndające tu i tam wielkie nogi Brontozaurów. Jeżeli znajdziemy się w jej cieniu w niewłaściwym momencie, zostaniemy po prostu zdeptani. Ten etap kończy się bossem zwanym przez nas potocznie "skrzynką". Starcie na czas z przeciwnikiem o trzech wcieleniach.
The Basement. Jeżeli komuś udało się pokonać trzy wcielenia "skrzynki" na czas, oznaczało to jedno. Następna plansza zadecyduje... O czym? A no przedostatnia, siódma plansza, najczęściej decydowała o tym, czy gracz dobrnie do końca czy polegnie. Działo się tak dlatego, że to właśnie tutaj czaił się najtrudniejszy boss. Powtórka czwartego, ale razy dwa. Sama plansza już dość wymagająca, za to momentami przygrywa jedna wg mnie z najciekawszych melodyjek w tej grze.
Deep deep down. Ostatnia ósma plansza. Jeżeli ktoś docierał tutaj, to przy automacie byli już wszyscy ludzie, którzy w tej chwili nie grali i próbowali dopchać się na tyle, żeby zobaczyć chociaż skrawek ekranu. Większość przypadków, kiedy ktoś bywał na tej planszy to był czysty przypadek i łut szczęścia. Jednak teraz już nic nie mogło pójść źle. Stąd już tylko krok do zobaczenia zakończenia tej całkiem niezłej gry. Boss na końcu w dwóch wcieleniach. I napisy końcowe.
Tak w skrócie prezentowałyby się lokacje. Nie wieje zbyt nudą i nie rażą w oczy.
Grafika w grze jak widać na powyższych obrazkach, nawet dzisiaj nie wygląda tragicznie. Oczywiście nie można oczekiwać po przeszło dwudziestoletniej grze szału graficznego, jednak nie razi aż tak bardzo i piksle nie atakują naszych gałek ocznych z ekranu tak mocno. Całość jest ładnie narysowana, kolorowa i przyjemna dla oka. Stare dwuwymiarowe, rysowane gry nie starzeją się chyba aż tak bardzo jak grafika 3D. A może to tylko moja subiektywna opinia i mam po prostu większą tolerancję na koślawą grafikę? To już musicie Wy ocenić.
Oprawa dźwiękowa stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Utwory skomponowane na potrzeby gry są klimatyczne i wpadają w ucho. Każda plansza, ma swój charakterystyczny temat przewodni. Oczywiście zdarzają się powtarzające się melodie, jednak nie dzieje się to zbyt często, lub jest związane z powtarzającym się zadaniem. Walka z bossem na przykład. Soundtrack z gry został nawet wypuszczony jako osobne wydawnictwo. Nagrania przygrywające w trakcie beztroskiej masakry przeciwników nie przeszkadzają w grze co ważne, a niektóre nawet zostają w głowie na dłużej. Co ciekawe, najlepsze (w mojej opinii) kawałki pojawiają się dopiero na końcowych etapach gry, gdzie rzadko, który gracz docierał. Oprócz muzyki całokształtu oprawy dźwiękowej dopełniają różnej maści odgłosy uderzeń, wystrzałów, krzyki przeciwników i ryki dinozaurów. Ciekawostką jest to, że T-Rex ryczy dokładnie tym samym głosem co dużo mniejszy velociraptor, ale myślę, że to drobny szczegół nie psujący zbytnio efektu.
Słów kilka o gameplayu. Każda postać posiada inny wachlarz ciosów, jednak ich wykonywanie, dla wszystkich jest takie same. Nie ma tych ciosów specjalnie wiele. Standardowe combo, możliwe do zakończenia rzutem za siebie lub przed siebie. Trzy rodzaje ataków z powietrza, dodatkowy atak z rozbiegu, można złapać przeciwnika i oklepać mu twarz. Oraz jeden cios specjalny wykonywany kombinacją kierunków dół, góra plus atak. Hannah oraz Mustapha potrafią także odbijać się od ścian. Wystarczy skoczyć w kierunku ściany, a następnie skierować gałkę w przeciwnym kierunku i jeszcze raz wcisnąć skok. Niby nie dużo, ale daje to całkiem pokaźne możliwości. Poza gołymi pięściami, nasi bohaterowie mogą używać kilku rodzajów broni.
Nóż. Najczęściej broń tę można posiąść oklepując twarz przeciwnikom o ksywkach Blade i Razor (w sumie chyba nikt by na to nie wpadł ;) ) Jeżeli używamy go z bliska i w momencie naciśnięcia przycisku ataku, miga na czerwono, to przeciwnik zostanie dźgnięty i znów będziemy dalej trzymać go w ręce. W innym wypadku nóż zostanie wyrzucony i trafi, lub nie, kogoś, kto stanie na linii jego lotu.
Maczuga. Zwykły kawał drewna z jednej strony węższy, z drugiej szerszy. Nabijamy ludziom srogie guzy. Broń ta występuje chyba tylko w jednym miejscu w grze. Przed przegiętym bossem jakim są dwa Slisaury. Niezbyt przydatna broń i raczej nikt się na nią nie porywał. Raczej omijana szerokim łukiem.
Pałka tuningowana ogniem, czyli płonąca pałka, inaczej pochodnia. Pojawia się też zaledwie w kilku miejscach gry i nie jest to jakiś specjalny oręż. Ułatwia dosyć walkę z dinozaurami. Całkiem efektownie wygląda podpalony Shivat (T-Rex)
Deska. Zwykła sztacheta z płotu. Możemy nią kilka razy (chyba jest to liczba losowa) uderzyć przeciwnika. Po czym, pęka i zostawia w ręce "tulipana" z deski ;) ). Ciekawostka, bądź glitch jest taki, że jeśli będziemy trzymać połamaną deskę, zaczniemy biec i naciśniemy przycisk ataku, to nic się nie stanie ;) Tylko Mess. Jest w stanie wyrzucić końcówkę biegnąc.
Kamienie. Można je znaleźć z kilku miejscach. Rozpadają się na nie wielkie głazy spadające z góry. Ciekawostką tej broni jest to, że jeśli ciśniemy kamieniem z rozbiegu to trafi on wszystkich stojących na torze jego lotu przeciwników.
Maczeta. Broń drugiego bossa Butchera. Można mu ją jednak wytrącić z ręki i podnieść. Działa podobnie jak sztucer bez amunicji. Występuje tylko podczas walki z drugim bossem.
Oprócz broni białej. Dostępnych jest też kilka broni palnych.
Rewolwer. Prosty, sześcio-strzałowy. Nie jest to zbyt skuteczna broń. Jednak czasami można się nią pobawić. Po wystrzeleniu wszystkich nabojów można jeszcze nim rzucić w przeciwnika.
Sztucer. Posiada tylko cztery strzały i jest bronią dość słabą. Po wykorzystaniu całej amunicji, łapiemy za lufę i używamy jako pały.
Uzi. Karabin maszynowy. W magazynku posiada czterdzieści osiem nabojów. Można prowadzić ostrzał ciągły. Po wyczerpaniu amunicji można nim rzucić tak jak rewolwerem.
Tak zwana pompka, czyli shotgun. Strzelba myśliwska. Posiada bardzo dużą moc na niewielkim dystansie, jednak nie radzi sobie za dobrze z przeciwnikami odległymi.
M16. Karabin maszynowy o znacznie większej mocy niż Uzi. W magazynku także posiada czterdzieści osiem pocisków. Po wykorzystaniu całej amunicji, łapiemy za lufę i używamy jako maczugi. Broń występuje w grze sporadycznie i nie ma żadnego miejsca, w którym gwarantowane jest jej zlezienie.
Bazooka. Wydawałoby się, że najmocniejsza broń w grze. Jednak wcale nie jest taka super. Posiada cztery pociski. Kiedy zużyjemy wszystkie, wypada z rąk i znika. Kiedy dołączamy się do kogoś grającego, lub kontynuujemy grę wrzucając kolejną monetę nasza postać zaczyna z tą bronią w ręce.
Dostępne w grze są jeszcze dwie bronie miotane. Granat i wiązka lasek dynamitu.
Dynamit. Broń improwizowana do rzucania. Kiedy ją podniesiemy i rzucimy, nie wybucha od razu. Przez chwilę się pali i dopiero po kilku sekundach wybucha. Raz wyrzucony i podpalony można podnieść i wyrzucić drugi raz.
Granat ręczny. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć jak działa. Jeśli rzucimy nim z rozbiegu powstaje fala uderzeniowa, która zabiera ze sobą wszystkich przeciwników jakich spotka na swojej drodze.
Oprócz broni znajdziemy jeszcze kilka przedmiotów, za które otrzymujemy tylko punkty. W zależności od przedmiotu, różne ilości punktów.
Dime. Pieniążek. Dokładnie dziesięć centów. 1000 punktów.
Glove. Rękawica baseballowa z piłką. 1000 punktów.
Dollar. Plik dolarów. 1000 punktów.
Sunglass. Okulary przeciwsłoneczne. 1000 punktów.
Ring. Drogocenny pierścionek. 3000 punktów.
Neckles. Drogocenny naszyjnik. 3000 punktów.
Watch. Drogi zegarek. 3000 punktów.
Amonite. Kawałek prehistorycznej skały ze skamieliną Amonitu. 5000 punktów.
Gold. Złoty pył. 5000 punktów.
Pearl. Drogocenna perła. Jeszcze nie wydobyta z małży. 5000 punktów.
Diamond. Diament. 10 000 punktów.
Egg. Jajo dinozaura. W sumie to właśnie wykluty młody dinozaur. Do znalezienia tylko w jednym miejscu w grze. Na początku piątej planszy przy ognisku z dwoma szynkami. 10 000 punktów.
Goldbar. Sztabki złota. Prawdopodobnie większość ludzi grających w Kadilaki nigdy nie widziała tego przedmiotu. Jest tak dlatego, że można go znaleźć tylko w kilku miejscach w grze, a do tego jest on sprytnie schowany za elementami otoczenia znajdującymi się na pierwszym planie. 10 000 punktów.
Poza zdobyczami punktowymi natknąć możemy się też na przedmioty odnawiające energię życiową. Oczywiście jeśli posiadamy pełną energię i podniesiemy dane jedzenie w zamian otrzymamy bonus punktowy.
Bisquit. Rogalik odnawia małą ilość energii, jednak zawsze miło go schrupać. 1000 punktów za zjedzenie "na czysto".
Chockolade. Czekolada. Tabliczka pożywnej czekolady. Smaczna, jednak odnawia niewielką ilość energii. 1000 punktów za zjedzenie "na czysto".
Coffe. Jakże potrzebna i lubiana przez wszystkich kawusia. Tak samo jak w prawdziwym życiu, pomaga niewiele, jednak zawsze miło ją wypić. Odnawia małą ilość energii. 1000 punktów za wypicie z pełną energią.
Donut. Pączek. Podobno ulubiona przekąska amerykańskich policjantów. Smakowity i zawsze miło takiego przekąsić. Odnawia niewielką ilość energii. 1000 punktów za zjedzenie z pełną energią.
Gum. Miętowa guma odświeżająca oddech. Miła przekąska pobudzająca do myślenia. Dodaje małą ilość energii. 1000 punktów za zjedzenie „na czysto”.
Paffe. Smakowity deser z wisienką na czubku. Dodaje średnią ilość energii. 3000 punktów za zjedzenie z pełnym paskiem energii.
Cake. Kawałek tortu wyglądający bardzo apetycznie. Dodaje dużą ilość energii. 3000 punktów za wciągnięcie "na czysto".
Icecream. Świetnie wyglądający deser lodowy. Dodaje średnią ilość energii. 3000 punktów za podniesienie z pełnym życiem.
Salad. Pyszna sałatka z jajkiem i pomidorem. Dodaje średnią ilość energii. 5000 punktów za zjedzenie z pełnym życiem
Hamburger. Soczysty hamburgier. Jak to Amerykanie, nasi bohaterzy nie mogli się obyć bez swojego flagowego żarcia. Tutaj buła sprawdza się znakomicie. Dodaje około połowę energii. 5000 punktów za wciśnięcie z pełnym paskiem energii.
Hotdog. Kolejny przedstawiciel szybkiego żarcia. Równie skuteczny co buła. Gorący pies. W wersji de lux z sałatą. Dodaje również około połowę paska energii. 5000 punktów za zjedzenie "na czysto".
Pizza. Kolejny przedstawiciel niezdrowego żarcia, czyli swojska pizza. Podobnie jak w przypadku dwóch poprzednich, dodaje około połowę energii. 5000 punktów za podniesienie z pełnym paskiem energii.
Steak. Smakowity krwisty stek z suróweczką, podany na gorąco. Dodaje bardzo dużo energii. Około 3/4 paska. 10 000 punktów za zjedzenie z pełnym życiem.
Sushi. Japoński specjał z surowej ryby. Dodaje też około 3/4 paska energii. 10 000 punktów za zjedzenie "na czysto".
Lobster. Frutti di mare w postaci homara. Podobnie jak dwa pozostałe, odnawia około 3/4 energii. 10 000 za pochłonięcie z czystym kontem.
Szynka. Przynajmniej to sugeruje nazwa. Co prawda szynka w mojej lodówce wygląda trochę inaczej. Jednak może w dalekiej przyszłości tak będzie ona wyglądać. Najlepsze żarcie w grze. Odnawia niemal cały pasek energii. 10 000 punktów za pochłonięcie „na czysto”.
Wszystkie te przedmioty otrzymujemy z zabitych przeciwników. Są też czasami sprytnie poukrywane na planszach. Czasami też możemy je znaleźć w różnego rodzaju pojemnikach, które możemy niszczyć.
Taka niby wielka, twarda zbroja, ja jak się ją potraktuje z karata, to już nie taka twarda. Można w nich znaleźć "znajdźki" z każdej kategorii.
Zwykła metalowa, standardowa 100 litrowa beczka. Można je podnosić i rzucać nimi w przeciwników. Zawierają przedmioty z każdej dostępnej kategorii.
Beczka drewniana. W zasadzie to samo co metalowa tylko, że z drewna ;)
Metalowa beczka zawierająca jakieś wybuchowe materiały. Przeważnie nic w nich nie ma, jednak kiedy się w nie uderzy, zapalają się i po chwili wybuchają. Można przyspieszyć ich wybuch uderzając w nie. Co ciekawe, można taką beczkę podnieść i rzucić w przeciwników.
Wybuchająca beczka drewniana. Prawie to samo co beczka metalowa, z tą różnicą, że w tej beczce czasami można coś znaleźć.
Sterta opon. Może zawierać to samo co obie zwykłe beczki.
Metalowe wiadro. Troche mniejsza wersja metalowej beczki. Może zawierać przedmioty z każdej kategorii.
Podsumowując "Kadilaki i dinozaury" to gra, która zasługuje na miano klasyka gatunku. Potrafi wciągnąć na długi czas. O ile oczywiście potraficie wytrzymać dość archaiczną już oprawę graficzną. Jednak wydaje mi się, że grafika nie bije po oczach aż tak bardzo, nawet po tylu latach. Jeżeli nie mieliście okazji nigdy zagrać w tę grę, to śmiało polecam. Może i Wam przypadnie do gustu to klasyczne chodzone mordobicie.
Na koniec postaram się zawsze wrzucić mały bonus dla najwytrwalszych w postaci filmiku mojego autorstwa przedstawiającego przejście omawianej gry. W tym przypadku Cadillacs and Dinosaurs na jednej "blaszce" Messem.
Congratulations @ciapo! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
You made your First Vote
Award for the number of upvotes received
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
O ja pierdziu, masz moje uznanie :D
Na razie to tylko stary kontent, spokojnie :)
Ja wiem, że wpis stary, ale serio ... :P
@ciapo
Pytaj :P
Z takich pytań na już to czy jest możliwość wstawiania w tekst filmów z d.tuba na przykład? Albo czy wpisy można jakoś układać, żeby to jakoś posegregować i osobno wyświetlały się konkretne notki, a nie wszystko w jednym miejscu tworząc taki raczej mało przejrzysty miszmasz?
Ok. Dzięki za odpowiedzi. W takim razie będą linki z YT. Co do tego drugiego to w sumie jest jakieś rozwiązanie. O tym nie pomyślałem :)
Jak to mawiają "na starej pidzie młody chj się uczy" ;)
hehe dzięki, muszę jeszcze tylko kilka rzeczy ogarnąć, bo na razie jestem tu świeżak i mam więcej pytań niż odpowiedzi ;)