Jak rozwiązać problem "dopalaczy"?

in #pl-psychologia6 years ago (edited)

Bez tytułu.jpg

Jestem na tyle stary żeby rzeczowo się na temat wypowiadać, oraz na tyle młody, że "zagrożenie", tzw. dopalaczy mogło mnie dotyczyć jako potencjalnej "ofiary".

Ostatnio miałem okazję przysłuchiwać się wieczorem na lodach kretyńskiej debacie mojego "ulubionego" pokolenia 4'tych sowietów, czyli urodzonych w latach 65-80 z naciskiem na 75. Sprawa tyczyła się zagrożenia dopalaczami i jak to trzeba zamykać owe sklepy "modelarskie", bo ich biednie dzieciaczki są zagrożone. Gdy w końcu się wk*****, bo tak darli te swoje paszcze, że zagłuszali wszystkich wokół powiedziałem im żeby się uciszyli to raz, a dwa żeby wychowywali i kontrowali swoje dzieci, bo sięganie po te używki są bezpośrednim odzwierciedleniem problemu w domu. oczywiście cudowne dzieci lat 70, tzw. pierwsze kapitalistyczne pokolenie (hehe), chciało mnie zlinczować, że nie mam pojęcia o czym mówię, że nie da się upilnować, itp. itd. Jedna pani powiedziała mi żebym sobie zamówił duże piwo dla rozluźnienia i nawet zawołała kelnerkę. Alkohol tak, ale "kółko" już nie? Wytknąłem ową głupotę oraz to, że nie chce się owym ludziom wychowywać własnych dzieci, a całą odpowiedzialność najchętniej zrzuciliby właśnie na kogoś innego, czy będzie to społeczeństwo, czy sklepikarz. Ale na pewno nie oni! Bo "nie da się upilnować!". W końcu zamknąłem wszystkim japy mówiąc, ze od dobrych 7 minut bronią swojego prawa do niewychowania swoich dzieci, a nie omawiają czym właściwe są owe dopalacze, jak to działa i czym jest sendo problemu. Zapytałem też czy wiedza gdzie są ich nastolatkowie kiedy oni tankują 3 szklankę piwa. Po tym pytaniu towarzystwo obraziło się na mnie i machnęło ręką, że jestem za młody i nie wiem o czym mówię.

Otóż każdy kto czyta, wie, że problem leży w stosunkach między rodzicami a dziećmi. Próba zwrócenia uwagi na siebie to raz. Wypełnianie jakieś pustki to dwa. Głupota to trzy. To, że papierosy czy alkohol wymiatają 1/7 światowej populacji to cztery, a jakoś nikt pikiet nie robi. Nie wiem dlaczego ludzie lubią odrzucać swoja odpowiedzialność za coś. Czyżby wkraczała amerykańska moda na pozywanie McDonalda za to, że komuś dupa urosła od tłustego żarcia? Możliwe, w końcu otworzyłoby to nowy rynek wśród nadmiernej ilości absolwentów prawa. No i nie wiem jak można odrzucać odpowiedzialność dziecka na swoje czyny. To co? Nastolatek nie myśli? Nie potrafi czytać? To co w tych domach się dzieje? Przecież jest napisane, że produkt kolekcjonerski, nie nadaje się do spożywania przez ludzi. A co do składu to ktoś kto ma 13 lat powinien umieć czytać skład na opakowaniu. W końcu w książce od 1 klasy gimnazjum na początku było, że alkohol, który spożywa się społecznie to etanol, a od mentanolu się ślepnie. Jeżeli "młodość" czy "moda" mają stanowić wymówkę, to dlaczego wszystkie te dzieci, tych perfekcyjnych rodziców nie zacząć jeść Kreta i zapijać Acze? W końcu wiele składników dopalaczy zawiera substancje dostępne w chemii łazienkowej.

Czy sprzedawania dopalaczy jest niemoralne? Nie wydaje mi się, że bardziej niż papierów czy alkoholu, albo wciskanie gówna na call-center emerytom. Ale skupmy się na tym, że zatrzymanie sprzedaży wszystkich owych używek nie rozwiąże problemu, który tworzy potrzebę zażywania owych substancji. Mało z nich bowiem jest uzależniających samych w sobie, a raczej samo CHWILOWE uczucie wypełnienia pustki daną substancją. Tak więc jak rozwiązać owy problem? Wychowujcie swoje dzieci, interesuje się nimi a nie będziecie mieć problemów. Ja jakoś nie szczególnie miałem poświęcana uwagę, ale miałem i mam własny mózg, którego staram się używać w miarę możliwości. A jakie rozwiązanie dla rodziców którym się nie chce? Dla tych, którzy twierdzą, że nie da się upilnować? Tutaj powinno zastosować się rozwiązanie systemowe, prawne. Jakie? Przywrócić w gminach, tzw. myjki, najdroższy hotel w mieście czy wytrzeźwiałki, czyli izby wytrzeźwień. Owy agresywny delikwent po spożyciu dopalaczy trafiałby na wytrzeźwiały zamiast na SOR, gdzie gryzie i kopie personel medyczny. Tam byłby pasami przyczepiany do leżanki, może dostałby pałą przez łeb, no i polewany lodowatą wodą. No i najważniejsze - aspekt finansowy, czyli aspekt, który przemówiłby do wszystkich kochanych rodziców i zachciałoby im się nauki kulturalnego zachowania swoich bachorków. Za każdą wizytę zabieramy 500+ na dwa miesiące + 1k PLN (bo trzeba coś faktycznie stracić), a gdy owego świadczenia delikwenci nie pobierają myjka kosztuje 1k PLN. W taki sposób trzeba hołotę dyscyplinować... przede wszystkim rodziców.

P.S. Ileż to trzeba mieć pieniędzy żeby wybrać dopalacze ponad jakiegoś loda, pizzę czy colę czy odkładanie na nową kartę graficzną? Jedno jest pewno, musi być taki nadmiar gotówki, że nie wiadomo co z nią zrobić, a rodzicom to pasuje, gdyż mają więcej wolnego czasu.

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63191.06
ETH 2551.41
USDT 1.00
SBD 2.65