Wrocław ma krasnale, Kraków smoka wawelskiego, Toruń pierniki, a George Town ma murale i świat do góry nogami - Malezja #5

in #pl-podroze6 years ago

Zastanawialiście się kiedyś za małolata jak by świat wyglądał, tudzież funkcjonował do góry nogami? Nie? Poważnie? Ja zdecydowanie tak. Nie myślałam o tym jednak, że kiedykolwiek mi się to uda przeżyć, a tu proszę - George Town na relaksie zapewni Ci takie doświadczenie. Przy okazji możecie pobawić się w poszukiwaczy "skarbów", czyli najbardziej interesujących murali w mieście. Dla tych nieco bardziej poważnych też coś się znajdzie, bo w końcu George Town jest wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO z racji tego, że jest zabytkiem epoki kolonialnej. Ja odpuszczam poważne kwestie i zapraszam na nieco mniej poważną wyprawę ;)

IMG-20180930-WA0076~2.jpg

Zapach herbaty z Cameron Highlands i deszcze zostawiłyśmy daleko za sobą by móc odkryć nietuzinkowy charakter George Town - „stolicy” wyspy Penang na północnym zachodzie Malezji. Co więcej, w 2008 roku obok Malakki, miasto to zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Coś więc musi być na rzeczy ;) I rzeczywiście jest, ale niekoniecznie związanego z UNESCO w tym przypadku.

P_20180930_141049-01.jpeg

Jak dotrzeć do George Town z Cameron Highlands

Nie da rady - trzeba wziąć autobus publiczny i „znowu” posiedzieć kilka dobrych godzin. Nie ma co marudzić! Autokar był w porzo cenie - zawrtone 32 ringgity (kupiony na dworcu autobusowym; opcja dla super leniwych - min. 35 ringgitów z hostelu lub agencji, ale spacer na dworzec zajmie Wam nie więcej niż 15 minut :P). Niby kasjerka mówiła, że podróż trwa ok. 4 godzin, ale w rzeczywistości trwała 6 na sam Penang plus około 30-60 minut żeby dostać się do George Town (za dodatkowe 4 ringgity :P). Czemu tak długo? Ponieważ ledwo co wyjechaliśmy z dworca autobusowego, to wpadliśmy w mega długi korek. Niestety drogi wylotowe mają pojedyncze pasy i przebycie kilku kilometrów zajęło nam ponad godzinę. Ale plus taki, że było wygodnie :)

P_20180930_202414-01.jpeg

Świat do góry nogami

O co chodzi z tym światem do góry nogami? Już tłumaczę. Pierwszy raz spotkałam się z „Upside Down Museum”. No dobra, teraz już wiem, że jest taka bajera również w Bangkoku i pewnie w wielu innych miejscach. Niemniej frajda była absolutnie nieziemska i nawet takie byki jak my, miały mega fun. Zresztą, co ja będę opowiadać, poniżej kilka fot z tego miejsca:

IMG-20180930-WA0060~2.jpg

IMG-20180930-WA0068~2.jpg

Sporym plusem jest fakt, że na miejscu w każdym z „pokojów” jest jedna lub dwie osoby, które robią zdjęcia zwiedzającym. Więc spokojnie o fotografa nie musicie się martwić. Co więcej, podpowiadają jakie fajne pozy można przybrać. I dobrze. Jak by ich nie było, wątpię czy byśmy wyszły tego samego dnia, ba! może i tygodnia ;)

IMG-20180930-WA0075~2.jpg

IMG-20180930-WA0081~2.jpg

Street art w George Town

Może i jestem nieczuła na wzniosłą listę światowego dziedzictwa UNESCO, ale perła epoki kolonialnej jakoś nie zrobiła na mnie wrażenia. Może jestem ignorantką, ale zdecydowanie bardziej urzekły mnie murale =]
Warto zaopatrzyć się w w dwie rzeczy - mapkę z najsłynniejszymi muralami (bądź też sprawdzić ją na necie) i wodę, duuuuuużo wody! Może jeszcze przydałyby się wygodne buty, bo naprawdę warto poświecić kilka godzin na szlajanie się między budynkami. Dlaczego jest to taka super sprawa? Bo możecie sami być częścią tych murali - praktycznie wszystkie są interaktywne i można porobić fajne pamiątkowe zdjęcia. Zresztą tutaj również nie ma co się za bardzo rozpisywać, pooglądajcie sobie sami:

IMG-20180930-WA0056~2.jpg

IMG-20180930-WA0119~2.jpg

P_20180930_122006-01.jpeg

IMG-20180930-WA0130~3.jpg

P_20180930_120825-01.jpeg

P_20180930_115413-01.jpeg

IMG-20180930-WA0130~2.jpg

P_20180929_211424-01.jpeg

IMG_20180930_230703_786.jpg

Rosja w Malezji? A czemu nie, kto zabroni?

Po tym jakże wyczerpującym i pełnym wrażeń dniu, trzeba było się gdzieś posilić. Tym razem odpuściłyśmy indyjsko-chińsko-malezyjskie przysmaki i stęskniłyśmy się nieco za tymi naszymi rodowymi, polskimi. W ten oto sposób trafiłyśmy do rosyjskiej knajpy, gdzie w Internecie wdzięcznie nazywała się „Davai, davai”. Obecnie nazywa się inaczej, ale jako że z rosyjskim nie jestem za pan brat, to nie pamiętam jak się teraz nazywa ta knajpka. Jak coś, to adres jest bez zmian ;) I barszczyk czerwony wpadł do brzusia w mig. Wiadomo - polski lepszy, a najlepszy mojej Mamy :P


P_20180930_125045-01.jpeg

Niby takie sobie o, miasto, perła epoki kolonialnej. Ale druga twarz George Town zdecydowanie bardziej mnie urzekła. Czy warto tam zostać dłużej niż dwie nocki i jeden pełny dzień - myślę, że niekoniecznie. Oczywiście, jeśli czas Was nie goni, to jakiś night market by się znalazł. Albo i inne cudo. Jeśli wolicie szybko uciec z miasta i tej bardzo zurbanizowanej wyspy na większą i mniej zurbanizowaną - zapraszam na wyspę Langkawi. A co tam ciekawego nas spotkało i co można porobić - o tym już w następnym poście.

Cześć i czołem!

Karola

P.S. Wstęp to Upside Down Museum kosztuje 27 ringgitów - myślę, że nie jest to zbyt kosztowna opcja, ale naprawdę godna polecenia :)

IMG-20180930-WA0057~2.jpg

Sort:  

Ej no uważajcie dziewczyny bo spadniecie! :D

Spokojnie, damy radę ;)

Zdradziły Was włosy! ;) Ale na początku zgłupiałem i MUSIAŁEM przeczytać o co chodzi, co sprawiło mi wiele przyjemności :)) Fajna historia - nie tak sobie zawsze Malezje wyobrażałem :)

hahahhhaha punkt dla Ciebie @veggie-sloth ;) Malezja potrafi zaskoczyć, to prawda :)

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 63615.94
ETH 2475.04
USDT 1.00
SBD 2.54