Sort:  

Dzięki za komentarz :)

Grałem właśnie na rożnego rodzaju przeszkadzajkach. Wiele z tych instrumentów to instrumenty etniczne pochodzące z różnych miejsc na świecie. Grałem choćby na takich różnych grzechotkach, ale też takim instrumencie wykonanym ze skorup z orzecha. Skorupki te były zawieszone na długich sznurkach, przez co wydawały niesamowity, szeleszczący lekko dźwięk. Poza tym wiele różnych dzwonków i dzwoneczków – niektóre niższe i dłużej wybrzmiewające, inne wysokie i z ostrzejszym dźwiękiem. Takie przeszkadzajki to nie wszystko, było też kilka instrumentów bardziej melodycznych, np. kalimby. W trakcie koncertu niestety nie grałem na cytrach, bo robił to sam Stefano.

Jeśli o nuty chodzi, to nie, nie było żadnych nut. Większość instrumentów było perkusyjnych, więc nie było takiej potrzeby. Chodziło przede wszystkim o to, by się wczuć i wkomponować w tło – w końcu ambient bywa nazywany muzyką tła (co sugeruje nazwa tego gatunku).