22 kreski na kosie Kołobanowa
Początek operacji "Barbarossa" w letnich miesiącach 1941 roku stał pod znakiem piorunujących postępów wojsk niemieckich na rozległych rosyjskich stepach i równinach. Niemieckie siły pancerne stanowiły znakomicie zorganizowaną i skoordynowaną z lotnictwem siłę, ale już w Polsce czy Francji napotkały konstrukcje, które były równorzędnymi przeciwnikami, o ile nie były to maszyny pod pewnymi względami lepsze. Polski 7TP z działem 37 mm potrafił rzucić wyzwanie wszystkim typom czołgów agresora w toku kampanii wrześniowej, a w 1940 roku załogi ciężkich francuskich Char-B1 czy angielskich Matild II bardziej musiały się obawiać opuszczonych luf doskonałych armat przeciwlotniczych 88 mm, czy ryku bombowców nurkujących "Stuka", niż lżej opancerzonych i borykających się z brakiem siły uderzeniowej Pzkfw II, III i IV. Jeśli Francja była ciężką szkołą walki pancernej, operacja "Barbarossa" okazała się uniwersytetem, a jeden szczególny wykładowca spod znaku Czerwonej Gwiazdy przeprowadził mistrzowski egzamin opodal Krasnogwardiejska.
Pięć Goliatów vs. dziesiątki Dawidów
W sierpniu 1941 roku niemiecka Grupa Armii "Północ" ze szpicą w postaci 1., 6. i 8. Dywizji Pancernych posuwała się przez tereny państw bałtyckich mając za cel byłą stolicę carskiej Rosji, teraz nazwaną od wodza rewolucji - Leningrad. Znaczenie strategiczne miasta było ogromne, tak ze względu stanowienia okna na Morze Bałtyckie, jak i z powodu licznych zakładów przemysłowych, z których wiele obsługiwało produkcję zbrojeniową. Na drodze niemieckich pancerniaków stała miejscowość będąca oazą wytchnienia dla rosyjskich carów - Gatczyna, znajdował się tam piękny kompleks pałacowy, choć miejsce było w 1941 roku znane pod zgoła inną nazwą - od 1929 roku był to Krasnogwardiejsk (jeszcze poprzednia nazwa Trock została zmieniona po wydaleniu Lwa Trockiego z ZSSR).
Znajdowało się tam także pięć ciężkich czołgów KV-1 - były to maszyny o nieporównywalnej do niemieckich wozów charakterystyce. Działo 76 mm w porównaniu z 37 mm armatą (w te była wyposażona większość niemieckich maszyn) posiadało nokautującą siłę ognia, a pancerz dochodzący do 82 mm sprawiał, że standardowy nabój z "trzydziestki siódemki" pozostawiał na cielsku tego blisko 43 tonowego potwora ślad, jak na zdjęciu w miniaturze.
Dowodzona przez porucznika Zinowieja Kołobanowa grupa pięciu KV-1 zajęła dzień przed nadejściem Niemców pozycję opodal Krasnogwardiejska na świetnym do obrony terenie - okoliczne bagna praktycznie sprowadzały kierunek natarcia do pojedynczej drogi wiodącej ku zabudowaniom historycznego miasteczka. Okopane czołgi na skraju lesistego terenu były niewidoczne dla niemieckich zwiadowców, lecz gdy w zasięgu strzału pojawiła się pancerna szpica Wehrmachtu, Kołobanow polecił wstrzymanie ognia, by "podpuścić" nieświadomych zagrożenia pancerniaków bliżej. Ponadto przemyślne ustawienie sowieckich maszyn sprawiało, że tylko jeden czołg mógł prowadzić walkę, pozostawiając resztę niewykrytą dla wroga.
Pierwszy strzał czołgu Kołobanowa zniszczył wiodącą maszynę nieprzyjaciela, drugi - drugą, lecz kolejny już został posłany w stronę ostatniej w kolumnie, co uniemożliwiało poruszanie się zamkniętych w potrzasku Niemców. Ci myśleli, że pierwszy wyłączony z walki wóz padł ofiarą miny, dopiero po drugim trafieniu Kołobanowa strzelano na oślep, lecz gdy kolejne pojazdy z czarnymi krzyżami wyrzucały w powietrze kłęby dymu, zorientowano się skąd pochodzi ostrzał. Wzięto na cel pancernego kolosa, lecz mimo 153 trafień, żadne z nich nie wyeliminowało go z walki - po zużyciu amunicji i zniszczeniu 22 maszyn, Kołobanow wycofał się. Niemcy próbowali zjechać z drogi, lecz ich wąskie gąsienice łatwo zakopywały się w bagnistym terenie, co czyniło z nich znakomite, nieruchome cele. Na miejsce KV-1 Kołobanowa wjeżdżały kolejno jeszcze trzy KV-1, w sumie eliminując 38 do 43 maszyn wroga (źródła posiadają rozbieżności).
Dalsze losy bohatera
Porucznik Kołobanow odniósł wspaniałe zwycięstwo, jego pierś przyozdobiły wkrótce tak ukochane przez sowieckie władze ordery (w tym dwukrotnie Order Czerwonego Sztandaru), ale niespełna miesiąc po akcji pod Krasnogwardiejskiem, 15 września, bohaterski czołgista odniósł potworną ranę głowy i kręgosłupa, cudem przeżywszy, spędził resztę wojny w szpitalach. Po wojnie wszedł w skład sił okupacyjnych w Niemczech Wschodnich, gdzie dostał się pod sąd wojskowy, gdy jeden z jego podkomendnych zbiegł do brytyjskiej strefy okupacyjnej. W 1980 roku mieszkańcy wioski Nowy Uchoz, opodal stanowiska Kołobnowa z pamiętnej sierpniowej batalii wymogli na władzach postawienie czołgu-pomnika w miejscu, z którego Rosjanin prowadził ogień - władze nie mogły jednak znaleźć czołgu KV-1, postawiono więc tam produkowany od 1944 roku czołg ciężki IS-2. Czołgista zmarł w 1994 roku, ale pozostaje symbolem jednego z pierwszych zwycięstw ZSRR nad niemieckim agresorem w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej.
Obserwuj @glodniwiedzy - znajdziesz tu najciekawsze informacje ze świata.
Artykuł autorstwa: @dutmistrz, dodany za pomocą serwisu Głodni Wiedzy
Źródło: Wikipedia
Aż miło przeczytać taki artykuł! Super dziękuję za dawkę dobrej wiedzy. :)