Konkurs #pl-filmy : "Zmiennicy" - serial, który się nigdy nie znudzi

in #pl-filmy6 years ago (edited)

(muzyka ilustracyjna)

 To był późny PRL. Chyba rok 1987, gdy była premiera. Pamiętam: piątek, godzina 20.00. Serial „Zmiennicy” uderzył mnie po głowie dość mocno. Bo to dla 6-latka takie śmieszne: pani przebrała się za pana i jest taksówkarzem. Ale najgorsze miało nadejść. Zepsuł się nam na chyba ostatni odcinek telewizor. „Lampy kineskopowe” poszły – powiedział sąsiad. Alem ryczał… Minęło 30 lat a mnie dalej ten serial autentycznie się podoba.   


 Była to ostatnia produkcja króla polskiego absurdu Stanisława Barei. Niedługo później zmarł, nie zadając sobie sprawy, że już wkrótce będzie uchodził za twórcę kultowego, a jego filmy będą analizowane w każdy możliwy sposób – socjologiczny, filmoznawczy czy też nawet historyczny. Ale to co jest w jego twórczości najważniejsze to umiejętność przeniesienia realiów zza okna na scenariusz filmowy, który jest zrealizowany według jego oryginalnego stylu. Ten styl bez problemu możemy porównać do Monty Pythona (chodzi mi o oryginalny pomysł na swoją twórczość).   


Serial „Zmiennicy” to 15. odcinkowa „kronika PRL lat 80-tych”. Tuż po premierze, podobnie jak na wszystkie wcześniejsze jego filmy i seriale krytycy i koledzy z branży kręcili nosem. Że nie jest konsekwentne, że fabuła nie trzyma się kupy (akurat!), że to wciąż styl amatorki itp. Ale to nie jest prawda. „Zmiennicy” to serial owszem „kronikarski”, ale przede wszystkim skierowany do konkretnego widza, który pod koniec lat 80-tych nie dał się oszukać i widział jak wygląda sytuacja w kraju. Tutaj Bareja wrzucił ciut swojego poczucia humoru, by o tym opowiedzieć. Mistrzowsko zresztą.   


 Największym plusem serialu jest oczywiście to, co krytykowano najmocniej – scenariusz. Genialnie ujęto spotkanie kultur (przyjaźń polsko-syjamska!), nierówności społeczne, a także system polityczny, który wówczas funkcjonował w Polsce. Co ciekawe, Bareja prezentował takie problemy jak polityka historyczna, wymiar sprawiedliwości, braki zaopatrzeniowe, rodząca się mafia czy też lustracja. Było to nieziemskie. No i w sposób doskonały ukazał zdegenerowane środowisko twórców filmowych, którzy nie rozumieli, że w latach 80tych  kultura to nie był priorytet dla upadającego państwa komunistycznego. 


 Do serialu uwielbiam wracać z kilku powodów. Przede wszystkim jest to serial życzliwy ludzkiej naturze. Mało jest takich produkcji, gdzie pokazane są ludzkie słabości, a reżyser oszczędza sobie moralizowania. Każdy z nas ma jakieś słabości, jakąś niefajną przeszłość. Ale każdy dostaje szansę na zmianę i czy z niej skorzysta czy nie to jego sprawa.   


 Inna sprawa – serial doskonale piętnuje otaczającą nas rzeczywistość. Ale także tutaj ciężko o elementy „rozliczeniowe (no może genialny 12 odcinek…). Skala absurdów PRL-u ujętych w poszczególnych odcinkach jest zniewalająca. Istnieją liczne strony w internecie, które rozbierają je na czynniki pierwsze. Co ciekawe te absurdy są tak dobrze ujęte, że aż uniwersalne. Do dziś zatem w języku potocznym funkcjonuje „jak z filmów Barei”. A „Zmiennicy” doskonale się w to wpisują.   

Serial ma genialną muzykę. Może trudno o tym mówić, bo chyba każdy z nas zna tytułowy utwór Przemysława Gintrowskiego, ale co mnie szczególnie ujmuje to to, że Bareja nawiązał do tego co polskie kino ukazywało często w latach 80-tych – mianowicie wykorzystanie organów elektronicznych. I tutaj chyba jak w mało którym serialu polskim świetnie to zadziałało. Co ważne Bareja wymyślił dźwięk tak, jak robi się to we współczesnych serialach – niemal każda scena ma przypisane odpowiednie tempo, a co za tym idzie pewne dźwięki się powtarzają, by stać się dźwiękiem rozpoznawczym produkcji. To jest świetne. 


 Warto też zwrócić na sposób realizacji serialu. Nie ma w nim nic na siłę. Bierze się to stąd, że Bareja, jak zauważyli jego biografowie, jako pierwszy polski twórca zwracał uwagę na coś takiego jak „koszt serialu”. A więc jest dużo „oszczędnych” kadrów. Nie oznacza to jednak, że zrezygnowano z plenerów. Wręcz przeciwnie. Oglądamy niemal całą Polskę. Od centrum Warszawy, po korytarze Telewizji Kraków, które swoją drogą przez ostatnie 30 lat niewiele się zmieniły.   
 Serial posiada znakomity miks aktorsko-naturszczykowski. Świetne kreacje drugiego planu (min. Kowalewski, Pokora, Kaczor, Kwiatkowska) połączone z gorzkimi komentarzami na otaczający świat ludźmi pierwszy raz postawionymi przed kamerą robią świetne wrażenie. Jednak serial byłby kiepski, gdyby nie duet Ewa Błaszczyk i Mieczysław Hryniewicz. „Dojrzewanie” ich miłości z odcinka na odcinek coraz bardziej wciąga. Jacek i Kasia autentycznie uwodzą widza. Choć ktoś mógłby łobuziarsko zapytać co taka pani widzi w facecie, który przez cały czas trwania serialu chodzi w tej samej koszulce „Levi’s”. Ponoć nie było to przypadkowe. Reżyser bał się, że pomieszają mu się sceny (skomplikowany scenariusz) więc ponoć poprosił aktory, by nosił się mniej więcej tak samo. Ten posłuchał :) 


 Bardzo polecam, jeżeli chcecie zobaczyć coś optymistycznego, ale nie cukierkowego. Zawsze jak leci w TVP jakoś się zawieszam i oglądam odcinek do końca. Bardzo lubię. Czy to sentyment czy jakość wykonania sam sobie od 30 lat chce odpowiedzieć na to pytanie. Ale ma swoją magię.   
 Całość serialu legalnie i za darmo można obejrzeć po kliknięciu 

Sort:  

To zdecydowanie mój ulubiony polski serial. Silnie kojarzy mi się z wakacjami, bo jeszcze z lat szkolnych pamiętam, że parę razy właśnie wtedy był emitowany.

Uwielbiam tę wielowarstwowość fabuły, która dziś pięknie odzwierciedla, jak bardzo różniło się życie przeciętnych ludzi (matka Kasi i nadgniłe jabłuszka, jakieś konszachty mięsno-rajstopowe z Ołtarzewską) i rodzin kadry kierowniczej (rozpuszczony do imentu Marianek Koniuszko), filmowców, aktorów, taksówkarzy i pisarzy, urzędników i robotników.

Cudny jest serialowy język z powiedzonkami, które dziś są naszymi kodami kulturowymi.
I ja lubię bardzo jeszcze jeden aspekt. Liryzm Barei. Śmiech, kolejne absurdy, afery, a pomiędzy nimi taka ładna miłość. Polecam przy następnym oglądaniu zwrócić uwagę na to, jakim romantykiem jest Jacek. :)

No oczywiście! Znakomite uzupełnienie tego co napisałem. To też mój ulubiony polski serial ;)

To są najlepsze filmy. Nigdy się nie znudzą. Świetna lekcja historii.

Oczywiście, że tak. Ich nie rusza ząb czasu!

Gdy chodziłem do podstawówki, to pamiętam że serial "Zmiennicy" w godzinach porannych był emitowany na TVP. Troszkę oglądałem, ale tylko urywki. Za mało z niego rozumiałem. Nigdy nie obejrzałem go całego. Ale teraz wiem, że muszę to zmienić.

Z "Misiem" i "Alternatywy 4" Barei miałem podobnie. Przy pierwszym kontakcie z tymi dziełami byłem po prostu zbyt młody, by je zrozumieć i wyłapywać te wszystkie PRL-owsie absurdy, docenić poczucie humoru reżysera itd. Ale po latach, gdy do nich wróciłem, okazało się, że bardzo mi się spodobało. Liczę zatem, że ze "Zmiennikami" będzie podobnie.

O, na pewno. Jako dziecko też nie do końca ogarniałam te wątki "przemytnicze", "kolesiowskie", ale też nostalgiczne - koledzy z powstania czy z przedwojenny właścicielem pałacu. Wtedy liczył się przede wszystkim wątek główny - WPT, Kasia i Jacek. Z kolejnymi seansami po prostu chłonie się coraz więcej.

download (1).png

bitcoin increase in 1 week 7400 and secend week 8500 doller.
whats your opinioun.

Zmiennicy dobry film. Polskie seriale jak by nie było są najlepsze. Powodzenia w konkursie.

Coin Marketplace

STEEM 0.29
TRX 0.12
JST 0.032
BTC 59120.07
ETH 2921.92
USDT 1.00
SBD 3.79