Odnaleźć spokój – parę słów o stoicyzmie

in #pl-artykuly6 years ago

Ludzie mają w zasięgu rąk, całkiem dosłownie, dostęp do natychmiastowej gratyfikacji i przyjemności. I mimo możliwości beztroskiego utonięciach w uciechach cielesnych udało nam się sięgnąć gwiazd.

Od niepamiętnych czasów filozofowie dzielą się na dwa rodzaje – tych, którzy wiedzą, że świat jest do dupy i tych, którzy mają to w dupie. Stoicy, należąc do tego drugiego gatunku, w odpowiedzi na to, że życie jest miejscem zimnym, nieprzyjaznym, wrednym i chamskim, a w ogóle to bardziej niż żyć po prostu nie chce się zdychać, stworzyli swoją filozofię – być może nie odpowiadającą na pytanie, jak żyć najlepiej, ale doskonale radzącą sobie z pokazywaniem, jak żyć dobrze.

Świat jest pogmatwanym miejscem. Wokół nas rozciąga się wściekle wielka sieć tysiąca powiązań, ciągle mutująca i na swój sposób żywa. Nie mamy wpływu na działania innych ludzi czy prawa natury – mamy jednak wpływ na to, jak sami zachowamy się w obliczu zmian i jak się do nich przygotujemy.
Zamiast wyobrażać sobie idealny świat z idealnymi ludźmi, lepiej być idealnym człowiekiem w nieidealnym świecie. I nie zastanawiać się, kim ten idealny człowiek jest – po prostu nim być.

Stoicy uważają, że złe rzeczy nie są na ogół złe, z samej swojej natury – są złe, bo sami je za takie uznajemy. Krzyknij: "uczyniono mi krzywdę!", po czym wycofaj swoje oskarżenie – czy krzywda w istocie została ci uczyniona? Czy jeśli w dalszym ciągu masz co najmniej niepełną parę rąk, nóg i w miarę sprawnie funkcjonujące zmysły, to czy przekreśla to wszystkie twoje przyszłe i przeszłe działania?
Nie powinno wylewać się morza łez nad popełnionymi błędami. Miast tego lepiej się cieszyć, że udało nam się doświadczyć czegoś złego – czegoś, co być może uczyni nas lepszymi, twardszymi ludźmi, inteligentniejszymi i odporniejszymi na zdarzenia zewnętrzne.

Każdy dzień naszego życia może być dniem ostatnim. W jednym momencie siedzimy sobie spokojnie przy komputerze, popijając herbatę, w następnym przez okno wpada tramwaj szablozębny i rozrywa nas na kawałki zanim zdążymy pisnąć słówko sprzeciwu. W proch obrócił się Arystoteles, Sokrates nie obrośnie już w pióra, ostatecznie zakończył swe dialogi archeolewak Platon, zmarł obrzydliwie bogaty Seneka, zdradzony przez swojego własnego wychowanka, a Aureliusz zostawił po sobie tylko garść rozmyślań i szalonego syna. W życiu pewne są dwie rzeczy – śmierć i podatki – chociaż co do podatków nie wszyscy są zbyt zgodni.
Dlatego trzeba dbać o to, żeby dobrze przeżyć każdy ostatni dzień naszego życia – tak, żeby po spotkaniu pierwszego stopnia z autobusem nie wstydzić się po spojrzeniu za siebie.

Stoik znajduje szczęście nie w zdarzeniach zewnętrznych, lecz w samym sobie. Tylko ci, którzy są w stanie racjonalnie i chłodno decydować w dowolnej, nieważne jak ciężkiej sytuacji życiowej, są w stanie osiągnąć swego rodzaju stoicką nirwanę – ostateczne szczęście w samym sobie.
Myliłby się ten, który uznałby stoicyzm za ideologię obojętną na świat.
Życie przypomina spływ po rzece. Niektórzy otrzymali do dyspozycji barkę, inni dryfują kurczowo uczepieni gnijącej kłody. Nieważne jednak co dostaniemy do dyspozycji – bezsensem jest marnowanie sił, by płynąć pod prąd albo rozłożenie rąk i czekanie na jakąś przyjazną skałę, która wręcz czeka na kogoś, kto się na nie rozbije.


Stoicy wierzą, że każdy człowiek powinien skupić się na rozwoju czterech podstawowych cnót: wiedzy, odwagi, sprawiedliwości i umiaru.

Wiedza

Wiedza oznacza nie tyle samo czcze zbieranie faktów, wiedzy dla samej wiedzy, a umiejętność zastosowania ich w praktyce. Nauka, pojmowanie sposobów na omijanie pewnych życiowych przeszkód i problemów w sposób racjonalny, logiczny i zaplanowany. Jest to także swojego rodzaju metawiedzy o wiedzy – co jest dla nas produktywne i zarazem dobre, jak i czego się uczyć.
Dobrze wiedziony przeaz swoją wiedzę stoik zawsze w czasie ulewy idzie lewą stroną chodnika – bo doskonale wie, że ulice są pełne gnających z prędkością dźwięku skurwysynów które zmieniają każdą napotkaną kałużę w małe tsunami. Racjonalnie wykorzystuje swoje doświadczenie w codziennej sytuacji.
Osobiście zaliczam do tego także rozwój fizyczny. Czym jest bowiem wysiłek fizyczny, jeśli nie przygotowywaniem nas do pokonywania problemów? Należy także wspomnieć słowa przypisywane Sokratesowi: „Żaden obywatel nie ma prawa do bycia amatorem w sprawach kultury fizycznej. Cóż za hańbą jest dla człowieka zestarzeć się bez ujrzenia jak piękne i silne może być jego ciało.”. Co prawda mówił tak głównie dlatego, że lubił pakernych młodych chłopców (da się to wyczytać w dialogach Platona), ale trzeba mu przyznać rację (zanim przyjdzie i sam ją sobie weźmie. To jest najgorszy problem z klasykami - możesz się z nimi kłócić, ale oni tylko śmieją ci się w mordę, bo nie żyją i patrzą na ciebie zza swoich pancernych aksjomatów).

Odwaga

Seneka Młodszy rzekł kiedyś: czasami sam akt życia jest aktem odwagi.
Cnotą jest nie tyle bycie odważnym w sytuacjach wymagających wielkiego ducha i postawienia wszystkiego, ale małych i codziennych – takich jak wstawanie z łóżka, czy pomaganie innym ludziom.
Stoik wyjdzie na mównicę i pociśnie torpedę tkwiącemu w błędzie docentowi, przerwie monotonne korporacyjne spotkanie krytyką pełną faktów twardych jak ręka dyktatora wycelowaną w klienta, rzuci się na podobającą mu się białogłowę jak Sztukas na samotny czołg, zadzwoni gdzie trzeba i policzy kończyny współpasażerów po dachowaniu samochodem, przeprowadzi poważną rozmowę o poważnych rzeczach. Nie dlatego że się nie boi – bo boi – a dlatego, że żyje w zgodzie ze samym sobą i ćwiczy odwagę. Stoik powinien też zachować zimną krew i opanowanie nawet gdy emocje miotają nim jak statkiem w sztormie.

Sprawiedliwość

Umiejętność trzymania się własnych zasad moralnych i podejmowania racjonalnych, sprawiedliwych sądów, bez oglądania się na to kto gdzie, jak i po co cię skrzywdził.
Pozornie wydaje się najtrudniejszą do wytłumaczenia cnotą – nie chodzi jednak o sprawiedliwość prawną, czy obiektywną Prawdę Moralną, a o życie w zgodzie ze swoimi własnymi, twardymi zasadami które sami ustalimy.

Stoik może uznać, że nigdy nie odwali fuszerki i każdą robotę wykona solidnie, od początku do końca. Może uznać, że moralnym i koniecznym jest codzienna praca nad sobą.

Opanowanie i Umiar

Wszyscy kojarzą określenie "stoicki spokój", jednak samo Opanowanie, jako cnota, jest znacznie szerszym i bardziej skomplikowanym tematem. Ciało, Dusza i Umysł – pisał Aureliusz. Intelekt to władca ciała i duszy. Gdy dusza bądź ciało domagają się wrażeń i przeżyć, nie należy im odmawiać gdy do naszej głowy zabłąkają się myśli sugerujące te i owo, jednakże nigdy nie powinno dojść do sytuacji gdy dojdzie do sytuacji przeciwnej i wpadniemy w pułapkę naszego własnego pożądania.

O pułapkach braku opanowania można mówić godzinami.
Wystarczy wspomnieć ludzi, którzy usiedli zjeść jeden mały posiłek i nie skończyli go przez następne parę lat.
Albo słynnych spermiarzy – ludzi opętanych ideą seksu, którzy są w stanie mówić i myśleć tylko o tym, a samo wspomnienie o kobietach wywołuje u nich białą gorączkę.


Wszystkie te cnoty są ze sobą powiązane. Odwaga pozwala nam wstać i walczyć o naszą moralną rację, nawet w najmniejszych kwestiach, postępować w zgodzie z samym sobą. Skąd jednak wiemy co jest słuszne, a co nie? Dowiadujemy się tego ćwicząc Sprawiedliwość. I tu znów – poczucie Sprawiedliwości wynika z rozwoju naszej Praktycznej Wiedzy, która mówi co jest praktyczne i dobre dla nas samych. Jednakże potrzebujemy Opanowania (a czym jest opanowanie bez wiedzy co jest praktyczne i słuszne i w czym zachować umiar?!), żeby je wszystkie wziąć za mordę, wyciszyć niepotrzebne emocje i robić to co trzeba, w każdym ostatnim dniu naszego życia.

Poznaj Wroga i poznaj Siebie.
Cały kruczek polega na tym, że naszym największym wrogiem jesteśmy na ogół my sami. I tylko mając siłę i odwagę żeby z nim zawalczyć możemy twardo złapać się szczęścia – nie chwilowej radości, a życia wypełnionego satysfakcją z dobrze wykonanej pracy.


I to jest właśnie stoicyzm, a przynajmniej jego luźna interpretacja.
Może i podwyżka jest bardziej motywująca niż chłosta i to które z tych dwóch dostaniemy od życia nie zależy od nas, ale ostatecznie wszystko i tak dotyka nas samych – a jeśli my jesteśmy szczęśliwi, z samymi sobą to czy marna chłosta bądź garść monet może coś zmienić?


Sam miałem kiedyś mroczny, bardzo nieproduktywny i obrzydliwy okres w życiu, gdy czułem się jakbym płynął po spokojnym, ciemnym oceanie, po horyzont pozbawionym jakichkolwiek ciekawych wrażeń. Żyłem byle jak, z dnia do dnia, potykając się o własne nogi, kurczowo trzymając się resztek swojego życia. I to dopiero odkrycie mądrości sprzed ponad dwóch tysięcy lat, zapoznanie się z mistrzowskim rozwiązaniem problemów, które wówczas były problemami, właściwie rzecz biorąc, teoretycznymi, pozwoliło mi wstać na nogi i przejść z czołgania się do pełnego biegu. Żyj w zgodzie z sobą i żyj dobrze - w teorii brzmi prosto, w praktyce pierwsze słowo "żyj" potrafi sprawiać problem.
Wielu ludzi gna przez życie z wielką, pustą dziurą[1] w sobie, którą kurczowo próbują wypełnić łatwo dostępnymi wrażeniami, zapominając że już wieki temu filozofowie debatowali nad najlepszym rozwiązaniem tego problemu.


Tekst napisany w ramach TT - temat "Moje emocje i ich wpływ na życie".

Obrazki:
https://commons.wikimedia.org/wiki/Raffaello_Sanzio
https://en.wikipedia.org/wiki/The_Death_of_Socrates

[1] hehe, pun.

Sort:  

Ostatnia rozmowa na czacie zwiastowała powstanie tego tekstu i bardzo dobrze, właściwe podejście do tematu. :)

Stoik znajduje szczęście nie w zdarzeniach zewnętrznych, lecz w samym sobie. Tylko ci, którzy są w stanie racjonalnie i chłodno decydować w dowolnej, nieważne jak ciężkiej sytuacji życiowej, są w stanie osiągnąć swego rodzaju stoicką nirwanę – ostateczne szczęście w samym sobie.

Stoicy uważają, że złe rzeczy nie są na ogół złe, z samej swojej natury – są złe, bo sami je za takie uznajemy.

Dostrzegam tutaj podobieństwa z naukami Buddy, a szczególnie z buddyzmem zen. Niewartościujące spojrzenie na rzeczywistość. Nic nie jest ani dobre, ani złe. Wszystko sprowadza się do tego w jaki sposób to wykorzystasz, jak wykorzystasz swój potencjał oraz narzędzia, którymi dysponujesz. Rzeczy oraz zjawiska same w sobie nie są ani dobre, ani złe, to my nadajemy im stan dobra lub zła - za wszelką cenę próbujemy określić. Suzuki trafnie to opisał: jesteśmy niewolnikami pojęciowego dualizmu; dobre - niedobre, prawe - nieprawe, ładne - brzydkie, opłacalne - nieopłacalne. A wystarczy przyjąć rzeczy dokładnie takimi jakimi są. Zrozumieć to oznacza osiągnąć prawdziwą nirwanę/oświecenie czy jakkolwiek chcemy to nazwać.

Przywołany przez Ciebie Sokrates kiedyś powiedział: „Wiem, że nic nie wiem”; pytał także swoich uczniów czym są, a odpowiedź nie wiem była najbardziej bliska prawdy. Nieprzypadkowo "nie wiem" pojawia się także w buddyzmie i stanowi fundament całej praktyki.

Sokrates urodził się kilka lat po śmierci księcia Siddharthy nazwanego później Buddą Siakjamunim. Można powiedzieć, że stoicyzm narodził się dwa wieki później mając solidne podwaliny ugruntowane przez wcześniejszych myślicieli. Czy horyzont czasowy jest zupełnie przypadkowy? Jak to jest, że podobne idee pojawiały się w zupełnie odrębnych miejscach na ziemi, w różnych kulturach? Niech każdy sam spróbuje odpowiedź sobie na to pytanie.

Generalnie moja przygoda z stoicyzmem zaczęła się w ten sposób, że gdy byłem w dołku zacząłem dochodzić do pewnych mniej bądź bardziej słusznych wniosków. Później znajomy pokazał mi Marka Aureliusza i doszedłem do wniosku, że w sumie moje wnioski były do dupy - i zacząłem zgłębiać myśli ludzi którzy na tego typu dylematach zjedli zęby.

Z innych przykładów niedawno był @breadcentric, który doszedł do dość stoickich wniosków. Jego myśli z pewnością są niedaleko buddyzmu czy stoicyzmu, ale pewnie gdyby ktoś go uświadomił na ten temat to wzruszyłby rękoma, uśmiechnąłby się i poszedł upiec chleb.

Do czego dążę - według mnie to, że sporo osób dochodzi do podobnych przemyśleń niezależnie, jest anegdotycznym dowodem, przesłanką, do tego, że takie wnioski przychodzą samorzutnie. Ma to sens - jeśli staniemy w obliczu kryzysu życiowego, stracimy wszystko, mamy w gruncie rzeczy dwa wybory: odnaleźć spokój, albo załamać się do końca.

A same nauki są do siebie bardzo, bardzo podobne - różnią się praktycznie tylko środkami którymi realizuje się swoją drogę. Szkoda, że o ile buddyzm zdobył duży poklask i uznanie, to nasz zachodni stoicyzm, w wydaniu rzymskim bardzo mocno skupiony na pracy, został częściowo zapomniany.

Fajnie się czytało - naprawdę dobry tekst :-)

Bardzo dobre

ten artykuł to Coś Pięknego! (platońsko :)
uwielbiam.
i jak to zrobiłeś!,
niby skrótem, ale wszystko co najważniejsze: JEST.
i przykład własny w tle,
i elegancka, zgrabna Klamra na koniec.
jestem zadowolona :)

Congratulations @yavinlecretin! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of upvotes

Click on the badge to view your Board of Honor.
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Do not miss the last announcement from @steemitboard!

Do you like SteemitBoard's project? Then Vote for its witness and get one more award!

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63818.94
ETH 2624.28
USDT 1.00
SBD 2.78