Podróże z PRL-owskim paszportem (I) Zdobycie Berlina 😛

in #pl-artykuly6 years ago (edited)
Sort:  

chyba, że okaże się, że takie opowieści nikogo nie interesują

Tak się nie okaże, bo opowieści zza żelaznej kurtyny sąc moc interesujące! :)

Dzięki - tym bardziej chętnie popełnię kolejny odcinek :-)

Kontynuować, bezwzględnie!
Super historie, ja się spóźniłam trochę na takie przygody ;)

Z perspektywy czasu to nawet nabrało pewnego uroku, ale zapewniam Cię że nie chcesz żeby taki system wrócił. Wtedy nie tylko o paszport, ale szczególnie o każdą wizę trzeba było walczyć, kombinować, zwykle też nieźle łgać spowiadając sie tym wszystkim urzędnikom konsularnym czy imigracyjnym... Choć z drugiej strony to prawda, że dzisiejsze przekraczanie granic rozczarowuje - kiedyś to zawsze było związane z dreszczykiem emocji: puszczą? nie puszczą? znajdą? nie znajdą? 😛

Wiem... na podróże się nie załapałam, ale system pamiętam i wcale za nim nie tęsknię. Fajnie obejrzeć Bareję raz na jakiś czas, poczytać takie opowieści, jak Twoje, ale żyć tak na codzień - nie, dziękuję.

Fakt. My i tak żyliśmy w najweselszym baraku socjalistycznego obozu... Tacy Dederoni to mieli naporawdę przechlapane. Przy ich systemie i STASI to nasz system i nasza SB to było przedszkole ;-) Tyle, że ja sobie z tego długo nie zdawałem sprawy, ale podróże kształcą więc i o tym być może też coś napiszę...

No coś fajnego, czekam na kolejną część i kolejne opowieści o podróżach pibyk po świecie. Tylko jedno pytanie, bilet kosztował 350 funtów, to dużo, a ile się wtedy zarabiało, w Anglii oczywiście.

Ja wtedy zarabiałem jakieś 140-150 funtów tygodniowo, ale z tego co wiem to wtedy (szczególnie pracując na czarno) była naprawdę dobra stawka, a średnio to chyba było coś koło 100. Bilety lotnicze w demoludach były tanie jak się kupowało je za złotówki - kupując z drugiej strony to oni te złotówki przeliczali na dewizy po oficjalnym kursie więc wychodziły ceny kosmiczne. Tak czy siak to były inne funty - za 25-30 funtów tygodniowo można było wynająć pokój, a na żarcie (i to naprawdę niezłe) wydawałem tygodniowo max. 20 funtów. No i fajki kosztowały wtedy 1,20- 1,60 ;-)

No to za jedną tygodniówkę można było nieźle żyć cały miesiąc. Fajne czasy musiały być.

Oj fajne - mieszkałem wtedy w squacie więc nie płaciłem czynszu 😛

Fajna historia... Byłem w DDR w 1986 roku - już wtedy była to dla mnie atrakcja - pierwszy wyjazd zagraniczny! Dopiero jak pojechałem do Zachodniego Berlina zobaczyłem co to znaczy Zachód :) Było jak w filmie...

Ja bywałem wcześniej za Żelazną Kurtyną, ale to były wyjazdy zorganizowane - jeździłem z klubem sportowym: Niemcy, Austria, Francja, Szwecja, Norwegia, Finlandia. Trochę też w wakacje pracowałem w demoludach: budowałem w Budapeszcie metro, austostradę koło Tatabany'i, pracowałem w fabryce Trabanta w Zwickau robiąc prawy przedni błotnik do Trabanta oraz kopałem rowy na budowie koło Brna w CSRS 😛

Ale pierwszy wyjazd to był faktycznie szok - wchodze do warzywniaka w Wiedniu a tam kur... Pewex :-O

A mnie ciekawi, jak w tamtych czasach robiło się międzynarodowe znajomości - skąd znajoma Włoszka ;)?

Czekam na historie z UK, Grecji i dalszej częśćiu z RFN w tej formie (zdecydowanie bardziej mi się podoba taka forma wpisu niż te dwujęzyczne)!

Te historie nie nadają się za bardzo do translacji więc dwujęzyczne nie będą.

Włoszka? Przyjeżdżali studenci w ramach tzw. "wymiany" poza tym koleżanka, której starzy pracowali w Nigerii była na kursach językowych w Londynie i stamtąd miała sporo znajomości, którymi w ramach "ekonomii współdzielenia się" była skłonna się podzielić. Gościa który mi wiele pomógł (Duńczyk, o którym tez może kiedyś napiszę bo sam w sobie jest ciekawą postacią) spotkałem kiedyś w pociągu, a że byłem jedyną osobą znającą jako tako angielski i trochę niemiecki to po 3 godzinach jazdy byliśmy już mocno zaprzyjaźnieni... tak więc można i bez tabletów, smarfonów, fejsbuków i internetów 😛

Znajomość jakiegokolwiek cywilizowanego języka dawała już sama w sobie olbrzymie możliwości, a i okoliczności przyrody sprzyjały kontaktom międzyludzkim bo choćby siedząc w pociągu nie dało się gapić całą drogę w ekran smarkfona, więc konwersacje nawiązywano spontanicznie...

Zajebisty wpis! W 1988 byłem dopiero planowany, mega lubię takie historie! Napisałem pracę mgr o autostopie za komuny i trochę zglebilem temat paszportów i wiz. A apropo przekraczania granic napisaliśmy artykuł jak wygląda teraz w Ameryce Południowej i Środkowej :) czekam na kolejny wpis.

Ten post to trochę Wasza zasługa - przeczytałem Wasz i dało mi to dodatkowe natchnienie, żeby temat ruszyć. Tyle że po przeczytaniu zapomniałem zagłosować i ten błąd dzisiaj naprawiłem :-) Jak temat się nie znudzi to i do granic południowo-amerykańskich też dojdę - a mówiąc dyplomatycznie kilka z nich swego czasu zaliczyłem w mniej lub bardziej nieortodoksyjny sposób choćby wtedy kiedy musiałem rozwiązać problem z gatunku "paragraf 22" i poszedłem do Meksyku po kolejną wizę amerykańską, bo bez niej nie chcieli mi dać wizy meksykańskiej 😛

Tym bardziej czekamy na kolejne historie, a najlepiej byłoby wspólnie siąść przy piwku i poopowiadac sobie :)

Może kiedyś się uda - ja na razie poza Europę jednak chyba się nie wybiorę, przynajmniej w tym roku :-)

No my do Europy wracamy w grudniu. Miesiąc w Polsce a potem wyspy żeby na kolejne wyjazdy zarobić :) gdzie w Europie urzedujesz?

Chwilowo w PL. W grudniu też powinienem tu być.

Jest już kolejny wpis :-)

Świetnie się czytało i czekam na więcej!

Poznając takie historie człowiek zaczyna doceniać, że teraz praktycznie jedyną rzeczą do załatwienia przed podróżą jest wpisanie adresu strony i podanie numeru karty. Szanuję ludzi, którzy musieli "kombinować" w tamtych czasach i mam nadzieję, że jeszcze wieloma podobnymi historiami się podzielisz.

W sumie to sporo takich historyjek mam w zanadrzu, a jak ten post pisałem to mi się też jakiś archiwalny ROM uruchomił i kolejne sobie przypomniałem :-)

To czekam na kolejne wpisy! 😉

Już jest kolejny :-)

kontynuuj, proszę:)

Serdeczne dzięki za zainteresowanie - skoro są odbiorcy na moje grafomańskie wywody to tym bardziej zamierzam je kontynuować :-) Postaram się zatem raz na jakiś czas coś nowego wrzucić.

Congratulations! This post has been upvoted from the communal account, @minnowsupport, by pibyk from the Minnow Support Project. It's a witness project run by aggroed, ausbitbank, teamsteem, theprophet0, someguy123, neoxian, followbtcnews, and netuoso. The goal is to help Steemit grow by supporting Minnows. Please find us at the Peace, Abundance, and Liberty Network (PALnet) Discord Channel. It's a completely public and open space to all members of the Steemit community who voluntarily choose to be there.

If you would like to delegate to the Minnow Support Project you can do so by clicking on the following links: 50SP, 100SP, 250SP, 500SP, 1000SP, 5000SP.
Be sure to leave at least 50SP undelegated on your account.

YOU JUST GOT UPVOTED

Congratulations,
you just received a 20.00% upvote from @steemhq - Community Bot!

Wanna join and receive free upvotes yourself?
Vote for steemhq.witness on Steemit or directly on SteemConnect and join the Community Witness.

This service was brought to you by SteemHQ.com

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 63615.94
ETH 2475.04
USDT 1.00
SBD 2.54