Plagiat na Steem

in #pl-artykuly6 years ago



Postanowiłem dziś poruszyć kwestię plagiatów, która od jakiegoś czasu mnie zastanawia i niepokoi. Zwłaszcza w kontekście SteemIt. Może ten tekst wyjaśni kilka kwestii i mimo tego, że jest osobistym spojrzeniem na problem, może uzmysłowi komuś potencjalne zagrożenie dla całej platformy, wynikające z monetyzacji cudzych treści.

Definicja

Tradycyjnie musimy zacząć od zdefiniowania czym jest plagiat.
Plagiat to przypisanie sobie własności czy autorstwa jakiejś publikacji i/lub wprowadzanie w błąd co do autorstwa całości lub części utworu. Plagiat jest bardzo ciężko zdefiniować, jednak możemy wyróżnić dwa elementy:

  • Autorskie prawa osobiste – czyli prawo do bycia uznanym jako autor danej treści, utworu czy innej formy.
  • Autorskie prawa majątkowe – czyli prawo do wynagrodzenia za naszą pracę włożoną w stworzenie utworu.
    W tym układzie, możemy mówić o plagiacie jeśli: nie podajemy autora zamieszczonych treści i/lub zarabiamy na cudzych treściach, odmawiając autorowi praw majątkowych.
    Zwłaszcza to drugie jest bardzo dyskusyjne w kontekście SteemIt.

Czy to już plagiat?

Wyobraźmy sobie sytuację, że wstawiamy na Steem nie swój tekst, film, zdjęcie, objęte prawami autorskimi (czyli wszystko co nie jest public domain lub na licencjach Common Creative (CC0)). W środowisku akademickim, stosuje się zasadę, że jeśli ilość zapożyczeń osiąga lub przekracza 40% pracy, to mamy do czynienia z plagiatem. Ważne jest jeszcze jedno kryterium – plagiat to działanie świadome. Nie można dokonać plagiatu nieświadomie.

Zatem, jeśli tworzymy post na SteemIt i jedyne co robimy, to osadzenie filmu z innej platformy, wklejenie artykułu, wrzucenie zdjęcia, to dokonujemy plagiatu. Widniejemy jako autorzy wpisu (prawa osobiste) i jeśli nie odmówimy nagrody za wpis, to zarabiamy na tej treści (prawa majątkowe).

Jak uniknąć oskarżenia o plagiat? W ocenie badaczy, każda minuta filmu to średnio odpowiednik 150 słów. Oczywiście gdy mówimy o klipie muzycznym, trzeba przyjąć nieco inną liczbę, ale na potrzeby tego tekstu, przyjmijmy taką wartość. Oznacza to, że jeśli nie chcemy naruszyć praw majątkowych i osobistych czyli dokonać plagiatu, to na każdą minutę umieszczonego filmu, powinniśmy dołożyć 250 słów oryginalnego kontentu. Ze zdjęciami jest sprawa nieco trudniejsza, dlatego nie używajmy zdjęć nie swoich lub nie udostępnionych na licencji CC0 i public domain.

I musimy zaznaczyć wyraźnie, kto jest autorem danej treści. Zawsze.

Wtedy pozostajemy w bardzo surowych granicach akademickiej definicji plagiatu. To trudne i niektórym może wydawać się bez sensu. Jeśli jednak postawimy się w roli twórcy, którego tekst, film lub zdjęcie zostało wykorzystane do pozyskania przychodu przez obcą osobę, to nie możemy wykluczyć sytuacji, że posiłkując się takimi surowymi regułami, będzie domagał się zadośćuczynienia. Dlatego takie bezpieczne przyjęcie wysokich standardów jest potrzebne.
To oczywiście dotyczy sytuacji, gdy mamy do czynienia z surowym (nieprzetworzonym) użyciem cudzej twórczości.

Trudniejszy jest plagiat ukryty. Chodzi o przepisanie tekstu z przekształceniami, tak aby ukryć fakt, że nie jesteśmy autorem wpisu. Ale to już inna para kaloszy.

Prawo cytatu

Część z Was używa tekstów innych autorów na zasadzie prawa cytatu. To jest dopuszczalne. Tylko znowu. Jeśli kopiujemy półtora tysiąca słów z artykułu i co dwieście wrzucamy swoje pięć komentarza, to raczej nikt nam nie uwierzy, że chcemy dyskutować z tekstem. Dlatego nie powinniśmy, według mnie, nadużywać tego prawa, do uzasadniania kopiowania tekstów czy utworów. Bo mogę wkleić artykuł czy rozdział książki i wtrącić, co kilka akapitów „Zgadzam się”. To nie będzie krytyka, ocena, recenzja. Więc bardzo ostrożnie należy podchodzić do szafowania tym prawem.

Co ze SteemIt

Dziesiątki, jeśli nie setki użytkowników wrzuca na te platformę posty z osadzonymi filmami z YT lub innych miejsc. Jako tytuł wkładają tytuł filmu, czasem dorzucą zdanie komentarza (częściej nie). I zbierają upvoty, czyli potencjalne nagrody finansowe za te posty. Teraz wyobraźmy sobie, że film należy do giganta medialnego, który badając źródła wyświetleń jego filmu w Google Analytics, znajduje platformę SteemIt. Wchodzi w poszukiwaniu swojej treści i widzi, że osoba która tę treść udostępniła czy wrzuciła, zarabia na tym pieniądze. To jakie kroki prawne może podjąć, zależy od kraju jej pochodzenia i lokalnych przepisów prawa autorskiego. To co może zrobić poza prawem, to opisać takie przypadki mediach – w TV, Internecie, Prasie. I nie będzie wskazywała na jednego czy kilku użytkowników, tylko oskarży całą platformę. Czy tego chcemy dla steem? Żeby media pisały, że na SteemIt (czy innych interfejsach) ludzie zarabiają pieniądze na plagiatach, kradzieży treści. To na pewno nie wpłynie pozytywnie na wizerunek, a co za tym idzie na wartość całej sieci.

Rozważmy to gdy przy kolejnym poście lub artykule, paluszki nas zaświerzbią nad CTRL+C+V. Bo jeśli masz w swoim portfelu STEEM, SDB czy lokujesz środki w SP, to jesteś współwłaścicielem tej sieci. I powinno Ci zależeć na wzroście jej wartości, nie na budowaniu jej wizerunku jako miejsca piractwa, plagiatów, kradzieży i monetyzacji na granicy prawa.



FOOT.png


Sort:  

https://www.youtube.com/static?gl=PL&template=terms

Jeśli chodzi o wrzucanie filmów z YT jest to całkowicie legalne. Nie trzeba martwić o kwestie praw autorskich i plagiatów. Wszystkie te kwestie są opisane pod linkiem który dałem na początku. Warunkiem jest korzystanie z Odtwarzacza YT.

Jasne, YT może nie mieć problemów. Ale autor nie zrzeka się praw na rzecz YT, więc może zrobić zadymę, że ktoś zarabia na jego materiałach, które udostępnił na YT.

Jak zatrzymamy się na YouTube - problemu nie ma. Sięgniemy głębiej...może być różnie, zależy od właściciela treści.

Plagiaty to ohydztwo. Ale tutaj dodam też łyżkę dziegciu: ciut wkurza mnie jak roboty steemit dodają cytaty wypowiedzi lub ustaw za plagiat :) Ale reszta to jasna sprawa

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 60045.81
ETH 2420.35
USDT 1.00
SBD 2.43