Z dziennikarskiego archiwum, rok 2007 "Skoro zatrudniamy polityków, to możemy ich także zwalniać..."
Jestem autorem tego artykułu, który ukazał się między innymi tutaj: http://wroclaw.naszemiasto.pl/mieszkaniec/artykul/polityczni-kanibale-czyli-niemoc-rzadzenia,275508,t,id.html
(Zdjęcie ilustracyjne pochodzi z https://pikio.pl/pis-wsciekle-na-fakt/)
Jesteśmy pracodawcami polityków. Zatrudniliśmy ich na odpowiedzialnych stanowiskach, oczekując od nich wywiązywania się z obowiązków. Skoro zawiedli - zwolnijmy ich! Pojawiają się liczne głosy, że przyszłe wybory wygra PiS. To niewątpliwie czarny scenariusz i najgorszy z możliwych. Oto bowiem jak zły sen jawi się możliwość dalszego sprawowania władzy przez ludzi, którzy tej władzy w żaden sposób sprawować już nigdy nie powinni. Jeszcze bardziej smutnym jest fakt, że nie ma żadnej alternatywy. Bracia Kaczyńscy uczynili z polityki swoistego rodzaju kuriozum, swoim działaniem nadali polityce nowy wymiar, wymiar absurdu i groteski. Polityka jest tą z dziedzin życia, w której nie sposób uniknąć mniejszego lub większego "brudu", nie sposób uniknąć kłamstw, zgrzytów czy nieporozumień. Politycy nie są wolni od popełniania błędów, bo bycie politykiem nie świadczy o byciu kimś nadzwyczajnym, ale tego właśnie politycy żadną miarą nie chcą przyjąć do wiadomości. W swoich niepojętych imaginacjach uznają swoją nieomylność i zdolność do sprawowania władzy tylko dlatego, że tą zapewnił im elektorat. Elektorat to swego rodzaju pracodawca, który poprzez oddanie swojego głosu zatrudnia polityków, aby ci sumiennie wywiązywali się ze swoich obowiązków zwłaszcza, że płaci im za to wysokie wynagrodzenie.
Ja co prawda nie zatrudniałem obecnie rządzących do tej tak odpowiedzialnej pracy, ale wszyscy, którzy przyłożyli do tego rękę, mają możliwość zwolnienia ich z roboty, i to dyscyplinarnie. Wracając do polityki Kaczyńskich, to wręcz podręcznikowo pokazują, jak ta prowadzona być nie powinna. Zanim PiS objął rządy, przytomnie przestrzegano, że zostawi po sobie gruzowisko i tak jest w istocie. Do uprzątnięcia tego całego bałaganu potrzeba będzie nielichego wysiłku i samozaparcia. Pytanie tylko, kto tego dokona? Uprawiany bez żadnych reguł polityczny kanibalizm musi skończyć się wymiotami, a przynajmniej czkawką. "Wyrzynanie" politycznych konkurentów, zarówno z zewnątrz jak i we własnych szeregach, obrazuje niemoc i brak jakichkolwiek predyspozycji do tworzenia czy współtworzenia silnego i poważnego rządu. PiS obśmiewa obietnice wyborcze i swoich wyborców, odsuwa od władzy wyrazistego i charyzmatycznego premiera - Kazimierza Marcinkiewicza, pozbywa się Radosława Sikorskiego i miesza z błotem Pawła Zalewskiego za to, że ten zgodnie z mocą swojego stanowiska śmie zadać pytanie nietykalnej Annie Fotydze, której kapitalnie udaję się ośmieszać Polskę przy każdej możliwej okazji. Mamy modelowy przykład niszczenia państwa, nie wyłączając nielicznych aczkolwiek kompetentnych polityków. Partykularne interesy rządzących nieudaczników skrywane są za parawanem haseł o solidarnej i taniej Polsce. Dodajmy - haseł bez pokrycia. Niezrozumiałe przekuwanie porażki w sukces, kłamstwa, intrygi i prowokacje, matactwa i afery - to cechuję obecnie rządzących.
Czy jako potencjalni pracodawcy tego właśnie chcemy? Czy chcemy kontynuacji haniebnego i wielce szkodliwego modelu rządzenia? Czy chcemy mieć przypiętą łatkę wasali Watykanu i Stanów Zjednoczonych? Czy chcemy ingerencji dostojników kościelnych w każdą dziedzinę życia politycznej nie wyłączając? Czy chcemy oglądać Zytę Gilowską, wijącą się w pochwalnych peanach na cześć premiera i prezydenta lub profesora Religę, który gotów koszulę na piersi rozrywając niczym Rejtan bronić do upadłego tego, w co sam zapewne nie wierzy? Czy chcemy zapewnić ciepłe posady Kaczyńskim, którzy chcąc być u steru władzy, nie potrafią wydukać słowa w obcym języku, a i z językiem polskim mają problemy? Czy chcemy być ośmieszani w oczach świata i w każdym jego zakątku ukrywać swoją narodowość?
Takich pytań można by postawić wiele i jeszcze więcej. Do każdego z tych pytań odpowiedź mogłaby być tylko jedna - nie! Polsce potrzebni są prawdziwi mężowie stanu oddani bez reszty służbie państwu i narodowi. Potrzebni są ludzie niebywałego honoru i kompetencji, których zasady będą obowiązywać, ludzi, którzy ustalając hasło wyborcze, na przykład "Zmienimy Polskę na lepszą" - to zgodnie z deklaracją - zmienią Polskę na lepszą w przeciwieństwie do obecnie rządzących, którzy bez żadnego zażenowania wycierają sobie gębę pustymi frazesami i bzdurzą coś o zasadach które zobowiązują. Bo patrząc na to co wyprawiają miłościwie nam panujący, nie trudno wyobrazić sobie rysunek w niemieckiej prasie, ukazujący dwóch braci bliźniaków, trzymających wspólnie transparent z hasłem wyborczym - "Nie mamy żadnych zasad".
Oczywiście że tak, tylko z tymi prawdziwymi mężami stanu jest tak, jak bawołami którego atakuje stado hien. Potencjalnie cenni politycy powinni mieć jakieś poparcie w społeczeństwie bo sami nic nie zdziałają. Ale jakie poparcie mogą mieć jeśli niedoedukowane społeczeństwo daje się przekupić? A do tego sobą manipulować. Złośliwie powiem tak, należy wyemigrować, zostawić spaloną ziemię i wrócić kiedy wymrą z głodu wszystkie hieny i głupcy. Wtedy wrócić i budować od podstaw. NIestety, nie widzę tego inaczej.