Grecja - jezioro Kerkini
Mityczne początki
Ponoć wszystko zaczęło się od Herkulesa. Współcześni mieszkańcy tych rejonów twierdzą, że to właśnie w mitach dotyczących tego siłacza okolice obecnego jeziora zostały wymienione po raz pierwszy. Po wykonaniu jednej z dwunastu prac Herakles wracał do Myken i odpoczął nad przepływającą w pobliżu rzeką Strumą. Prawdopodobnie w okolicy już w czasach antycznych istniały jakieś rolnicze lub rybackie osady gdyż wśród dzisiejszych mieszkańców tych rejonów żywe są jeszcze tradycje pogańskie. Jedną z nich jest taniec na rozżarzonych węglach. Zwyczaj ten tępiony był przez cerkiew prawosławną więc mieszkańcy próbowali go “ochrzcić” trzymając w tańcu ikony, ale nie zdało się to na wiele. Przewodnicy twierdzą, że w styczniu w co większych wioskach nadal można ów taniec zobaczyć.
Człowiek i przyroda
Jezioro Kerkini jest jednym z nielicznych przypadków pozytywnego wpływu człowieka na przyrodę. W 1932 roku spiętrzono wody rzeki Strymon, tak że zalały one okoliczne bagna. Tama jaką zbudowano w okolicach wsi Lithotopos doprowadziła do powstania płytkiego lecz bagnistego jeziora, które stało się domem dla dziesiątków gatunków zwierząt. Pewnym problemem były zanieczyszczenia, jakie dostały się do jeziora w latach 80. ale poradzono sobie z nimi poprzez szereg prac melioracyjnych i naprawczych.
Ptasi azyl
Jezioro Kerkini to prawdziwy raj dla przelatujących w okolicy ptaków. Szczególnie chętnie korzystają z jego dobrodziejstw gatunki migracyjne. Zmęczone długą drogą ptaki pozostają tu jedynie kilka dni, aby w płytkich wodach Kerkini znaleźć dostatecznie dużo pożywienia. Tak odkarmione ruszają w dalszą podróż. W okresach ptasiej migracji bytują ich tutaj setki. Wschodnia część zbiornika wodnego jest po prostu wypełniona stłoczonymi ptakami. Przy odrobinie szczęścia zobaczymy flamingi, pelikany, czaple i kormorany. W pobliskim punkcie informacji turystycznej możemy dowiedzieć się gdzie w okolicy najlepiej wynająć łódkę z przewodnikiem (koszt ok. 40 euro od grupy).
Grecki kryzys
Okolica jeziora Kerkini nie jest tak dobrze znana wśród turystów jak miasteczka na Riwierze Olimpijskiej więc efekty kryzysu ekonomicznego są tu znacznie bardziej widoczne. Wiele domów stoi pustych tu i ówdzie straszą zamknięte na głucho sklepy. Sytuacji nie poprawiają problemy z pobliskim przejściem granicznych do Bułgarii, które co jakiś czas jest zamykane. Mimo to warto wybrać się na wycieczkę nad to piękne jezioro. Dojeżdżają tu pociągi z Salonik (dwa połączenia dziennie). Należy wysiąść na stacji Livadia Kerkini, a potem udać się kilka kilometrów na południe.