Architektura dla opornych #8 - Współczesne trendy, czy idziemy w dobrą stronę?
Jaka jest współczesna architektura? Czym różni się od architektury minionych epok i jakie wnioski z nich wyciągnęliśmy? Jakie trendy dominują w projektowaniu w ostatnich latach i czego możemy się spodziewać w niedalekiej przyszłości?
Osobiście jestem fanem architektury XX-wiecznej i współczesne trendy w większości średnio do mnie trafiają. O ile nowoczesne technologie w budownictwie wciąż poszerzają nasze możliwości i nie ulega to najmniejszym wątpliwościom to skupię się jednak typowo na teorii architektury rozumianej jako sztuka piękna. Poniższy artykuł będzie autopolemiką (o ile można to tak nazwać) na temat dzisiejszej architektury - tego co mi się w niej podoba i tego co uważam za rak toczący tę dziedzinę. Bez żadnych źródeł i oparcia, tylko moje poglądy.
Dekonstruktywizm
Modernizm przyniósł nam proste formy, oparte głównie na równoległościanach. Dekonstruktywiści pokroili je i zlepili z nich nowe budynki. Wyobraź sobie sześcian, który został losowo pocięty a powstałe z niego bryły losowo zlepione. To jest mniej więcej dekonstruktywizm, który objawia się często w budownictwie nowoczesnych wieżowców czy gmachów użyteczności publicznej. Ze względu na swoją charakterystykę bywa też nazywany architekturą fragmentacji. Choć sam styl ma swoje początki pod koniec lat 70. to dopiero w XXI w. rozwinął się do rangi stylu międzynarodowego. Charles Jenckes opisał go jako styl sprawdzający się jako wyjątek od reguły. I moim zdaniem tym wyjątkiem od reguły powinien zostać. Moim zdaniem dekonstruktywizm jest po prostu przypadkowy, jest architekturą, która może zostać zaprojektowana przez każdego. Budynki usilnie starają się krzyczeć "patrzcie na mnie, jestem tu największą gwiazdą". Budownictwo tego typu osobiście nazywam architekturą flakoników perfum. Dekonstruktywiści uważają siebie za odpowiedź na zbytnią prostotę modernizmu, bezduszność high-techu i pretensjonalność postmodernizmu. Moim zdaniem są wypadkową właśnie tej bezduszności i pretensjonalności.
Starchitekci
Aleksander Franta, ceniony polski architekt epoki modernizmu definiował architekturę jako przysposobienie przestrzeni do potrzeb życiowych człowieka. Dzisiejsi architekci, znani też jako starchitekci na pierwszym miejscu coraz częściej na pierwszym miejscu stawiają siebie. To co opisałem wyżej, budynki krzyczące patrzcie na mnie, powyginane, fikuśne formy, przeskalowane flakoniki perfum są pomnikami megalomanii wielu współczesnych architektów. Szczególnie często dotyczyło to dekonstruktywistów. Moja opinia w tym momencie będzie bardzo niepopularna i zapewne wielu architektów się ze mną nie zgodzi ale takie persony jak Rem Koolhas (btw. autor świetnej książki Deliryczny Nowy Jork), Frank Gehry, Daniel Liebeskind czy Zaha Hadid idealnie wpisują się w trend. Przez to całkowicie nie potrafię przekonać się do ich twórczości (za wyjątkiem pojedynczych przykładów). Budynki projektowane są przede wszystkim tak aby świetnie wyglądały na zdjęciach w magazynach architektonicznych i sprawiały wrażenie pozornej innowacyjności rozwiązań.
Architektura organiczna
Czyli nieudane rozwinięcie wizji Franka Lloyda Wrighta. Technologicznie - super ekologiczne domy, pasywność, recykling czyli odpowiedzi na problemy dzisiejszego świata. Nic tutaj nie mogę zarzucić. Jako dziedzina sztuki? Nazywam ją architekturą od krzywików. Trend dopiero wzmaga na popularności i ma dwie szkoły. Pierwsza - akademicka - polega na wzięciu zestawu krzywików i malowania krzywych aż stworzą jakąś całość. Mocno zarażona tym trendem jest architektura krajobrazu i przestrzeni publicznych. Drugi trend to stwórz budynek (a raczej jego projekt) i wrzuć zieleni ile się da, obojętnie czy się komponuje i czy ma sens. Wizualizacja ma ociekać zielenią. O ile sam trend powrotu zieleni do miast jest jak najbardziej pożądany to krytykuję tutaj naiwną utopijność projektów, które boleśnie zderzają się z rzeczywistością. Coraz więcej inwestorów pamięta jednak o zieleni tworząc zielone dachy, żywe ściany czy ozdabiając roślinnością tarasy oraz balkony.
Globalizacja
Styl międzynarodowy ma swoje początki właściwie już w latach 20. XX wieku. W wielu przypadkach starano się zachować wernakularność czyli budynki po pewnych cechach byliśmy w stanie przyporządkować do danego regionu świata. Dziś wszystko powstaje wszędzie. Nie wiesz czy to Chiny czy Emiraty. Swój styl zachowały Stany, Nowy Jork jest wciąż nie do podrobienia. Europejską architekturę rozpoznajemy głównie po klimacie na zdjęciu i otoczeniu. Nowoczesna architektura zderzyła się z popkulturą i stała się ofiarą bezwzględnej globalizacji. Ciekawe, lokalne projekty jak chociażby nowoczesne domy przysłupowe Łużyc są totalnie niszowe i nie wychodzą poza sferę koncepcji.
Nowoczesna urbanistyka
Zakrztusiliśmy się motoryzacją. Późnomodernistyczne wizje szerokich, wielopiętrowych, wielopasmowych autostrad, sieci przejść podziemnych i nadziemnych kładek okazały się utopią i niewypałem. Estakady powstałe w miejscu wyburzonej zabudowy doprowadziły do upadku miast i rozrostu przedmieść. Samochody przestały się mieścić w miastach, kolejne kwartały burzono pod wielopoziomowe parkingi. Wiele miast służyło tylko do jazdy samochodem i stania w korkach. Zaniedbano zbiorkom. Od kilku lat następuje odwilż. Pionierami w tej kwestii byli Skandynawowie i Holendrzy. Szybko podłapały to inne kraje zachodnie. Nieocenioną robotę w tej kwestii zrobił słynny urbanista Jan Gehl, z hasłem miasta dla ludzi. Założeniom urbanistycznym przywraca się ludzką skalę, rozwija komunikację miejską oraz stawia na alternatywne środki transportu. W dobrze zaprojektowanym mieście możesz wszędzie dostać się w krótkim czasie nie używając samochodu. Powraca się do wielofunkcyjnych dzielnic, małych wspólnot sąsiedzkich, rozwija się na różne sposoby zieleń w miastach a miejskie ulice i deptaki służą nie do parkowania a do rekreacji i spotkań.
Szczerość materiału
Dobrym trendem, który przeżywa swój renesans jest zapoczątkowana w epoce modernizmu szczerość materiału. Surowe materiały o dekoracyjnych cechach takie jak beton, szkło, metal, kamień, ceramika czy drewno znów są eksponowane na elewacjach i wnętrzach. Architekci kombinują z rodzajami ceramiki, zdarzają się budynki o elewacjach z miedzi, aluminium czy stali nierdzewnej, konserwuje się dekoracyjne cegły, stosuje się różne szalunki dla betonu tworząc unikalne wzory w jego strukturze. Dostępność materiałów sprawia, że współczesne budynki nie potrzebują dekoracji w postaci ornamentów a wystarczy materiał lepszej jakości niż silka i styropian aby obiekt zyskał klasę i efekt estetyczny.
S.O.S. Modernizm
Styl kojarzący się zwłaszcza w bloku postkomunistycznym z szarością i bylejakością przez wiele lat był traktowany po macoszemu. Innowacyjne i ciekawe elewacje często były kryte pod grubą warstwą styropianu spłaszczającą elewację oraz malowane w infantylne wzorki kolorami rodem z przedszkola. Mnóstwo wartościowych obiektów przegrała w walce z deweloperami. Dziś dorasta pokolenie, które nie zostało skażone systemem powszechnej szczęśliwości i nie posiada tak negatywnych skojarzeń związanych z tą architekturą. To pokolenie dostrzega zamysły architektów tamtych lat oraz rozumie nierówną walkę jaką toczyli z partyjniakami czy dostępnością materiałów. Coraz częściej pojawiają się głosy o ratowaniu zabytków modernizmu. Aktywiści walczą o Emilię w Warszawie, Dworzec w Katowicach, Syreni Śpiew czy Hotel Cracovia. Organizują warsztaty edukacyjne, dochodzi do głośnych rewaloryzacji jak Osiedle Grunwaldzkie we Wrocławiu. Młodzi architekci za darmo proponują spółdzielniom projekty malowania bloków dzięki czemu coraz częściej zyskują one kolorystykę zgodną ze stylem. Domy kostki zaczynają być remontowane ze smakiem. Innowacyjne projekty wpisuje się do rejestru zabytków. W społeczeństwie rozgorzała dyskusja - co zrobić z tą źle urodzoną architekturą. Jaki będzie trend? Niedługo to samo spotka szalony postmodernizm lat 90. Już pojawiają się pierwsze głosy aby ratować co bardziej ikoniczne przykłady tego stylu.
Podsumowując - wzrasta nasza świadomość odnośnie tego co już zrobiliśmy. Wyciągnęliśmy wnioski z dawnej urbanistyki sięgając po klasyczne wzorce. Ratujemy budynki, które przez lata traktujemy po macoszemu. Z drugiej strony, pęd do inności promuje style, które nie wymagają zbyt wiele od odbiorców. Innowacja dla samej innowacji przestaje być innowacyjna. Architekci zaczynają działać jak projektanci mody a ich dotychczasową funkcję społeczno-edukacyjną przejmują budowlańcy-technolodzy, wolontariusze-hobbyści oraz niedoceniani (zwłaszcza w Polsce) urbaniści.
A jakie jest Wasze zdanie na temat współczesnej architektury? Zapraszam do dyskusji.
#tematygodnia # 13 - Współczesny świat
Mieszkam na osiedlu domów jednorodzinnych i tu problem wybujałego indywidualizmu inwestorów, nieładu przestrzennego, kombinacji i podwyższonych ścian kolankowych jawi się szczególnie mocno. Inwestorzy są zadowoleni jeżeli MPZ pozwala na wiele - takie opinie spotykam na forach budowlanych. Ja wolałabym, żeby osiedla miały choć trochę jednolity charakter - podobne dachy, ustalona linia zabudowy. Okropnie psują przestrzeń wybujałe ogrodzenia - każde z innej parafii. Pozostaje czekać, aż na takim nowym osiedlu rozrośnie się zieleń i dobrotliwie okryje te cuda wszystkie.
MPZP w Polsce są dziurawe prawnie, do tego pokrywają mały procent działek przeznaczonych pod budownictwo i często niespecjalnie pilnują ładu przestrzennego. Często MPZP zmienia się pod zachcianki deweloperów. Jeszcze większy rak to Warunki Zabudowy, wydawane bez ładu i składu każdemu.
Współczesna architektura ma swoje plusy i minusy. Często wygląda świetnie, oszałamiająco nawet, ale jest nieludzka. Niektóre dzieła współczesnych architektów wyglądają jak struktury z kosmosu. O ile robi to dobre wrażenie w przypadku części budynków publicznych - opery, teatry, biurowce itd., tak nie sprawdza się w przypadku budynków mieszkalnych [ a mówię to o "dobrze" zaprojektowanych budynkach, nie tworach które wyrastają dzięki deweloperom bez ładu i składu jak grzyby na deszczu]. Budynki modernistyczne są zaprojektowane lepiej od postmodernistycznych, jednak modernizm powojenny ma to do siebie, że wiele projektów zostało spartaczonych w fazie wykonawczej. Modernizm międzywojenny wygląda dobrze, choć dla mnie przegrywa ze starszymi budynkami.
Lubię fasady starych budynków - klasycystycznych chociażby. Współczesne miasta rządzą się swoimi zasadami i budowanie jota w jotę jak kiedyś jest nierealne. Idealne byłoby połączenie tradycyjnych dla danego obszaru stylów architektonicznych ze współczesną technologią. Pytanie, jak?
Ja z kolei za klasycyzmem nie przepadam bo uważam, że był straconym okresem dla architektury, nic do niej nie wniósł. Oczywiście samej estetyki odmówić, mam na myśli raczej ideologię samego okresu. Zdecydowanie potwierdzam nieszczęście powojennego modernizmu w postaci fatalnego wykonania, często te budynki przez to brzydko się postarzały i zostały usunięte. Za to modernizm międzywojenny to dla mnie najlepszy okres w architekturze ;)
Co do ostatniego pytania, da się to zrobić ale nie jest to w cenie. Polecam z Polski takie projekty jak "Nowoczesny dom przysłupowy" czy "Nowoczesna stodoła".
Nowoczesną stodołę widziałem w "Księdze Zachwytów" Springera. Polecam zresztą, jeśli nie czytałeś - warto przejrzeć, mimo że czasem wybrane przez autora projekty dziwią, albo nie pasują do kategorii "zachwytów".
Znam tę książkę, ogólnie lubię twórczość Springera - ale tylko tą architektoniczną. O Miedziance mocno podkoloryzował.
Dla mnie współczesna architektura jest zimna i bez uczuć :(
Dobrze wiedzieć, że jest ktoś taki jak Ty z taką pasją. A natrafiłem na Ciebie dzięki @grecki-bazar-ewy
Pozdrawiam
Dzięki za podzielenie się wiedzą. Zdecydowanie możesz wypowiadać się na temat architektury. Choć nie koniecznie zgadzam się ze wszystkimi Twoimi poglądami, to miło mi Twoje teksty czasem przeczytać i poszerzyć horyzonty.
Miło mi to przeczytać ;)
Podzielam twoje zdanie.
"Topowi" architekci odjechali w swoich wizjach tworząc zimny świat alienacji. Człowiek pozostaje w cieniu tych przytłaczających brył. Jawi się tylko trybikiem. Dziwne skojarzenia z totalitaryzmem mi się nasuwają.
Rozmach i "żurnal" dobrze wyglądają, ale ludzka skala codziennej egzystencji wymaga od architektów powrotu na ścieżkę "służebną".
Architektura według mnie to twórcze "odgadywanie" potrzeb człowieka, społeczności kwartału ulic, mieszkańców osiedla, a nie sztuka dla sztuki. Forma bez "treści".
Zadowolenie mieszkańców czy pracowników jest najlepszą gwarancją renomy i klasy...
Osobiście architekturę i wzornictwo przemysłowe uważam za najwyższy rodzaj sztuki (oczywiście nie umniejszając wartości innym) ze względu na ich użytkowość. Jeśli o niej zapominamy, o właśnie tej służebności zawodu to jest słabo. Architekta czy urbanistę traktuję jako zawody zaufania publicznego.
Bosco Verticale
TAK POWINNA WYGLADAC ARCHITEKTURA NOWOCZESNA
Zgadzam się ;)