RE: Wzrost płac, a cena chleba
Tak, z pewnością nie jest to wyczerpująca analiza. Raczej tylko reakcja na to co przeczytałem/usłyszałem. Ekonomia to dziedzina bardzo skomplikowana, na którą ma wpływ tysiące czynników. Które nie zawsze da się przewidzieć. Wkurza mnie takie łopatologiczne myślenie, skoro płace wzrosną to i ceny. Raz, że jest to myślenie życzeniowe, z reguły podyktowane ślepą wiarą w wolny rynek. Bo skoro ktoś coś w nim zmienia, to coś popsuje. Przecież wiadomo, rynek sam się reguluje. Co nie znaczy, że państwo ma wszystko regulować, ludzie najczęściej sami potrafią się dogadać i ustalić miedzy sobą ceny. Państwo ma dbać tylko aby jedna strona nie była silniejsza od drugiej i interweniować, gdy dzieje się coś złego. Rynek pracy jest szczególny, bo jak zmniejsza się popyt na pracę, to podaż się nie zmniejsza. Jak jest bezrobocie to ilość ludzi się nie zmniejsza i rynek nie może złapać punktu równowagi. Co może mieć katastrofalne skutki, prowadząc całą gospodarkę do kryzysu jak w latach dwudziestych XX wieku.
Masz rację koszt płac to koszt pracodawcy. Tylko że efektywność pracownika nie jest nie zmienna, można ją podnieść. Zakładając, że pracodawcy koszt płac nie zmusi do poprawy efektywności, masz rację. Znając przykłady Niemiec i Skandynawii, wzrost płac powoduje wzrost efektywności pracy. Więc przynajmniej częściowo da się zminimalizować jego skutki.
Z tego co się orientuje, minimalna jest też przeliczana na stawki godzinowe przy innych umowach niż o pracę. Jednak umowy śmieciowe to też gruby temat i warto nad nim się zastanowić oddzielnie.
Nie używałbym słowa skąpstwo, nie chodzi mi o takie postrzeganie sprawy. Wiadomo, przedsiębiorca ma obowiązek dbać o interes firmy. Aby była konkurencyjność muszą być zachowane spójne zasady. Jeżeli wszyscy przedsiębiorcy w branży mają takie same warunki, moim zdaniem nie wpływa to na konkurencyjność.
Ekspert dla TVP to osoba popierająca program PiS.