Wiadomo że tzw "miłość" to gra układu nagrody. Odpowiada za to AUN przywspółczulny i układ limbiczny. Najbardziej podobnym narkotykiem dający podobny odpływ do mimo wszystko opiody (tramadol). Z jednej agonizm receptorów opioidowych i selektywny inhibitor serotoniny. A wymienione użycie hormonów to w skrócie działanie przywspółczulnego Autonomicznego Układu Nerwowego. No ale przez wieki poeci, religie stworzyły z tego coś na miarę kultu. Jedni dodali do tego boga, anioły inni opiewali to jako stan magiczny, uniesienie duchowe itd. Niektórzy beta rycerze dalej wierzą w "uduchowioną" miłość i że kobiety się nie wypróżniają.