niby jestem deista, przez doswiadczenia zyciowe... no ale mniejsza... zgadzam sie z toba, ze taka ewangelizacja 'na sile' jest szkodliwa. wierzysz w cos to sobie wierz, bo moze akurat tobie zycie poprawia, ale kiedy zaczynasz przekonywac innych do twojej wiary? patrzac po tych wszystkich zarowno chrzescijanach jak i islamistach przychodza mi na mysl zwykli kibole. 'nie wierzysz w mojego? jebs!', 'my wiemy ze nasz najlepszy ale jak zobaczymy kogos z barwami tego drugiego? jebs!'. to w religiach jest chore. niech kazdy sobie wierzy w co tylko chce ale niech nie mowi ze krytykujac jego przekonania sie nie dosc, ze uraza jego to jeszcze jakies jego bostwo w chmurach, ktore wg jego ksiazki jest tak msciwe i wszechwiedzace, ze od razu takiego by spalilo na miejscu po wygloszeniu 'bluznierstw'. religie to rak, rak i jeszcze raz rak.