GB WREXHAM. Mój pierwszy lot i odwiedziny kraju gdzie auta jeżdżą po niewłaściwej stronie drogi.

Kilka dni temu przyleciałem do Walii aby odwiedzić syna i jego żonę a przede wszystkim trójkę wnucząt. Zamieszkał on w 65.000 tyś. Wrexham (Wrescam po Walijsku). Była to okazja aby przelecieć się samolotem po raz pierwszy w życiu. Mając niecałe 53 lata nie wiedziałem jak zareaguje mój organizm, tym bardziej, że wcześniej nie mogłem lecieć z powodu przebytej zakrzepicy.

Przekonałem się, że mogę latać bez problemów, z lotu jestem zadowolony a bardziej to z widoków jakie miałem szanse podziwiać. Lecieliśmy w godzinach rannych przy pięknej słoneczne pogodzie.
Jednak to nie żart, tutaj rzeczywiście samochody poruszają się po lewej stronie jezdni - jak na razie dla mnie nie do ogarnięcia. :)
Przechodzą przez jezdnię nigdy jak na razie nie wiem z której strony nadjedzie auto, chociaż pilnuję się i myślę o tym cały czas, naprawdę dziwne uczucie.
Pierwsze co zauważyłem to ruch pieszych przechodzących przez jezdnię. Tam gdzie stoją przy pasach lampy i dochodzimy do jezdni - nawet jak byłem 5 - 10 metrów przed pasami samochody już się zatrzymywały mimo to, że śmiało mogły przejechać zanim bym doszedł do przejścia. Tam gdzie nie ma lamp trzeba już uważać. Są też przejścia nie oznaczone pasami i można także w takich miejscach przechodzić lecz trzeba uważać bo tam auto nie zatrzyma się i musimy czekać aż będzie możliwość przejścia bez narażania się na styczność z pojazdem. Przejścia z sygnalizacją świetlną pełnią bardziej chyba rolę dekoracyjną. Anglicy rzadko wciskają przycisk i nie czekając przechodzą przez jezdnię. W większości obcokrajowcy wciskają przyciski i czekają na zielone światło.
Dla zwykłego człowieka który przyjedzie pierwszy raz tak jak ja to można się pogubić nawet ze zwykłym przejściem przez jezdnię. Jadąc jako pasażer w samochodzie zauważyłem brak znaków drogowych sygnalizujących pierwszeństwo przejazdu bądź uwaga na drogę z pierwszeństwem przejazdu i trzeba potrzeć na znaki poziome. Czasami stoi znak oznaczający drogę z pierwszeństwem przejazdu.
Większość budynków mieszkalnych to domy piętrowe bądź parterowe znane mi z filmów. Długie rzędy budynków z niewielkimi ogródkami.

Na tej ulicy mieszka syn od zeszłego roku i jest to spokojna dzielnica, gdzie jet spokojnie. Jeden z domków z rusztowaniami to ten właśnie budynek, który jest ocieplany i odnawiana jest elewacja.

Wczoraj, w sobotę ulicą tą jechała lodziarka - pierwszy raz widziałem takie cudo. Słychać było ją już z daleka. Skojarzyło mi się z amerykańskimi filmami grozy, gdzie taki lodziarz to niesympatyczny osobnik, który porywa lub jest jakimś seryjnym mordercą.Zdjęcie zrobiłem po południ już w mieście gdzie odbywał się festyn.

Starsza wnuczka skusiła się na malunek twarzy.

Musiałem zrobić sobie zdjęcie przy typowej czerwonej budce telefonicznej już nie działającej. Jest już ich coraz mniej.

W niedziele wybraliśmy się na giełdę staroci, gdzie prawdę powiedziawszy niczym nie różni się ona od naszej giełdy w Kaliszu i można tam zawsze coś ciekawego znaleźć. Mam pomysł na lustro w drzewie, które jeden ze sprzedających oferował.
Wykonam je własnoręcznie i na pewno pochwalę się w osobnym poście. Lustro to jest wkomponowane jest w szeroką deskę odpowiednio spreparowaną i wygląda naprawdę przepięknie. Podobały mi się stare skrzynie, których szukam w Kaliszu i potrzebuję takich na działkę. Wyglądają jak skrzynie pirackie ze skarbami.

Giełda znajduje się na łące i dobrze, że nie padało w nocy bo błoto było ale jeszcze akceptowalne. Giełda nazywa się CarBoot i przyjeżdza tutaj dużo ludzi w tym spora ilość polaków i innych cudzoziemców. My kupiliśmy wnukom piaskownicę w kształcie żółwia.
We Wrexham jest przepiękna katedra i na pewno ją odwiedzę. Widziałem ją z daleka i prezentuje się okazale.