Sort:  

Mam jedno dziecko, na które nie przysługuje mi 500+
To tak tytułem wstępu :)
No cóż, według mnie całe to 500+ miało być wabikiem na wybory i tak też się stało. "Ciemny lud to kupi". Nikt nie wziął jednak pod uwagę, że przy większych rodzinach przestaje się opłacać pracować. Po co skoro "państwo da" 1500 lub i 2000? Szlag mnie trafia jak pomyślę o krótkowzroczności tych, którzy decydują się na kolejne dziecko, bo dostaną pieniądze i wtedy będzie ich stać. A co jeśli ta bańka mydlana pęknie?
Tak, planuję drugie dziecko i tak, jeśli ten system będzie działać wyciągnę rękę po kasę. Przyda się, a ja nie jestem bezdomna z dwoma wypasionymi furami. Liczę się jednak z tym, że to nie rozwiąże problemów np. małej ilości żłobków w "stolycy".
Jeśli ktoś dałby większe ulgi dla normalnych rodzin byłabym szczęśliwa. Gdybym nie musiała się (będąc w ciąży) zastanawiać nad rozwodem by dziecko miało miejsce w publicznym żłobku też byłabym szczęśliwa. Niestety, Państwo woli dać 500+ niż pomyśleć co zrobić z tą patologią.

Jeśli matka z 4 dzieci zrezygnuje z pracy żeby zajmować się dziećmi to społeczeństwu wcale nie wyjdzie to na złe :)

O ile faktycznie ten czas poświęci dzieciom. A co jeśli program padnie lub zmieni warunki? Nagle kobieta zostanie z dziurą w CV, a żadnej pracodawca nie potraktuje jej poważnie, bo gdy znowu ktoś się pojawi, kto zaoferuje kasę to pobiegnie i jako pracodawca zostaniesz na lodzie bez pracownika, w którego zainwestowałeś czas i szkolenia.

O ile poświęci dzieciom. Tylko dlaczego mamy od razu zakładać że będzie patologia?
Hm z tą pracą to zależy, obecnie jest zbyt mało pracowników. Ja jako pracodawca nie miałbym za złe takiej "dziury", nawet lepiej bo większa szansa że już swoje z dziećmi odsiedziała i nie będzie co chwila chodzić na zwolnienia ;)

Przyznaję, że nie zawsze rodzina wielodzietna to patologiczna, ale uważam że dość lekkomyślne i krótkowzroczne jest rezygnowanie z pracy, nawet takiej na pół etatu w momencie, gdy dostanie się od państwa pieniądze. To kiedyś może się skończyć.
A taka "dziura w życiorysie" może być czymś dobrym lub złym. Ja ceniłabym bardziej pracownika nawet z urlopem wychowawczym, ale gdybym widziała, że coś robił też dla siebie choćby masę szkoleń internetowych, które są dostępne na wyciągnięcie ręki i za darmo i za niewielką opłata. Jeśli siedziała i tylko (wiem, że nie zawsze TYLKO oznacza nic-nie-robienie) opiekowała się dzieciakami to znaczy, że całe doświadczenie i wykształcenie, które zyskała do tej pory może być mocno nieaktualne i w dużej mierze zapomniane.

Dzięki czemu będzie mieć mniejsze wymagania płacowe ;) W przedsiębiorstwach potrzebni są pracownicy wysoce wykwalifikowani, ale również i tacy, którzy nie mają wielkich kwalifikacji ale są tańsi.
Może i jest lekkomyślne, ciężko mi powiedzieć bo nie jestem kobietą, ale też nie widać by program 500 plus spowodował jakiś zauważalny spadek liczby kobiet na rynku pracy.

No dobrze, a z perspektywy innego pracownika, który ma duże wykształcenie i duże doświadczenie albo... jest świeżym absolwentem. Nie byłbyś zły, że rynek pracy znów obniża pensje bo jednej czy drugiej babie z 500+ wystarczy najniższa krajowa? To też jest psucie rynku pracy.
Jestem kobietą, która rozwojowo patrzy na swoją rodzie i jestem przeciwniczką 500+. Jak mówiłam Margaret Thatcher - rząd nie może nikomu nic dać bo sam nic nie ma. Najpierw musi to zabrać komuś innemu.
A mnie to się bardzo nie podoba! Zamiast 500+ wolałabym by w mojej przychodni w Warszawie było więcej pediatrów lub by były bezpłatne szczepienia nie te z lat 70 a nowszej generacji. Albo by kobiety po ciąży dostały dobrą opiekę psychologiczną, bo borykają się z ciężkimi sprawami i znikąd pomocy.... no ale... lepiej dać do ręki i liczyć, że wszystko będzie dobrze, bo wyborca zagłosuje...

"rząd nie może nikomu nic dać bo sam nic nie ma. Najpierw musi to zabrać komuś innemu." slogan który ładnie brzmi, ale nie jest prawdziwy. Długo można by o tym gadać, poczynając od własności dziedzicznej jeszcze choćby z czasów średniowiecznych, kończąć na zyskach wypracowywanych przez spółki. ALE przede wszystkim twierdzenie że podatki to >okradanie< obywateli jest anarchiczną bzdurą. Podatki to nasza wspólna składka na to aby żyć w bezpiecznym miejscu.
Odnośnie perspektywy pracownika, to jak mówiłem, przypadki rezygnacji z pracy są sporadyczne, a i tak w dłuższej perspektywie korzystne, no bo będzie więcej dzieci i zapaść demograficzna będzie mniej bolesna, a może nawet uda się jej zapobiec (marzenie).
Odnośnie tego co by było lepiej. I to jest potrzebne i tamto. Polacy najczęściej nie decydują się na dzieci, ze względu na strach przed brakiem możliwości zapewniania chociaż minimalnie godnego życia swoim dzieciom. Bezpłatne szczepienia czy pomoc psychologiczna po porodzie tego strachu nie załatwi, stały dodatek na wychowywanie dziecka już i owszem prędzej.

Czas dołączyć niebawem z dzieckiem do projektu "Rodzina Steem+" :P

"Projekt Steem +" mi się bardzo podoba :)

Czy policzył Pan ile musiałaby zarabiać dana rodzina żeby dostać równowartość kwoty oferowanej w tym programie? Proszę spróbować ;)

Proszę się zastanowić czy skorzystaliby z ulgi Ci rodzice którzy na prawdę ledwo wiążą koniec z końcem, ci którzy mają komornika, mają długi.

Oczywiście to pięknie wszystko brzmi, ale jak się sprawdzi dokładniej, to się okazuje że ulgi podatkowe nie są żadną alternatywą.
Zresztą program przynosi dobre efekty.

"Na pewno da się to wszystko lepiej zorganizować." na pewno? To na pewno wynika z wiary że obniżka podatków zawsze jest lepsza od "redystrybucji". Szanuję, ale fakty są takie, że zbyt niskie opodatkowanie państwa jest szkodliwe i niebezpieczne, a Polacy korzystając z przykładu IRP powinni to doskonale wiedzieć.

"mamy dość podatków by by spokojnie dało się te 500 zł odbić." no więc nie bardzo. Oczywiście jak ktoś ma duże dochody to tak, ale przy mniejszych już nie. To jest tak, że my państwu większość podatków oddajemy w VAT, a zrobienie ulgi na dzieci z VATu no to już jest nie lada wyzwanie i na pewno nie byłoby opłacalne :)
Co do długów też nie prawda, ludzie nie zawsze mają wielkie długi, bardzo często zaciągają właśnie małe pożyczki i wpadają pomału w spirale długów (choć w cale nie wielkich) i 500 plus pomaga, co pokazują dane.

Oczywiście nadmierne opodatkowanie też jest szkodliwe, podobnie jak niewłaściwe opodatkowanie, ale jak do wszystkiego tak i do podatków należy podejść z rozsądkiem i umiarem. Trzeba sobie odpuścić doktrynerstwo.

Maszyna kręci się w kółko.
Jednym zabiorą innym dadzą hmmmm a tak naprawdę krzywdzą w koło wszystkich tylko nie siebie.
Zburzyć , spalić i postawić na nowo ot recepta na polski rząd.

Widzę, że doszedłeś niemal do tego samego wniosku co ja. Może tylko puentę mam inną, lepiej na wiecach wyborczych mówi się "My Wam daliśmy to i to" niż "My Wam nie zabraliśmy tego, czy tamtego".
A rachunek w portfelu jest prawie taki sam.

No to mamy hasło na przyszłe wybory:
jak oni wygrają to wam zabiorą to co my wam daliśmy

Obawiam się, że tantiemów za te hasło nie dostaniesz. Jest ono od dawna w powszechnym użyciu przez funkcjonariuszy dziennika telewizyjnego.

W to co PEŁO obiecuje ciężko wierzyć bo zmieniają oni poglądy bardzo często .

To co ja sądze o 500+

asd.jpg

zdjęcie z neta ale często się widzi auta z takimi naklejkami ;)

+rozkręcenie popytu wewnętrznego
+wzrost ilości urodzin
+zlikwidowanie w znacznym stopniu ubóstwa rodzin wielodzietnych
+matka jeżeli chce może poświęcić czas dzieciom bez szarpania się z pracą

-wspomniane przez Ciebie "straty biurokratyczne" związane z redystrybucją
-polityczne "uzależnienie" od "MY daliśmy"
-pewien procent środków zmarnowanych w patologicznych rodzinach
-wsparcie dostają także rodziny bardzo zamożne

Uważanie "rozkręcenia popytu wewnętrznego" za coś ulepszającego gospodarkę to keynesistowska brednia. Wzrost gospodarczy mierzony w wyższym standardzie życia bierze się z trafnych inwestycji i efektywnej pracy, a nie z konsumpcji. To mit zbitej szyby, który Bastiat orał już 200 lat temu.

keynesistowska brednia

Doktrynę, która rządziła kilkadziesiąt lat finansami U.S.A., Japonii czyli właściwie miała wpływ na cały świat określasz jako brednie...

bierze się z trafnych inwestycji i efektywnej pracy, a nie z konsumpcji.

Skąd kasa na inwestycje skoro inwestorzy zaciskają pasa, nie posiadają odpowiedniego kapitału?
Z 500+ możesz kupić obligacje, akcje, a sprzedane na rynku towary generują zysk dla firm, dając im większe możlwości do inwestowania.

Doktrynę, która rządziła kilkadziesiąt lat finansami U.S.A., Japonii czyli właściwie miała wpływ na cały świat określasz jako brednie...

Not an argument. Szkoła austriacka mówi z większym sensem.
Polecam dwie fajne piosenki:


Skąd kasa na inwestycje skoro inwestorzy zaciskają pasa, nie posiadają odpowiedniego kapitału?

Trzeba zlikwidować skomplikowane i kosztowne w poborze podatki dochodowe (po tej reformie i tak większość zwróci się w VAT), uprościć prawo i zlikwidować przymus emerytalny, to pobudzi przedsiębiorczość Polaków i przyciągnie zagranicznych inwestorów. A potem należy wyprzedawać w uczciwych licytacjach majątek państwowy, np. kopalnie, budynki ZUS itd. i modlić się, żeby te oszczędności wystarczyły na emerytury. Nie stać nas na rozdawnictwo.

Z 500+ możesz kupić obligacje, akcje, a sprzedane na rynku towary generują zysk dla firm, dając im większe możlwości do inwestowania.

A to co innego. Tylko, że kosztowna i szkodliwa biurokracja pobierająca PIT i CIT, a rozdająca 500+ nadal będzie istnieć, co nie ma kompletnie sensu. Obniżka podatków da ludziom więcej pieniędzy w ten sam sposób, a na dodatek ułatwi życie małym i średnim przedsiębiorcom, którzy stanowią 70% naszego rynku, a ledwo sobie radzą. 80% polskich firm upada w ciągu 2 lat, to nie jest normalne i w ten sposób nigdy się nie zbuduje dobrobytu.

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.13
JST 0.028
BTC 56924.47
ETH 3086.51
USDT 1.00
SBD 2.41