Perła zachodniej Tajlandii - Park Narodowy Erawan i jego wodospad

in #pl-podroze6 years ago

Wiza odebrana, kolejne oblicza Bangkoku odkryte i czas powoli ruszać na zachód - ku granicy tajsko-birmańskiej. Zanim nasze paszporty zyskają kolejne pieczątki, postanowiłyśmy zahaczyć o prowincję Kanchanaburi. Co tutaj Tajlandia ma do zaoferowania? Przede wszystkim Park Narodowy Erawan, przecudny wodospad o tej samej nazwie i... pole namiotowe. O tym właśnie dziś Wam opowiem =) To co, startujemy?

IMG-20181020-WA0123-01.jpeg

Mój ulubiony poziom nr 5 wodospadu =]

Jak dotrzeć z BKK do miasta Kanchanaburi?

Generalnie po taniości, a jak! Są dwie opcje - albo pociąg albo autobus. Z racji, że wizy w Ambasadzie Mjanmy wydawane są jedynie w godzinach 15 - 16 byłyśmy niejako zmuszone wybrać się autobusem z Południowego terminala Sai Tai. Pociągi jeżdżą jedynie z rana bądź wczesnym popołudniem. Autobusy natomiast dostępne są ze stacji Mochit (o 17 ostatni bus) albo właśnie z Sai Tai.Co by nie ryzykować, że na Mochit nie zdążymy (pamiętacie, że Bangkok to mega wielki moloch, gdzie dotarcie z jednego miejsca na drugie wymaga trochę czasu? no właśnie :P), wybrałyśmy drugi dworzec. Cena biletu to 110 THB, także nie ma tragedii. Po ok. 3 godzinach już będziecie na miejscu. Kurczę, a tak bardzo chciałam w końcu wypróbować tajskie linie kolejowe ;) No cóż, może jeszcze będzie ku temu okazja!

P_20181019_104222-01.jpeg

W drodze na wodospad - Kanchanaburi

Jako że nie ma publicznego bezpośredniego transportu z BKK do Parku Narodowego Erawan, konieczny był przystanek w Kanchanaburi. Miejscowość jest znana głównie z Kolei Śmierci (Kolej Birmańska), a raczej z mostu nr 272(kluczowy punkt linii), który został zbombardowany przez wojska alianckie podczas II wojny światowej. W mieście znajdziecie ponadto Muzeum Kolei Tajsko-Birmańskiej oraz duży cmentarz zmarłych i zamordowanych jeńców wojennych.
Niestety, jako że późno przyjechałyśmy i skoro świt ruszałyśmy do Erawan, nie udało nam się dotrzeć do wyżej wymienionych miejsc. Za to z rana miałyśmy chwilkę żeby podziwiać taki oto piękny widok:

P_20181019_070410-01.jpeg

Miejsce na nocleg raczej średnio ekskluzywne (Nita Raft House). Powiedziałabym nawet, że warunki dość spartańskie. Jednak nie ma co wymagać za 250 THB za noc/pokój dla 2 osób. Jak by nie było - jedną noc da się przeżyć =]

Park Narodowy Erawan

Z Kanchanaburi praktycznie pod sam wodospad możemy się dostać publicznym busikiem nr 8170 (koszt 50 THB). Pierwszy odjeżdża o 8 rano, a na miejscu jesteśmy ok. 2 godziny później. Przed wjazdem do Parku nasz superancki szofer zatrzymał się na chwilę po drodze żeby można było pstryknąć fotkę kompleksu z daleka:

P_20181019_093642-01.jpeg

Następny króciutki przystanek to ten na wjeździe do Parku, co by każdy uiścił wejściówkę w wysokości 300 THB. Ostatni przystanek to już ten docelowy, skąd dziarsko można ruszyć na wodospad.

P_20181019_133145-01.jpeg

Wodospad Erawan

Tak naprawdę Erawan to jeden ogromny wodospad składający się z 7 poziomów. Owe 7 poziomów podzieliłabym na dwie trasy: łatwą i nieco trudniejszą. Pierwsza obejmuje poziomy od 1 - 4 i jak sama nazwa wskazuje dotarcie do nich nie stworzy nikomu problemów, bo jest pięknie przygotowana:

P_20181019_103411-01.jpeg

Dotarcie na ostatnie 3 poziomy jest niby trudniejsze, ale spokojnie, trasa nie wymaga nie wiadomo jakiej formy. Po prostu nie jest już tak wymuskana jak w pierwszym przypadku. Dodatkowo jeśli w przeddzień lub tego samego dnia padało, to rzeczywiście może być odrobinę trudniej ze względu na śliską nawierzchnię. Dlatego też polecam sprawdzić pogodę i zabrać ze sobą sandały sportowe lub buty do wody (takie, jakie się kupuje np. na chorwackie plaże). Jeśli macie japonki bądź adidaski - też tragedii nie ma, po prostu będziecie mieli odrobinę trudniej ;) Te drugie jednak i tak będziecie musieli ściągnąć, bo są miejsca gdzie trzeba przejść przez wodę i wtedy adidaski już Wam przemokną.

IMG-20181020-WA0165-01.jpeg

Od poziomu 7 w dół, naprzód marsz!

Nie chcąc zginąć w gąszczu wycieczkowiczów, ruszyłyśmy na ostatni poziom wodospadu, co by później powoli schodzić na dół. Każdy mijany poziom oczywiście nęcił i kusił żeby wejść do wody. Ja uległam już na drugim poziomie, ale szybko się ogarnęłam i poszłyśmy na samą górę. Miałyśmy nadzieję, że nie będzie tam za dużo ludzi, ale niestety nie tylko my miałyśmy taki niecny plan. Poza tym względnie późno wyruszyłyśmy, więc no cóż, życia nie oszukasz ;)

IMG_20181022_011540_718-01.jpeg

Kojarzycie może takie rybki, które są trzymane w akwariach i wykorzystywane do peelingu stóp? Niejakie garra rufa? Tak? To super, bo poza wspaniałymi widokami i orzeźwiającą kąpielą możecie za friko skorzystać z ich usług. Ostrzegam jednak uczciwie, że jest sporo rybek, które są raczej bydlakami i wymiarowo mają się nijak do tych maleńkich. Jak takie zaczną Cię kąsać, to jest to już średnio przyjemne doznanie. Ja pierwszy raz czegoś takiego doświadczyłam i muszę przyznać, że jest to dziwne uczucie. Ataki małych rybek są do wytrzymania, ale jak bydlaki się do mnie dorwały, to już w ogóle przyjemne to to nie było ;) Dla tych, którzy chcą uniknąć kontaktu z nimi mam patent - pływajcie w wodzie. Tak! Nieustannie trzeba się ruszać, wtedy rybcie dadzą spokój ;)

IMG-20181020-WA0133-01.jpeg

"Wisienką" na torcie wodospadowym będą małpy, które tutaj są naprawdę wyjątkowo bezczelne. Dlatego też nie zapomnijcie dobrze zamknąć toreb i położyć je blisko wody, wtedy jest mniejsze ryzyko napadu z ich strony =]

Nie ma co więcej opisywać wodospadów, po prostu nacieszcie oczy załączonymi zdjęciami. Myślę jednak, że ani słowa, ani zdjęcia nie są w stanie w 100% oddać tego, co Park ma do zaoferowania na żywo ;)

P_20181019_105701-01.jpeg

P_20181019_140425-01.jpeg

P_20181019_133503-01.jpeg

Mój pierwszy camping ever i to nie w namiocie =]

Park Narodowy Erawan jest na drodze do jeszcze innego Parku - Khuean Srinagarindra i podobno piękniejszego od Erawan wodospadu - Huay Mae Khamin. Niestety nie ma publicznego transportu spod Erawan do niego. Jedyna opcja to powrót do Kanchanaburi i stamtąd można złapać kolejnego busa. Trochę bez sensu, ale no cóż - tak to wygląda. Owszem można wynająć prywatną furę, ale tutaj koszta są znacząco wyższe. Jako że nie chciałyśmy wracać z powrotem do miasta, pomyślałyśmy, że nazajutrz możemy spróbować złapać stopa. Stąd też trzeba było przenocować u stóp wodospadu, gdzie znajduje się pole namiotowe. Żeby to zrobić wcale nie musicie mieć żadnego sprzętu. Możecie go na miejscu wynająć za grosze. Dosłownie:

  • namiot - 120 THB/noc,
  • śpiwór - 30 THB/noc,
  • poduszka - 20 THB.
    Samo rozbicie się na jedną noc, to koszt 30 THB. Dodatkowo na campingu znajdziecie prysznice (niestety tylko zimna woda) i miejscówki gdzie możecie naładować sprzęt elektroniczny.
    My jednak nie wypożyczałyśmy namiotu, bo... moja kompanka miała hamak i moskitierę. Stąd koszt noclegu to wydatek zaledwie 30 THB/os (ja dodatkowo wypożyczyłam śpiwór na jedną noc, ale było mi stanowczo za gorąco).
    Tak wyglądała nasza miejscówka i otoczenie - ślicznie, prawda?

IMG-20181020-WA0100(1)-01.jpeg

IMG-20181020-WA0098-01.jpeg

Nazajutrz z rana przywitał nas deszcz. Średnio napawało to optymizmem i energią na szukanie autostopu. Dlatego postanowiłyśmy zostać jeszcze jedną noc i zrobić kolejne podejście następnego dnia. Niestety i wtedy też nie miałyśmy szczęścia do pogody. Stąd odpuściłyśmy wyprawę na kolejny wodospad i postanowiłyśmy skierować nasze kroki ku granicy tajsko - birmańskiej. No trudno, co odwlecze, to nie uciecze. Wodospad został wpisany na listę miejsc do odwiedzenia, także mam nadzieję, że jeszcze mi się uda tam dotrzeć.

IMG-20181020-WA0128(1)-01.jpeg

Jak teraz sobie myślę o wodospadach w Parku Narodowym Erawan, to muszę przyznać, że jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Tajlandii i nie tylko, do którego udało mi się dotrzeć. W ogóle to uwielbiam wodospady. Bardziej niż samo morze czy też góry. No może jeszcze wulkany tudzież ich otoczenie tak mnie urzekają (a najbardziej Mt. Bromo w Indonezji, polecam!). Przyroda tudzież Bozia nieźle poszaleli!
A Wy co preferujecie: morze, góry, wodospady, wulkany czy może jeszcze inne dzieło natury? Dajcie znać w komentarzach, albo jeszcze lepiej - wrzucajcie foty!

IMG_20181020_115359_865-01.jpeg

Trochę z niedosytem czas było pożegnać Erawan i ruszyć dalej na zachód, ku Mjanmie. Nie obyło się oczywiście bez drobnych przygód, ale nie będę teraz zdradzać wszystkiego. Po prostu - zapraszam na kolejny post i w końcu podróż do Mjanmy, która podobno jest jak Tajlandia 50 lat temu. Czy rzeczywiście tak to wygląda? Już niedługo się przekonacie :P

Ahoj przygodo!

Karola

P.S. Praktyczna wskazówka co do wodospadu Erawan - polecam dotrzeć na miejsce po południu/wieczorem, a nazajutrz z samego rana ruszyć na samą górę - istnieje szansa, że będziecie mieli kolejne poziomy wodospadu tylko dla siebie!

Sort:  

Congratulations @lynxialicious! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You received more than 1000 upvotes. Your next target is to reach 2000 upvotes.

Click here to view your Board of Honor
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Do not miss the last post from @steemitboard:

SteemFest3 and SteemitBoard - Meet the Steemians Contest

Support SteemitBoard's project! Vote for its witness and get one more award!

Wygląda jak raj. Czekam na Mjanmie

Zgadzam sie :) Mjanma juz niedlugo =]

Fotka od razu przyciąga do artykułu :)

A całość - bomba :)

Posted using Partiko Android

Dziękuję bardzo @emsonic!

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.13
JST 0.028
BTC 57605.72
ETH 3101.08
USDT 1.00
SBD 2.33