„Jak pisać – Pamiętnik rzemieślnika” Stephen King - recenzja

in #polish6 years ago (edited)

„Powiesci o Harrym Potterze to świetna lektura , czysta zabawa od początku do końca.”- STEPHEN KING

 

  Zapewne większość osób nie spodziewała by się takich słów po jednym z najbardziej znanych i darzonych szacunkiem autorów literatury grozy. Przecież w powszechnej opinii Harry Potter to komercyjna wydmuszka dla dzieciaków, napompowana udanym marketingiem.  Zapewniam was, że w książce Kinga: „Jak pisać – Pamiętnik rzemieślnika” jest jeszcze wiele elementów, których byście się po nim nie spodziewali i które niszczą stereotypowy wizerunek jego jako pisarza i pisarza jako pisarza w ogólności.

    Już sam tytuł wiele nam mówi. Autor do pracy pisarza podchodzi praktycznie i rzemieślniczo, krytykuje pojęcie dobrego pisania jako rzeczy spontanicznej, objawiającej się wyrazem uczuć pojawiających się znikąd, które należy podchwycić. Stara się odczarować pisanie jako coś nadnaturalnego.   

  Mistrz grozy z przekąsem stwierdza, że:   
  "Niedoszli poeci żyli w mglistym, zabarwionym Tolkienem świecie, wychwytując wiersze z eteru. Wszyscy się z tym zgadzali. Poważna sztuka pojawia się znikąd. Pisarze to błogosławieni stenografowie, wysłuchujący boskich dyktand."   


  W tytule książki zawarte jest również słowo „pamiętnik” - gdyż jest to swojego rodzaju autobiografia wymieszana z radami autora na temat pisania. I sięgnąć po nią powinni wszyscy, których interesuje jak wygląda proces twórczy i nie ważne czy chodzi o: pisanie, malowanie, programowanie czy cokolwiek innego. Wszystkie te działalności coś łączy i warto przeczytać przemyślenia najpoczytniejszego bądź co bądź pisarza horrorów. Mi właściwie przyświecał tylko taki cel, gdyż nie mam potrzeby, ani aspiracji do bycia pisarzem. Po prostu chciałem poznać jak wygląda tego typu praca i życie człowieka, który zarabia na słowie pisanym. 


  Stephen King opowiadania pisał już chodząc do szkoły i co ciekawe sprzedawał je z zyskiem w dość dużych jak na nastolatka ilościach. Tytuł opowiadań pokroju „Inwazja gwiezdnych stworów” dobrze opisuje klimat epoki ówczesnych Stanów Zjednoczonych, gdzie nastała era kina a dzieciaki zachwycały się każdą nową kinową produkcją. Wtedy nie było czasu na wybrzydzanie. Właściwie pisząc skrótowo można by to określić atmosferą czasów, jakie udanie próbuje oddać serial „Stranger Things”.

    Wraz z przyjacielem wydawali gazetkę szkolną o dosyć niedystyngowanym tytule „Szmatławiec Dave'a”Po szkolnej sprzedaży jego pierwszego bestsellera „Studnia i wahadło” ( o ile dobrze pamiętam o kobiecie pogrzebanej żywcem) dalsza kariera Kinga otarła się o przeszkodę w postaci nauczycielki, zazdrosnej zapewne o wysoką sprzedaż, która bezczelnie odbywała się na szkolnych korytarzach. Kolejny mały sukces osiągnął w wieku 16 lat wysyłając swoje opowiadanie do gazetki pokroju polskiej „Fantastyki” o tytule „Noc tygrysa”. Odpowiedź redakcyjna była słodko-gorzka: "To jest dobre. Nie dla nas, ale dobre. Masz talent. Przyślij coś jeszcze". King pisze że znalazł to opowiadanie 10 lat później w jakiejś starej szufladzie i nadal mu się podobało.   

 WSPARCIE I MONOGAMIA:

  Stephen King ożenił się dość szybko i z jego opisów wynika że jest zatwardziałym monogamistą, czyli wbrew kolejnemu stereotypowi jaki przypisuje się pisarzom (przynajmniej ja tak robię, znaczy myślę że bogaty pisarz to rozwiązły pisarz). Należy zaznaczyć, że nie powodziło  im się jakoś szczególnie jeśli chodzi o finanse, gdyż pierwszy sukces przyszedł dopiero po napisaniu powieści „Carry”, którą notabene pisał w schowku na pranie w wynajętej przyczepie. Sukces to mało powiedziane, Stephen King właśnie po tej książce w dużej mierze mógł przestać martwić się o pieniądze i skupić na tym co kocha.   

  Autor swoją żonę określa jako najsurowszego recenzenta, który ma za nic to, że z biegiem czasu jego autorytet jako pisarza był tak duży, że teoretycznie powinna z większym uwielbieniem patrzyć na jego wstępne wypociny. Co ciekawe, King stwierdza że z podobną sytuacją miał do czynienia Alfred Hitchcock, przez własną żonę reżyser był zmuszony nakręcić ponownie scenę z jednego ze swoich filmów, z powodu przełykania śliny przez martwą bohaterkę.   

 SKĄD CZERPAĆ POMYSŁY:

  Tutaj Stephen King sam stwierdza że nie znacie dnia ani godziny. Pomysły mogą się zrodzić na spacerze, podczas prysznica, czy jazdy samochodem. Czyli co ciekawe punktem wspólnym staje się tutaj odpoczynek.   

  Samo życie to istna kopalnia pomysłów, pierwszy bestseller „Carrie” był wzorowany w dużej mierze na nieszczęśliwym życiu szkolnej koleżanki, która była poniżana w szkole. 

   Dodie jak nazywa ją King pochodziła z biednej rodziny, a w tamtych czasach gdy nie było jeszcze lumpeksów, było to nad wyraz widoczne. Co ciekawe Stephen King zapamiętał scenę z jej życia, w której jakimś cudem udało się jej wybrać do szkoły w ładnej sukience, zapewne też w makijażu i umytych włosach. I to właśnie wtedy pierwowzorka Carrie została najbrutalniej zaatakowana przez koleżanki, których szyderstwa miały zrównać ją z takim błotem by już nigdy nie przyszło jej do głowy wychodzić poza swój status społeczny.   

  Pomyślicie, że Stephen King cierpiał ogromne katusze patrząc jak jest poniżana przez wszystkich w szkole. Przecież pisarz to osoba żywiąca się wielką empatią. King przyznaje w zaskakującym akapicie, że sam był jednym z chłopaków, który ją gnębił. 

  Być może dlatego miał trudności z napisaniem tej książki, gdyż rękopis początkowych zapisków wyrzucił do kosza i gdyby nie namowa żony do dokończenia dzieła to zapewne tak szybko by nie wyszli ponad stan.   

 Po napisaniu „Carrie” Stephen nauczył się kilku ważnych rzeczy: 

1. Pisarz może na samym początku postrzegać jakąś postać w sposób równie błędny jak czytelnik.

2. "Czasami trzeba kontynuować nawet jeśli nie ma się ochoty. A czasami gdy sądzisz że siedząc przy biurku przerzucasz łajno, w istocie odwalasz kawał dobrej roboty."

 „UWAŻAM, ŻE DROGA DO PIEKŁA JEST WYBRUKOWANA PRZYSŁÓWKAMI I GOTÓW JESTEM GŁOSIĆ TĘ PRAWDĘ WSZEM I WOBEC” :

  Chyba po raz kolejny Stephen King łamie tutaj narzucony stereotyp. Przyjrzyjmy się schematowi jaki pokazuje autor:

POPRAWNIE:

- Odłóż to! - krzyknęła.

- Oddaj to! - błagał - Jest moje.

ŹLE:

- Odłóż to! - krzyknęła groźnie.  ( Niepotrzebny przysłówek )

- Oddaj to! - błagał żałośnie. ( Niepotrzebny przysłówek )

  Na początku nie do końca rozumiałem dlaczego mistrz grozy tak czepia się tych przysłówków. Na szczęście po paru akapitach przyszło wytłumaczenie: 

  Autor poprzez nadmierne stosowanie przysłówków boi się, że nie wyraża się jasno i niedokładnie przekazuje nam to, co chce powiedzieć. 

 „STRONA BIERNA TO TRYB DLA MAŁYCH CHŁOPCÓW”:

  W książce Pamiętnik rzemieślnika obrywa się też trybowi biernemu, przez który według Kinga pisarz ma zdradzać lęk, że odbiorca nie potraktuje go poważnie i dlatego przemawia w sposób urzędowy. 

 ALKOHOLIZM:

  Każdy artysta jest kojarzony z nadmiernym używaniem środków pobudzających. Czy Stephen King pasuje do tego stereotypu. Niestety był okres w jego życiu, w którym tak było w istocie. Tuż po śmierci matki, kiedy już otrzymywał poważne pieniądze za książkę „Carrie” autor zaczynał coraz częściej sięgać do kieliszka. I jak sam pisze prześmiewczo: 

 "Jako pisarz jestem człowiekiem wrażliwym, ale jestem też mężczyzną, a prawdziwi mężczyźni nie okazują swej wrażliwości. Tylko mięczaki to robią. Toteż piję. Jak inaczej mogę stawić czoło egzystencjalnej grozie życia i wciąż pracować? Poza tym, nie przesadzajmy. Radzę z tym sobie. Prawdziwi mężczyźni zawsze sobie radzą." 

  Jest to tzw: obrona Hemingway'a, z której King nabija się już po tym jak udało mu się wyjść z nałogu.   

  Mistrz grozy bardzo wyraźnie stwierdza, że picie wcale nie jest konieczne do pracy twórczej. To tylko wymówka dla picia. Jego stanowisko tutaj jest jasne i klarowne.   

  Sam ze smutkiem stwierdza, że podczas pisania „Lśnienie” zekranizowanego później przez Stanley'a Kubricka nadużywał alkoholu w podobnym stopniu jak bohater książki. A co go później najbardziej ubodło to to, że po ukończeniu powieści miał takie dziury pamięciowe spowodowane alkoholem, że nie pamiętał tak szczegółowo struktury powieści jakby wypadało w przypadku pracy pisarza.   

 KOMUNIKACJA Z CZYTELNIKIEM: 

 Kolejna lekcja płynie z powieści Misery. King krytykuje pisanie, że dana bohaterka danego dnia jest przygnębiona, czy radosna. Jeśli musi to zakomunikować czytelnikowi w sposób tak bezpośredni to znaczy że poniósł porażkę. Znacznie lepiej przekazywać świat jej oczami tak byśmy mogli jej współczuć, na przykład gdy widać że jest przygnębiona, a może nawet i z nią się zidentyfikować. A wynik jaki osiąga pisarz to stworzenie jeszcze bardziej przerażającej postaci z uwagi na to, że jest tak rzeczywista. 

 Stephen King przytacza też interesujący przykład: 

  Witaj, była żono – powiedział Tom do Doris, gdy weszła do pokoju. 

I tutaj cytując autora:

" Być może fakt, iż Tom i Doris są rozwiedzeni, odgrywa ważną rolę w waszej historii, ale musi istnieć lepszy sposób poinformowania o tym. Powyższy fragment ma w sobie tyle wdzięku co zaszlachtowanie kogoś toporem."

  Lepsza propozycja dla tego przykładu brzmiałaby mniej więcej tak: 

"Cześć Doris - powiedział Tom. Jego głos zabrzmiał zupełnie naturalnie, przynajmniej w jego własnych uszach. Lecz palce prawej dłoni natychmiast powędrowały w miejsce, gdzie jeszcze przed sześcioma miesiącami tkwiłaby obrączka."

  Wracając do powieści „Misery” warto dodać ciekawostkę, że na samym początku - jak stwierdza King - jego bohaterowie nie byli na tyle wyraziści by zasługiwać na całą powieść, jednak z czasem to się zmieniło książka rozrosła się do jakichś 320 stron. 

6 TYGODNI ODPOCZYNKU:

  Jeszcze ostatnia rada z jaką chciałbym się z wami podzielić, to czas jaki należy oddzielić przed przeczytaniem pierwszego maszynopisu swojej książki. King – mówi tu o czasie 6 tygodni, który jemu pozwala na zdystansowanie się od powieści i dostrzeżenie pewnych dziur logicznych. Za każdym razem jest zdumiony, jak wiele rzeczy umyka mu za pierwszym razem. Czasami motywacje bohaterów są niejasne i niespójne z ich charakterem. I wtedy nadchodzi czas na poprawki, które ostatecznie przemienią się w wersje drugą, mającą spełniać regułę.   

 DRUGA WERSJA = PIERWSZA WERSJA – 10 PROCENT OBJĘTOŚCI 

  Już przy drugiej wersji możemy zasięgać opinii przyjaciół, znajomych. Natomiast przy pierwszej wersji King stanowczo odradza. Ma ona być pisana stanowczo i dynamicznie, bez większego zwracania uwagi na drobiazgi pokroju koloru bluzki itp. 

BEZ MORAŁU?:

  Na końcu wypadało by podać jakieś podsumowanie, może morał płynący z obserwacji tego twórcy. Specjalnie nie przychodzi mi nic wielkiego do głowy. I temat jest wyczerpany, po więcej  sięgnijcie do książki. Jest tam jeszcze wiele smaczków do ogarnięcia. A co do morału, jak pisał Stephen King, w przypadku powieści „Bastion” pominął tą sprawę i wolał na siłę nie wrzucać żadnego moralizatorskiego porzekadła.  

  „Skoro nic nie przychodziło mi do głowy to lepiej było nic nie dawać, niż posłużyć się banałem.” 


Sort:  

Post wrzucony niechcący za wcześnie. Uważajcie gdy dajecie wciskacie enter, po wpisaniu pierwszego tagu. Jak ktoś dodawał tagi w innych sieciach społecznościowych to może mieć właśnie wyrobiony taki zły nawyk. Będę testować opcje "Edit" ale obecnie mi zawiesza przeglądarkę przy tym :(

Dam jeszcze radę, może początkującym się sprzyda:
Udało się poprawić, musiałem długo odczekać po naciśnięciu "edit". Być może dlatego że tekst był długi i UWAGA... wklejony z openoffice'a i to jakie cuda się działy podczas edycji daje do zrozumienia, że chyba czasem lepiej przepisać, albo wkleić ze zwykłego notatnika.

Coin Marketplace

STEEM 0.26
TRX 0.11
JST 0.033
BTC 64266.94
ETH 3077.24
USDT 1.00
SBD 3.87