Jak było w Liberlandzie? Moja historia

in #polish6 years ago (edited)

Łapiąc stopa w stronę Liberlandu nie wiedziałem czego oczekiwać. Nie wiedziałem kogo tam zastanę, kim są ci ludzie i co właściwie tam robią. Kurtyna przykrywająca Wielkie Niewiadome kusiła jednak zbyt mocno swoim żywym kolorem przygody i nietypowości całego przedsięwzięcia. Kilka godzin po mailowym zaanonsowaniu wizyty dostałem pozytywną odpowiedź - mogę przyjeżdżać, zostanę przywitany przez Liberlandian.

jakbylo.png

Liberland - mokry sen libertarian


O Liberlandzie pierwszy raz usłyszałem zapewne w dzień ogłoszenia jego niepodległości, czyli 13 kwietnia 2015 roku. Daty tej nie wybrano bez powodu, 13 kwietnia 1743 urodził się Thomas Jefferson, wielka inspiracja dla Víta Jedlički - założyciela i samozwańczego prezydenta Wolnej Republiki Liberlandu. O samym mikropaństwie zbyt wiele nie będę pisał, gdyż zakładam, że większość z Was już o nim słyszała. Jeżeli nie, wiele informacji o Liberlandzie można znaleźć w w Internecie.

Mówiąc bardzo skrótowo - Vít będąc aktywnym czeskim politykiem wolnościowym uznał pewnego dnia, że prędzej założy nowe państwo odpowiadające ideom libertariańskim niż zreformuje swój kraj w tym kierunku. Znalazł on teoretycznie właściwe miejsce już w Europie - terra nullius leżące między Chorwacją i Serbią, powstałe w wyniku niedogadania przebiegu granicy między państwami po rozpadzie Jugosławii.


Czerwona linia pokazuje stary nurt rzeki, który Chorwacja nadal uznaje za granicę. Serbia twierdzi, że nowy nurt rzeki (linia niebieska) oddziela oba państwa.

źródło
Sytuacja powstała dlatego, że w czasie istnienia Jugosławii zmieniono bieg rzeki Dunaj, który oddziela dzisiejsze niezależne kraje. I tak Serbia uznaje nowy nurt rzeki za granicę z Chorwacją, natomiast Chorwacja twierdzi, że granica idzie wzdłuż starego nurtu Dunaju. W obu przypadkach teren na którym znajduje się Liberland nie wchodzi w jurysdykcję żadnego z państw. Tak więc nikt oprócz Jedlički nie rości sobie do tego miejsca praw.

Liberland w wizjach snutych przez Víta ma być małym mikro-państwem opartym o zasady minarchizmu. Podatki mają w nim być dobrowolne i bardzo niskie, rozrost władzy ograniczony konstytucyjnie, a większość rzeczy ma pozostać nieuregulowana. Liberland więc miałby stać się takim libertariańskim, bałkańskim Monaco (w rzeczywistości jest od niego 2x), rajem podatkowym i miejscem o bardzo szeroko zakrojonych swobodach obywatelskich, gdzie większość usług świadczonych zwykle przez państwo w innych krajach, w Liberlandzie świadczyłyby podmioty prywatne.

Liberland na mapie Europy.

If You're Going to Liberland...


Następnego dnia po otrzymaniu maila, pożegnaliśmy z Wojtkiem (towarzyszem mojej podróży) ludzi poznanych w jednym z belgradzkich hosteli i zaczęliśmy łapanie stopa na północny-zachód Serbii, do miejscowości o nazwie Bezdan, położonej tuż przy granicy z Chorwacją, oraz bardzo blisko do granicy z Węgrami. Bezdan jest najbliższą miejscowością po Serbskiej stronie w sąsiedztwie Liberlandu.

Na ten moment nie wiedzieliśmy za bardzo, na ile poważna inicjatywa kryje się za Liberlandem. Ludzie z którymi się kontaktowaliśmy określali się mianem Liberland Settlement Association i urzędowali w ów serbskiej wiosce stamtąd próbując dostać się na teren Liberlandu i osiedlić go. Nic więcej nie wiedzieliśmy. Ile osób tam jest? Czy robią to na poważnie? Jakiej są narodowości? Jaką posiadłość mają, czym dysponują? Jaki mają plan? Czy jest tam prezydent? Czy uda nam się dotrzeć na teren Liberlandu?

Tego obszar Serbii nie uświadczycie w przewodnikach turystycznych. Tak właściwie to jest bardzo biedny region i nie słynie właściwie z niczego. Działalność turystyczna właściwie tam nie istniała (do czasu proklamowania Liberlandu). Łapiąc stopa w tamtym kierunku pytaliśmy kierowców o nowy, dziwny twór w ich sąsiedztwie. W końcu o Liberlandzie mówiły wszystkie najważniejsze światowe media na świecie, CNN, BBC, Fox, New York Times, etc! Kierowcy owszem, coś tam słyszeli, coś tam widzieli, ale nie mają za bardzo pojęcia o co chodzi. Do całej sprawy podchodzili z dystansem, humorem ale i pobłażaniem. Ostatni z nich, przemiły i przezabawny Serb który jechał wraz z Ukraińcem, wiedział nawet dokładnie gdzie znajduje się siedziba Liberland Settlement Association.

Tak, wiem gdzie to. Mają tam taką flagę. Zawiozę was tam.

Gdy wysiedliśmy, pokazał palcem w stronę sporego domu, z balkonu którego zwisała żółto-czarna flaga Liberlandu oraz, o dziwo, Szwajcarii. Nie wierzyliśmy własnym oczom! Ci ludzie naprawdę istnieją! Dosyć niepewnie ruszyliśmy im na spotkanie, jednocześnie czując narastającą ekscytację.

Liberland Settlement Association
źródło

liberland-34.jpg

Bezpośrednia okolica Liberland Settlement Association

...Be Sure to Have Some Bitcoins in Your Wallet


Zostaliśmy ciepło przyjęci i szybko zorientowaliśmy się jak zróżnicowane towarzystwo zasilało szeregi Liberland Settlement Association. Jay - zwariowany Anglik w wieku około 45 lat, aktywny w ruchu Anonymous, zagorzały palacz e-marihuany i ex-raver. Lucas - zatwardziały rothbariański anarchokapitalista ze Szwajcarii, przywiózł ze sobą całą biblioteczkę libertariańskich lektur, poza tym klubowy lovelas i największy "podrywacz" z całej ekipy. Paul - facet koło 40 który okazał się trochę bardziej lewicującym idealistą. Atilla - tutejszy kucharz z Węgier, weganin, codziennie gotował dla całej ekipy (!). Max (a właściwie Alex) - Amerykanin o niemieckich korzeniach, najbardziej "wyluzowany" z ekipy, aparycja kalifornijskiego surfera. Mario - wyjątkowo milczący i trzymający się na boku Niemiec, jarający szluga za szlugą. Hanza - ogromny niczym góra, lecz przesympatyczny Czech, mówiący słabo po angielsku, z tego co mi wiadomo jedyna która otrzymywała wynagrodzenie z całej ekipy. Serg - miejscowy były policjant. Aleks - mieszkający nieopodal 14-latek, wpadający co jakiś czas do "bazy" LSA. Abdullah - Turek, student stomatologii i podróżnik. Nikolai - młody, głośny i "przebojowy" gość, pomimo wieku jedna z ważniejszych osób w bazie. No i Kenneth - głównodowodzący całą ekipą, podejmujący decyzje i zarządzający posiadłością. Sprawiał wrażenie wyjątkowo rozsądnego i w pełni poświęconego sprawie. Poza tym gdy przyjechaliśmy przebywała tutaj także trójka amerykańskich Żydów i parę innych osób.

liberland-4.jpg

Szybko okazało się, że niemal wszyscy traktują tutaj temat Liberlandu śmiertelnie poważnie. Pierwsze co nam się rzuciło w oczy to dość sceptyczne podejście do założyciela i samozwańczego Prezydenta republiki, Víta Jedlički. Część osób wprost krytykowało jego działalność, oskarżając go o wykorzystywanie Liberlandu jako sposobu na zarobek i darmowe podróżowanie po świecie, promowanie własnej osoby. Inni uważali, że po prostu nie działa on racjonalnie i jego pomysły na urzeczywistnienie idei są błędne. Ale byli też tacy, co go popierali. Tak więc podejście do prezydenta było zróżnicowane. Wszystkim jednak zależało na wspólnej sprawie, a spory nie były głębokie, lecz raczej konstruktywne.

liberland-43.jpg

Od lewej: Wojtek, Ja, Jay, Abdullah, Atilla oraz Hanza (z flagą)

Chwile zajęło nam zrozumienie, że LSA to organizacja zupełnie niezależna od Víta, z własnymi motywacjami i finansowana z zupełnie innego źródła. Liberland Settlement Association założył Niklas Nikolajsen, ekscentryczny duński bitcoinowy milioner i założyciel Bitcoin Suisse mające siedzibę w Szwajcarii (który ostatnio został głównym sponsorem pierwszoligowego zespołu hokejowego z Danii, a ich arenę przemianował na Bitcoin Arena). Niklas finansował dom, wyżywienie oraz cały wykorzystywany sprzęt czy środki lokomocji, a nawet działalność prawną by pomóc zasiedlić Liberland. Nie dane nam było go poznać osobiście, chociaż co jakiś czas pojawiał się w posiadłości i zdarzyło mu się nawet ganiać za chorwacką policją pływając w Dunaju (o czym później). Między LSA i Vítem zachodziła jakaś skomplikowana relacja, tak jakby dwie strony nie do końca sobie ufały i podchodziły do własnych działań z ostrożnością.

liberland-30.jpg

Wegańskie pyszności przygotowane przez Atillę

Zdobyć Liberland


Życie w siedzibie Liberland Settlement Association było przepełnione wiecznymi dyskusjami na jeden temat - jak dostać się na teren Liberlandu? Główną przeszkodą okazywał się chorwacki aparat przymusu. Szybko dowiedzieliśmy się, że w tej chwili dwie osoby siedzą więzieniu z powodu wkroczenia na teren Liberlandu (za rzekome nielegalne przekroczenie granicy). Wcześniej wiele osób zostało kilkanaście razy aresztowanych, lecz zawsze LSA wpłacało kaucję, by ich wypuścić.

liberland-33.jpg

Jay i Yoshi montują na dachu internet satelitarny

Dyskusje trwające czasem do godzin porannych toczyły się więc wokół pomysłów, w jaki sposób sprawić, by władze Chorwacji przestały aresztować ludzi wkraczających na teren Liberlandu. Według LSA, o ile przekraczanie granicy od strony Chorwacji rzeczywiście było nielegalne (gdyż nie ma tam przejścia granicznego), o tyle wkraczanie na teren Liberlandu od strony Dunaju nie powinno wywoływać żadnej reakcji. Było jednak zgoła inaczej. Gdy ktoś z członków LSA schodził z łodzi na teren Liberlandu, chorwacka policja natychmiast cumowała do brzegu i aresztowała delikwentów defacto poza granicami własnego państwa. Poza tym patrolowali ten teren na Dunaju 24/7 i blokowali swoją łodzią każdą próbę zbliżenia się do brzegu. Co ciekawe, rok później gdy zaczął się kryzys emigrancki, władze te miały o wiele bardziej liberalne podejście do płynności swoich granic... Gdyby nie Chorwacja, LSA było przygotowane na to, by rozbić w Liberlandzie duży obóz, dostarczyć elektryczność oraz zacząć remontować jedyny na tym terenie budynek. Do tego niestety nie doszło.


Planowanie wszelkiego rodzaju akcji odbywało się zwykle przy szczegółowej mapie okolicy Liberlandu.

Misja: uratować drona


Któregoś dnia pobytu LSA zbierało ekipę, by odszukać utkniętego na drzewie gdzieś przy Dunaju drona. Dron utknął tam w czasie kręcenie Liberlandu z powietrza przez przebywających w LSA Amerykanów. Niezwłocznie się zgłosiłem do pomocy i kilka chwil później jechaliśmy (wraz z reporterami) kiepską, piaszczystą szosą w stronę Dunaju. Droga była mozolna, co tylko wzmagało moje podekscytowanie przed zobaczeniem mitycznej krainy ;)

liberland-40.jpg

Tereny sąsiadujące z Liberlandem są naprawdę piękne - otaczają go bujne, środkowoeuropejskie lasy, w powietrzu słychać brzęczące owady i koncert przeróżnych ptaków, wokół roztacza się cudowny spokój, a z niebo uderza intensywnym błękitem i żarem bałkańskiego lata. Łyżką dziegciu w tym obrazku był rój komarów od którego ciężko było się odgonić. Dotarliśmy w końcu na miejsce. Ostatnie kilkaset metrów trzeba było przejść polną ścieżką. W końcu po wyjściu na brzeg zobaczyłem Liberland. Tuż przed nim powoli sunęła chorwacka policyjna łódź. To był znak, że musimy zakryć twarze. Dlaczego? Gdyż za nagrywanie innego państwa za pomocą "obiektów latających" podchodzi pod jakiś paragraf, a chorwackiej jurysdykcji zapewne nie obchodzi, że LSA nagrywało wyłącznie Liberland. Woleliśmy więc, by ten materiał nie trafił w inne ręce niż LSA.

liberland-37.jpg

Lewy brzeg: Serbia; prawy brzeg: Liberland

Co ciekawe, na liberlandzkiej plaży spostrzegliśmy chorwackich rybaków. Co jest, dlaczego ich policja nie aresztuje, a robi to innym obywatelom Unii Europejskiej? Przecież skoro nie ma tam przejścia granicznego, to oni też powinni być zakuci w kajdany? Abstrahując od tego, czy to przedsiewzięcie ma szanse czy nie, czy jest poważne czy to bardziej zabawa - postawa Chorwacji była dość hipokratyczna i jawnie wroga, o czym jeszcze później wspomnę.

liberland-38.jpg

Chorwacki patrol tuż przy Liberlandzie

Zaczęliśmy szukać wspomnianego drona, co okazało się nie łatwym zadaniem. Po około godzinie udało nam się ustalić drzewo, na którym rzekomo dron miał być pozostawiony przez Amerykanów (nie było ich wtedy z nami). Drona widać nie było, lecz korona drzew była na tyle bujna, że nie wiedzieliśmy czy jeszcze tam jest czy nie. Po próbie wspinaczki i strącenia drona siłą - poddaliśmy się i wróciliśmy do "bazy". Kilka dni później ktoś z miejscowych zwrócił drona - okazało się że znalazł go tam na ziemi i zabrał do domu, historia więc ostatecznie skończyła się dobrze :)

liberland-29.jpg

Plan działania na najbliższe dni rozpisany na tablicy

I tak się żyje na tej wsi


Kolejne dni upływały na organizowaniu przyszłych wydarzeń związanych z Liberlandem, ale także na wspólnej integracji oraz pewnej działalności na poziomie lokalnym. Przewijały się kolejne osoby. Poznałem Yoshiego, kryptowalutowego idealistę oraz twórcę eGuldena, który po 10 dniach wyszedł z chorwackiego więzienia. Od niedawna znajdziecie go także na Steemit pod nickiem @yoshilivo. Mniej szczęścia miał Crom, Brazylijczyk który w więzieniu w Osijeku właśnie wtedy odsiadywał wyrok około 40... Nie wiem na ile jest to prawdą, ale z tego co mówili przedstawiciele LSA to oskarżeni nie mieli podobno w sądzie prawa do obrony (!).

liberland-36.jpg

Yoshi udziela wywiadu Campus Europe

LSA starało się żywo uczestniczyć w życiu mieszkańców Bezdanu. Spotykaliśmy się z lokalsami, jedliśmy w knajpach, graliśmy z nimi w bilard i rozmawialiśmy. W wolnym czasie wyruszaliśmy na prawdziwe, bałkańskie imprezy zakrapiane rakiją i napędzane turbofolkiem w Somborze - byliśmy prawdopodobnie jedynymi ludźmi w takich miejscach poza lokalnymi Serbami (i Węgrami, którzy gęsto zamieszkują te tereny). Liberland miał swoje stanowisko na miejscowym festiwalu, a nawet własną reprezentację narodową (!) na tradycyjnych, wieloletnich dorocznych zawodach w Bezdanie z czegoś w rodzaju "przeciągania liny" z tym że polega to na wiosłowaniu w odwrotnym kierunku w jednej łodzi. Tradycyjnie były to zawody, w których udział brała Chorwacja, Serba i Węgry, a tamtego roku pierwszy raz dołączył czwarty kraj - Liberland! Wszyscy tutaj znali LSA i po krótkim okresie nieufności polubili tych dziwacznych, kapitalistycznych hippisów.

liberland-16.jpg

Bałkańskie wesele w Bezdanie :)

Libertariańscy szpiedzy atakują


W międzyczasie czekała mnie jeszcze jedna przygoda. W parę osób postanowiliśmy nie tyle wejść na teren Liberlandu (wiedzieliśmy, czym to się skończy), co zbliżyć się do niego maksymalnie od Chorwackiej strony. Pojechaliśmy więc autem do przejścia granicznego. Chorwaccy strażnicy mieli nazwiska wszystkich aktywistów LSA i od razu wiedzieli, że nie mogą nas "tak po prostu" puścić - czekało nas wypytywanie, przeszukiwanie auta i ogólne czepianie się trwało ponad godzinę. Przez granicę nie przeszedł ostatecznie Abdullah, który był obywatelem Turcji jednak z wizą na cały obszar Shengen. Nie podano żadnego oficjalnego powodu, dla którego go nie wpuścili (wcześniej nie miał z tym problemu i podróżował po całej Europie).

liberland-35.jpg

Jay

Do zamkniętej dla aut bez przepustki drogi, którą chcieliśmy podejść do Liberlandu było od granicy jakieś 10 (albo mniej) kilometrów. Na tym dystansie policja zatrzymała i sprawdzała nasze dokumenty nas 2 albo 3 razy. W końcu wysiedliśmy z aut i ruszyliśmy dłuugą prostą w stronę Liberlandu, a kilkadziesiąt metrów za nami... jechał sobie powoli radiowóz. Minęło nas także jedno czy dwa "cywilne" auta. Gdy byliśmy już blisko postanowiliśmy zawrócić, jakoś tak się stało, że zaczęliśmy rozmawiać z policjantami którzy siedzieli nam na ogonie. Po chwili wróciły "cywilne" auta i okazało się, że byli to najzwyczajniej w świecie tajniacy. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że Chorwacja traktuje tę sprawę poważnie i szczerze mówiąc, zachowywała się trochę jakby się bała całej tej popularności i wytrwałości liberlandzkich aktywistów...

Liberland - żart, zabawa czy poważna inicjatywa?


Tytuł tych wspominek to oczywiście lekki clickbait, bo w końcu nie udało mi się postawić stopy w Liberlandzie. Choć było bardzo blisko! Ale czym właściwie był i jest dzisiaj Liberland? Jak ja to obecnie widzę? Nie potrafię tego jednoznacznie określić. O ile Víta Jedlička dalej lata po świecie, bierze udział w konferencjach, promuje idee i zakłada nowe biura reprezentacyjne w nowych państwa, taka sytuacja trwa już kilka lat i nie przynosi wielu skutków. Wiele osób sądzi, że może to być zwykła maszynka do zarabiania pieniędzy i ja się nie dziwie takiej krytyce. LSA już nie ma na miejscu, a cała ekipa wydawała się zmęczona walką o możliwość przebywania na tym terenie, ciągłymi aresztowaniami i nikłymi sukcesami. Według mnie szanse na sukces są niższe niż w pierwszym roku proklamowania Liberlandu i wiele osób, które traktowały sprawę poważnie postawiło już na Liberlandzie krzyżyk. Chociaż Yoshi podobno szykuje coś nowego w tym roku i chyba całkowicie się nie poddał ;)

W samej bazie LSA dominowali idealiści, którzy wierzyli że szanse na powstanie Liberlandu są co prawda małe, ale warto próbować i o to walczyć. Część była tam tylko dla zabawy i z ciekawości, niektórzy nawet nie uważali się za libertarian. Tak czy siak chyba nawet idealiści traktowali to trochę jako przygodę. I w istocie była to przygoda, bo przecież nikt nie próbował czegoś takiego wcześniej dokonać!

Moje podejście chyba od zawsze było mieszanką zabawy, podekscytowania, zaangażowania i sceptycyzmu. Na początku zaangażowałem się całkiem poważnie - prowadziłem przez jakiś czas polski fanpage z newsami z Liberlandu, pomogłem zorganizować wykład Víta Jedlički w Poznaniu, uczestniczyłem w inauguracji nowego rządu w Pradze... Z czasem jednak sceptyzym zaczął rosnąć i dziś jedynie od czasu do czasu wracam do Liberlandu myślami i sprawdzam, czy może coś się ruszyło. Tak czy siak - nie żałuję niczego i mam nadzieję, że kiedyś idea zupełnie woluntarystycznego społeczeństwa będzie mogła się ziścić! A chwil spędzonych w LSA nie zapomnę do końca życia.

liberland-42.jpg

Kenneth

liberland-44.jpg

Hanza śmieszek

liberland-45.jpg

Na deser: zamaskowany @saunter bawi się w separatystę


Na koniec możecie zobaczyć reportaż o Liberlandzie i LSA, na którym sam się znalazłem (t-shirt z logiem NASA):

Sort:  

"Najpierw Cię ignorują. Potem się z Ciebie śmieją. Potem z Tobą walczą. Później wygrywasz" ~ M. Gandhi

"W konfrontacji strumienia ze skałą strumień zawsze wygrywa. Nie przez swoją siłę ale przez wytrwałość." ~ Budda

Wielkie dzięki za bardzo interesujący artykuł. Nie miałem zielonego pojęcia, że coś takiego istnieje.

Może to wszystko upadnie, jak tysiące komun i mini-społeczeństw wcześniej...

Z drugiej strony model państwa-narodu może faktycznie ma okres świetności już za sobą, skoro próby zmiany tego modelu są robione także "od środka":

https://work.qz.com/1241833/one-of-estonias-first-e-residents-explains-what-it-means-to-have-digital-citizenship/

Ogromne dzięki za link do bardzo ciekawego artykułu.

Liberland tak naprawde do końca nie powstał. Na tym terenie nikt nie mieszka i nie ma jeszcze do końca co upaść, imho szansę że w ogóle uda się to osiedlić spadają z roku na rok.

Dobry obszerny materiał. Oglądałem kiedyś film dokumentalny na temat Liberlandu.
Zaciekawiło mnie to bardzo, ale nie wiem jaka będzie ich przyszłość i co im przyniesie.
Ciekawe doświadczenie - gratulacje.

Bardzo dobry wpis:) Lecz przez znacznie większe zainteresowanie tagiem niż podejrzewałem jestem zmuszony rozdzielać głosy o niższej wartości.

Luzik, dzięki :D

Dziwne, że Chorwaci wjeżdżają na teren niczyj i aresztują.

Bardzo ciekawy artykuł! Nigdy wcześniej nie słyszałam o Liberlandzie, ale kurcze, po przeczytaniu artykułu aż sama bym tam pojechała :)

Kto wie, może jeszcze będzie okazja :) Wczoraj były w Nowym Sadzie obchodzi z okazji trzecich urodzin

Świetny artykuł. Jakiś rok temu próbowałem skontaktować się z LSA (email, facebook), ale nikt nie odpowiadał. Wygląda na to, że inicjatywa upadła zupełnie.
Wg mnie Serbia robi duży błąd nie uznając niepodległości Liberlandu. To by spowodowało, że każda próba kontroli granicy Liberlandu od strony Serbskiej przez chorwacką straż, byłaby traktowana za ostateczne przyznanie się do uznania granicy biegnącej wzdłuż obecnego nurtu Dunaju. I tym sposobem Chorwacja straciłaby wschodnie zakola Dunaju na rzecz Serbii.

LSA jest nieaktywne, natomiast Vit cały czas zatrudnia jakiś ludzi, dyplomatów etc i coś tam działa, chociaż wg mnie nieskutecznie i bardzo możliwe że robi to dla własnych korzyści wyłącznie. A co do Serbii - oficjalnie stwierdzili, że ten teren do nich nie należy i nie obchodzi ich co tam się dzieje. Ale uznanie przez nich Liberlandu jako kraju chyba byłoby trochę niepoważne i szczerze mówiąc nie dziwię się że tego nie robią :P

Dlaczego niepoważne? Niepoważny to jest ten koflikt o jakieś kilka wysepek.

Uznanie kraju, który nie ma mieszkańców, nie ma żadnego budynku i praktycznie niczego jest niepoważne

Coin Marketplace

STEEM 0.26
TRX 0.11
JST 0.032
BTC 64799.61
ETH 3102.94
USDT 1.00
SBD 3.83