Devil Doll - DIES IRAE (1996) [Opis albumu]
Witam mrocznie i niepokojąco...
Mimo swojej niespecjalnie wielkiej popularności, grupa ta zaskarbiła sobie niemałą rzeszę bardzo oddanych fanów, ja sam Devil Doll poznałem za sprawą archiwalnych nagrań audycji Pana Tomasza Beksińskiego już parę lat temu i muszę przyznać, że już po pierwszym usłyszeniu doceniłem niezwykłą głębie i piękno jej muzyki.
Albumem, który chciałem Wam przybliżyć jest DIES IRAE, ostatni w dorobku grupy jednocześnie stanowiący opus magnum ich twórczości. Składa się on z jednej 46-minutowej, podzielonej na 16 elementów suity, pełnej zagadkowych treści, symboli, jak i niezwykłych popisów zarówno wokalnych, którymi to raczy nas Mr. Doctor , jak i instrumentalnych.
Na albumie tym usłyszymy nie tylko instrumenty typowo związane z rockiem, jak perkusja, czy gitara elektryczna, ale także całą Słoweńską Orkiestrę Filharmoniczną i klasyczny fortepian.
Nie przedłużajmy więc już dłużej, wszystkich fanów mroku, horroru i upiornej, cmentarnej opery przyjmuję dziś z otwartymi rękoma. Zapraszam do obcowania z tym nietuzinkowym i jedynym w swoim rodzaju dziełem. (Link do nagrania)
Z punktu widzenia inżyniera dźwięku DIES IRAE jest niewątpliwie osiągnięciem, z którego jestem najbardziej dumny. Moja opinia jako producenta jest taka, że jest to najbardziej wzniosłe dzieło czystej poezji i ponadczasowego muzycznego geniuszu zagrane przez prawdziwie fantastycznych muzyków z unikalnym o wybitnym wokalistą (nie tylko piosenkarzem, jako iż Mr. Doctor używa swojego Głosu jako najbardziej ekspresyjnego z instrumentów). DIES IRAE zawiera tak wiele wspaniałych pomysłów, że ktokolwiek inny rozdzieliłby nimi trzy albo I cztery oddzielne albumy! Szczerze uważam, iż wielkość tego, co DEVIL DOLL zdziałała w muzyce zostanie w pełni doceniona może za dziesięć może dwadzieścia lat. I jestem zaszczycony, że zostałem wybrany jako inżynier dźwięku i współproducent przez jedną z niewielu tak wybitnych osobowości w świecie sztuki. Jeśli wolno mi dać ostatnią małą radę dla wszystkich zbliżających się do świata DEVIL DOLL: pozwólcie temu być ścieżką dźwiękową do waszych swobodnie szybujących myśli. Pozwólcie temu być zaraźliwym katalizatorem Waszej kreatywności. Zamknijcie oczy, zwróćcie je do wewnątrz i wzlećcie na skrzydłach własnej wyobraźni.
(Juri Tony - inżynier dźwięku odpowiedzialny za album)
PRELUDIUM
W pierwszych chwilach naszej muzycznej podróży po budzącym grozę, spaczonym świecie Devil Doll przywitani zostajemy upiornymi dźwiękami skrzypiec, w równych odstępach przerywanymi przez posępne i gwałtowne ataki grzmiącej potężnie wiolonczeli. Udział masywnych dźwięków stopniowo narasta, z kolei skrzypce powoli coraz intensywniej zdają się ciąć swymi zimnym, bezdusznym dźwiękiem rzeczywistość, niczym splamione krwią ostrza.
Gdy ich szaleńcze okrzyki zaczynają stawać się już dla nas torturą, decydują się one ustąpić, abyśmy mogli dosłyszeć odgłosy wyłaniającego się powoli z nicości, jak gdyby spowitego mgłą Szeolu pianina. Wkrótce do jego gry dołączają się oboje altowe, fagoty, do gry włącza się sekcja smyczkowa. Wkrótce następuje kolejna eksplozja - perkusja, gitara - powolna, brutalna metalowa rzeź!
Znów cisza... Scena spowita kłębami dymu, wszechobecny zapach siarki, niknące w ciemnościach dźwięki pianina...
Kobietą stojącą za tym wspaniałym głosem, który usłyszymy jeszcze niejednokrotnie, była młoda chorwacka wokalistka, Norina Radovan.
Instrumenty smyczkowe budują napięcie, atmosfera gęstnieje, czujesz ciarki? Na scenę wkracza teraz ON, posępnym tembrem głosu wysnuwa pierwsze frazy swej potwornej, intymnej pieśni.
By zobaczyć dramat trwogi i nadziei.
Włos jeży się na głowie, oczy mrok spowija, kolejne dźwięki atakują znienacka, a to dopiero początek spektaklu, publika jeszcze ciepła...
plącze się po scenie
szarpany przez sznurki
których końce w głębi toną!
Rytuał rozpoczęty. Muzyczna orgia drewna i stali rozbrzmiewa z ogromną siłą, rozpędza się, tnie, miażdży i siecze! Devil Doll nie bierze jeńców, mroczna opera spływa krwią, a zastępy diabłów Słoweńskiej Orkiestry Filharmonicznej w sabacie grupowego mordu, wypluwają ze swoich instrumentów najplugawsze dźwięki z całego dostępnego im wachlarza.
Niech ten koszmar trwa!
DELIRIUM
Na scenę powraca Mr. Doctor, w jednej chwili chaos milknie, jakby oczekując słów mistrza. Sylaba po sylabie, deklamuje on swój mroczny poemat, ślizgając się po tysiącach barw, nastrojów, od szeptu, przez upiorną wokalizę, aż po krzyk.
Oto on w jednej osobie - MR. Hyde i DOCTOR Jekyll - Mr. Doctor!
W muzyce do filmu o mym przetrwaniu!
Całkowicie wykorzenione
Ze szkieletu melodii
Wściekle struny trącają,
Bezlitośnie penetrują
Każdy zakamarek czaszki
Zawsze bliżej...
Zawsze boleśniej!
Salę wypełnia przerażający krzyk kobiety, pochodzący ze sceny przedwczesnego pochówku w filmie Vala Lewtona "ISLE OF THE DEAD". Orkiestra wybucha po raz kolejny. Kaskada zimnych, upiornych dźwięków rozpościera swe skrzydła niczym demon ciemności, chwyta za gardło i tnie trupim krzykiem opętańczych skrzypiec.
Żywi lub martwi, o litość błagam!
Albo ten głos co leży gdzieś głęboko we mnie
Pozwalają mi pływać w limfie ofiar
Gdy ciemność panuje nad synami zgnilizny!
Gdy dzika metalowa jazda sięga apogeum, wybrzmiewać zaczynają, wprowadzając perwersyjnie sakralny posmak, posępne kościelne organy.
Pianino stopniowo buduje napięcie, gdzieś z oddali, pogrążony w nieludzkim cierpieniu Mr. Doctor wykrzykuje "HAEC VERBA AUDI – VITAM AETERNAM!".
Następuje kolejny wybuch orkiestry, tym razem wtóruje jej niezwykłe, pełne ekspresji i rozemocjonowania solo gitary elektrycznej. Jej przepiękne, pełne namiętności i tęsknoty dźwięki trwają jeszcze chwilę majestatycznie unosząc się w powietrzu, by następnie ustąpić miejsca równie rzewnej, pełnej rozpaczy i bólu wiolonczeli. Przepełniona goryczą i smutkiem atmosfera w jednej chwili eksploduje za sprawą wykrzykującego kolejne frazy artysty:
Boskością zwierzyny którą upolowali
Chcący posiąść duszę zwierzęcia:
Tak niewinni, przeniknięci duchem
Wspaniałego drapieżnika, władcy świata tego
Pomimo spalenia na stosie
Staną ponad wiecznością
Smucąc się nad swą fizyczną słabością!
Pełna rozpaczy i żalu muzyka cichnie. Strugi deszczu uderzają o beton, zbliża się burza. Podnosi się pełen desperacji lament dziecka „MAMO, ZIMNO MI! MAMO, WPUŚĆ MNIE! WPUŚĆ MNIE!”
Po raz kolejny rozbrzmiewają kościelne organy. Demoniczny chór z rytualną powagą deklamuje frazę z „Les Chants de Maldoror” Comte de Lautreaumonta:
tak wielki przed strasznym przedstawieniem
umrę zakrzyczany...
DIES IRAE
Kolejne solo gitary, potężna dawka stalowej rozpaczy, tęsknoty, bólu, przeszywającej serce i duszę pustki.
Następuje niezwykła eksplozja wyniszczających wewnętrznie metalowych dźwięków, przytłaczająca muzyka dotyka bezwstydnie, drąży i...
Zapada cisza.
Ciche dźwięki fortepianu wyłaniający się ponownie gdzieś zamglony i znowu posępny, zimny i teatralny głos Mr. Doctora:
wyciągnięte ku górze
w ostatecznym usiłowaniu
uchwycenia atomu
który nie tonie...
Do akcji wkracza ponownie chór. Atmosfera gęstnieje, nadbudowuje się i przytłacza. Jeży włos na głowie i mrozi krew w żyłach.
W ten następuje rozwiązanie. Podnosi się dźwięk perkusji, orkiestry, a kolejną rockową solówkę wygrywają skrzypce. Opowiadają one piękną, smutną opowieść, w ich dźwiękach słychać wciąż tę samą rozpacz. Melodia zostaje gwałtownie jednak urwana, na jej miejsce powracają znowu zimne, tnące instrumenty smyczkowe, tempo przyśpiesza, emocje wzmagają i kolejny raz rozbrzmiewają organy. Demoniczny chór szaleńczo, manicznie powtarza:
DIES IRAE! DIES IRAE! DIES IRAE! DIES IRAE! DIES IRAE!
DIES IRAE! DIES IRAE! DIES IRAE! DIES IRAE! DIES IRAE!
Z grobów powstają, podczas gdy Ptaki Dusz
Wdrażają promienie chaosu...
Epidemia! Epidemia!
Kruszą się zęby odpadają palce
Pełzamy niczym robaki,
Rozrywane przez szczury i ptactwo.
Źródła grafik:
https://www.metal-archives.com/reviews/Devil_Doll/Dies_Irae/14309/
http://www.expose.org/index.php/artists/display/devil-doll-ita.html
http://devildoll.rockmetal.art.pl/1024x768/galeria1.htm
http://gothnight.blogspot.com/2010/07/devil-doll-historia.html
http://dying.art.pl/devil-doll/dies-irae/artwork
https://www.discogs.com/Devil-Doll-Eliogabalus/release/2700264
http://www.metalmusicarchives.com/album/devil-doll/the-girl-who-was-death
Tłumaczenia i cytaty zaczerpnięte zostały z devildoll.rockmetal.art.pl do którego to serwisu z wielką przyjemnością odsyłam po więcej ciekawych informacji na temat grupy i jej artystycznego dorobku.
Wprawdzie czytałem wcześniej, ale dziś dopiero mam chwilę i sobie posłucham. Czytało się bardzo dobrze, mam nadzieję, że doznania muzyczne będą jeszcze lepsze ;)
To jeden z moich top albumów. Bardzo przemyślany, świetnie nagrany.
Niezwykle dynamiczna gra orkiestry sprawia, że przy głośniejszym odsłuchu jest ona wręcz namacalna, żyje i gra na prawdę mocno. Masa przeskoków, zmian tempa, pokręcone wokalizy wywołują ciarki na plecach. Jeśli byś się chciał ewentualnie podzielić opinią, to pisz. To bardzo mało znana grupa, okropnie niedoceniona.
Co ważne, to to że opisałem jedynie połowę tego albumu, powiedziałbym nawet, że tą mniej ważną. Poza fragmentem, który opisałem album zawiera jeszcze masę tajemnic i niespodzianek. To chore, że na tak niedługim wydawnictwie grupie udało się upchać aż tyle.
Nie moje klimaty, ale daje upvote ze względu na markę konta steemit Santarius ;)
no kuuurdeee, jakie efekty, jak w kinie ! Zlowieszczo
W tzw. wonym czasie zapuszczę. Bo muszę przyznać, że nie znam