U Zapomnianych Krajan - Rossa

in #polish6 years ago (edited)

Post jest częścią reportażu z mojej podróży i związanych z nią przemyśleń p.t. „U zapomnianych krajan”. Wcześniejszy artykuł z serii: Media Znad Wilii


W okolicach południa docieramy do Wilna, pierwszym miejscem wizyty jest Cmentarz na Rossie.

Cmentarz znajduje się kawałek od centrum miasta, na kilku stromych wzgórzach. Okazał się jednym z najbardziej malowniczych (ze względów wizualnych – więcej powiedzą tutaj zdjęcia) i melancholijnych (ze względów symbolicznych i historycznych) miejsc jakie miałem okazję odwiedzić.

Cmentarz składa się z 4 zasadniczych części: Starej i Nowej Rossy, Cmentarza wojskowego oraz mauzoleum Matki i Serca Syna.

Historia

Historia pochówków na Rossie sięga XV wieku, kiedy chowano tutaj ofiary epidemii. Cmentarz w tym miejscu założono w roku 1769 (niektóre źródła kwestionują tą datę uważając ją za literówkę i podają, być może bardziej prawdopodobną – 1796). Oficjalnie cmentarzem miejskim Rossa staje się w 1801 roku.

Szybko zaczęło brakować miejsc na cmentarzu, w 1814 roku obszar powiększono prawie dwukrotnie. W 1820 opiekujący się miejscem księża z Zgromadzenia Misjonarzy (stąd też czasami stosowana nazwa Cmentarz Misjonarzy na Rossie), otwierają przy cmentarzu szpital (właściwie hospicjum) dla ubogich. W 1847 roku, powstaje tzw. Nowa Rossa, czyli oddzielony ulicą część cmentarza na przeciwległym wzgórzu.

Najgorszym czasem dla cmentarza jest okres tuż po II wojnie światowej. Po deportacji ludności polskiej, Rossa jest dewastowana i rozkradana. Przy milczącej zgodzie władz sowieckich, wandale i hieny cmentarne niszczą i rozkradają nagrobki i epitafia. Pochówki na Rossie zostają zakończone w 1967 roku.

Dzisiaj cmentarz został częściowo odrestaurowany, ciągle jednak w niewielkim stopniu a wiele zabytków do tej pory nie doczekało się prac konserwatorskich (mimochodem trzeba jednak przyznać ze to właśnie dzięki temu Rossa jest tak urokliwa). Nie jest restauracja nie jest zasługą ani władz Litewskich czy miejskich, te nie są zainteresowane pielęgnowaniem polskiej spuścizny miasta. Całą pracę w ratowaniu Rossy biorą na siebie mieszkający tam Polacy wspierani przez organizacje i rząd Polski.

Źrenice czerwone od gromu

Przed samym cmentarzem znajduje się niewielki cmentarz wojskowy, znajdują się na niej groby polskich żołnierzy poległych w walkach o Wilno w latach 1919-1920 (najpierw zdobycie miasta zajętego wcześniej przez sowietów, potem obrona przed Armią Czerwoną), a także żołnierzy Armii Krajowej poległych podczas operacji „Ostra Brama” w 1944 (próba zajęcia miasta przed ofensywą radziecką, zakończona rozbrojeniem i aresztowaniem przez komunistów większości żołnierzy AK biorących udział w operacji).

Na pierwszy plan na cmentarzu wojskowym wybija się mauzoleum „Matki i Serca Syna”, gdzie znajdują się grób Marii z Bilewiczów Piłsudskiej, oraz urna z sercem jej syna, marszałka Józefa Piłsudskiego. Postać marszałka na Wileńszyźnie okryta jest szczególną czcią. To stąd pochodził, z tym regionem był związany, a co najważniejsze to on w 1920 doprowadził do ostatecznego włączenia miasta do Polski. O ile w Polsce, postać Piłsudskiego jest obiektem dojrzałej debaty historycznej (czasami zanieczyszczonej stanowiskami bezrefleksyjnego uwielbienia, lub bezrefleksyjnej krytyki), to dla Polaków na Litwie zostaje on najważniejszym z bohaterów narodowych.

Gdy przyjechaliśmy na Rossę, akurat odbywało się honorowe składanie wieńców w mauzoleum przez polskich żołnierzy.

W granitowej płycie nagrobnej mauzoleum wykuto dwa cytaty z poematów Juliusza Słowackiego, których fragmenty postanowiłem użyć dla nazwania podrozdziałów.

Z poematu Wacław:

Ty wiesz, że dumni nieszczęściem nie mogą
Za innych śladem iść tą samą drogą.

Z poematu Beniowski:

Kto mogąc wybrać, wybrał zamiast domu
Gniazdo na skałach orła, niechaj umie
Spać, gdy źrenice czerwone od gromu
I słychać jęk szatanów w sosen szumie.
Tak żyłem.

Drugi cmentarz wojskowy (o którym wówczas nie widziałem) znajduje się na Nowej Rossie. Znajdują się tam żołnierze polegli w latach 1919-1920. Znajdująca się tam kolumna obwieszcza: „Wilno swoim wybawcom

Jęk szatanów w sosen szumie

Moją uwagę zwraca jeszcze tablica informacyjna przy wejściu na cmentarz. Schemat ten będzie powielał się przy każdym wileńskim zabytku. Po pierwsze, tablice są tylko w języku litewskim i angielskim, pomimo że zdecydowana największą ilością turystów w Wilnie stanowią Polacy (na samej Rossie nie uświadczycie praktycznie innego języka wśród alejek), w drugiej zaś kolejności Rosjanie i Białorusini.

Co jednak bardziej świadczy o litewskich kompleksach to treść informacji na tablicach. Wszystkie dobierane są w taki sposób, aby sugerowały czytelnikowi odwieczny litewski charakter miasta. Na żadnej(!) nie spotkałem się z polskim nazwiskiem. I tak np. czytając o cmentarzu na Rossie z oficjalnych tablic nie dowiecie się o osobach i bohaterach jakie wspominam w niniejszym artykule. Jedyną wzmianką „osobową” jest informacja o kwaterze żołnierzy litewskich na Nowej Rossie, o Polakach ani słowa.

Ten obraz jaki próbuje przedstawić miedziana tablica nie jest w stanie przetrwać ani sekundy po przekroczeniu bramy cmentarnej. Bywałem na wielu cmentarz, ale chyba żaden nigdy nie zrobił na mnie większego wrażenia niż ten. Tutaj, na „obcej” ziemi, 140 kilometrów od granic Polski świadectwo utraconej polskości Wilna robi ogromne wrażenia. Paradoksalnie, nie zostało tutaj pochowanych bardzo wiele wybitnych osobistości. Poza sercem marszałka, na największą uwagę zasługuje grób wybitnego historyka, Joachima Lelewela. Kolejne osoby wymieniane w przewodnikach wskazują raczej na postacie mniej znane w powszechnej świadomości lub osoby, których dziejowa rola sprowadzała się do pokrewieństwa lub powinowactwa z wybitnymi osobistościami.

Dużo znamienitsze jest, że przechadzając się zarastającymi alejkami, wśród niszczejących grobów, z trudem można znaleźć niepolskie nazwiska. Przechadzając się po krakowskim Cmentarzu Rakowickim można spotkać już więcej nazwisk niemieckich niż na Rossie litewskich, a jeżeli już to są to praktycznie tylko pochówki już z czasów po II wojnie światowej. Swoja droga litewskie groby dość łatwo zidentyfikować – znajdują się w znacznie lepszym stanie niż polskie.

Wbrew temu co niektórzy mogą sądzić, cmentarz na Rossie nie był cmentarzem polskim, a normalnym cmentarzem miejskim w którym grzebano mieszkańców Wilna. Czy to oznacza, że Litwinów praktycznie w przedwojennym Wilnie nie było? Odpowiedź jest dość prosta i brzmi: tak. Formalna stolica niepodległej Litwy (po 1918r.), a wcześniej Wielkiego Księstwa Litewskiego w okresie Rzeczpospolitej Obojga Narodów stała się czysto polskim miastem. W XX leciu międzywojennym Litwinów w Wilnie było nie tylko znacznie mniej niż Polaków, ale nawet… Żydów. W samym Wilnie stanowili oni zaledwie 5-6% społeczeństwa. Wilno było w tamtym okresie tak samo polskim miastem (albo w niektórych przypadkach nawet bardziej) jak Kraków, Warszawa, Lublin, Rzeszów, Lwów czy Poznań.

Epitafium

Żadne z później odwiedzonych miejsc czy rozmowy z mieszkającymi na Litwie Polakami nie świadczyły tak o polskim dziedzictwie Wilna jak właśnie Rossa. Fakt, że jest to cmentarz był jeszcze bardziej symboliczny, polskość Wileńszczyzny bowiem powoli, na naszych oczach i z przyzwolenia naszej bierności umiera. Jeżeli dalej pozostaniemy bierni, my jako naród, my jako Polska, to w końcu może nam pozostać tylko smutna zaduma nad polskimi grobami na Rossie.

Sort:  

Kolejna część reportażu: Horror dietetyka, czyli o kucni litewskiej. Zapraszam do czytania :)

Coin Marketplace

STEEM 0.37
TRX 0.12
JST 0.040
BTC 70162.45
ETH 3540.43
USDT 1.00
SBD 4.79