Opinia o pierwszych 5 odcinkach 4 sezonu "Rick and Morty".
Nie miałem planów na dzisiejszy dzień, to odpaliłem Netflixa z postanowieniem odpalenia sobie 1 rzeczy, która przyciągnie moją uwagę. Padło na 4 sezon "Rick and Morty", a właściwie jego pierwszą połowę, bo drugą pewnie dodadzą dopiero za jakiś czas.
Niestety, potwierdziły się słowa paru moich kolegów - czuć, że poziom trochę spadł. Fakt, nadal nie brakuje żartów, z których głośno wyję ze śmiechu, ale w żadnym z 5 odcinków nie było żartów na kilku poziomach. W sensie takich, że śmiejesz się z jednego żartu, ale nie zdążysz się przestać z niego śmiać, a ci walą kolejnym... i kolejnym i kolejnym. Przy poprzednim sezonach było takich sytuacji z kilkanaście, tutaj praktycznie żadnego. Mówię praktycznie, bo może jakiś jeden się trafił, ale był na tyle nijaki, że nie zapadł mi w pamięci na choćby jeden dzień. Dla porównania - poprzednie żarty przetrawiałem ponad tydzień, odpalałem sobie najzabawniejsze fragmenty i wyłem z beki. Chociaż nie, teraz sobie przypomniałem jeden z takich udanych - chodzi o odcinek, w którym parodiowali gatunek heist movie (filmy opierające się na planowaniu, kradzieży i ucieczce z miejsca rabunku).
Ale żeby nie było, że za bardzo narzekam - 4 sezon póki co nadal trzyma poziom. Nie jest to taki spadek, jak np. w przypadku "Black Mirror", a przynajmniej nie jest to aż tak odczuwalne. Bardzo mnie śmieszyły żarty z faszystów i rasistów, więcej nawiązań do filmów i popkultury (zwłaszcza te parodiujące Terminatory, prawdziwe cudeńko). Troszkę mnie zabolało, że twórcy chcieli się chyba trochę podlizać bardziej liberalnym widzom, bo mało śmieszkowano z sjw, lewicowych liberałów itd. Nie żeby mnie to uwierało, bo jestem takim samym wrogiem wobec jednych, jak i drugich, ale w poprzednich sezonach nie brali jeńców i cisnęli po wszystkich, jak dobry komik. Mam nadzieję, że ten spadek poziomu to będzie domena tylko tego sezonu. Piszę tak, bo podobno pozostałe odcinki nie odstają poziomem na plus od tych. Poza tym trochę mnie bolało to, że tak delikatnie sobie zażartowali z HBO i Netflixa - no kurde, można było pójść grubiej, przecież wszyscy i tak wiedzą, że to są żarty z serii "no hard feelings". Szkoda, bo czekałem na coś więcej, choć z drugiej strony to takie narzekanie w stylu "było dobrze, ale mogło być jeszcze lepiej!". Zobaczymy, jak sobie poradzą z 5.