Podróż na Syberię #3 - Kolej transsyberyjska
Część 1 - Wstęp
Część 2 - Jekaterynburg
Kolejnym etapem podróży nad Bajkał była słynna Kolej Transsyberyjska. Ze względu na swoją sławę traktowaliśmy to nie tylko jako środek transportu ale też przygodę i cel sam w sobie. Jest to najdłuższa linia kolejowa na świecie, która przekracza aż 8 stref czasowych a trasę Moskwa - Władywostok pokonuje się w ponad 6 dni ciągłej jazdy!
Warto zwrócić uwagę, że kolej ta ma wiele odnóg. Główny szlak to szlak transsyberyjski, właśnie z Moskwy do Władywostoku. Po drodze mijamy m.in. Niżny Nowogród, Perm, Jekaterynburg, Omsk, Nowosybirsk, Krasnojarsk, Irkuck, Ułan Ude i Czytę. Całkowita długość torów wynosi 9288,8 km. Na początku XXI wieku została ona całkowicie zelektryfikowana na czym przy okazji skorzystały liczne przydrożne wsie. Drugi szlak to linia transmandżurska, która odbija od szlaku transsyberyjskiego w miejscowości Tatarskaja (300 km na wschód od Jeziora Bajkał). Od tego punktu linia kieruje się na południowy wschód w kierunku Chin i dojeżdża do Pekinu. Trzeci szlak to bardzo popularna wśród turystów linia transmongolska – pokrywa się z linią transsyberyjską do Ułan Ude na wschodnim wybrzeżu Bajkału. Później kieruje się w stronę Ułan Bator i również kończy swój bieg w Pekinie. Czwartym szlakiem jest Kolej Bajkalsko-Amurska. Ma ona długość 4234 km i biegnie około 680–840 km na północ od Kolei Transsyberyjskiej i równolegle do niej. Ze względu na bliskość granicy chińskiej została wybudowana jako alternatywa dla linii transsyberyjskiej na wypadek agresji sąsiada.
Przejechanie całej trasy to nie tylko mordęga ale też ogromna ilość czasu, którego tak naprawdę nie mieliśmy za dużo bo tylko 15 dni. Zdecydowaliśmy się więc na przejechanie odcinka Jekaterynburg - Irkuck, mierzącego ok. 3500km. Taka podróż trwała bite 53 godziny. Decyzja była świetna a dlaczego - o tym zaraz. W wagonie okazaliśmy się jedynymi turystami. W każdym wagonie jest konduktor-gospodarz, który zajmuje się wszystkim włącznie z drobnymi naprawami i budzeniem ludzi przed przystankiem. Tylko grubszymi naprawami zajmują się specjalne ekipy. Wybraliśmy bilety drugiej klasy (bez przedziałowe) ze względu na opinie o atmosferze i bezpieczeństwie. Faktycznie - przy takiej ilości ludzi (praktycznie ciągle pełne obłożenie) każdy każdego pilnuje a po pociągu krąży policja.
Każdy dostaje miejsce o wymiarach ok. 180x50cm. Rewelacji więc nie ma. Do tego pościel. Część miejsc można złożyć na dzień tak aby zrobić z nich stolik z dwoma siedzeniami. Ogólnie jest na tyle niewygodnie, że 53 godziny dają się we znaki. Jeśli ktoś myśli, że kolej transsyberyjska to turystyczna zabawka to mocno się zawiedzie. Jest to zwykły pociąg dla Rosjan, których nie stać na samolot. Boleśnie przekonał się o tym drugi turysta z Anglii, którego spotkaliśmy w drodze powrotnej. Po wejściu do wagonu rozejrzał się i powiedział "Oh, it's not I expected".
Na dużych stacjach (czyli co jakieś 10-15h) pociąg zatrzymywał się na dłużej, można było wyjść do sklepu lub skorzystać z usług handlarzy czekających na peronach. Na wagon przypadają 1-2 toalety w stylu mocno pociągowym, w niektórych wagonach były prysznice za 150 rubli (ok. 10zł). Ceny jedzenia w pociągu znacznie zawyżone. Większość żywi się tutaj zapasami zakupionymi przed podróżą. My w ramach dań głównych zaopatrzyliśmy się w żywność liofilizowaną. Same widoki z kolei też nie powalają. Są bardzo ładne, widokowe fragmenty ze wzgórzami, gęstą tajgą i malowniczymi wsiami przypominającymi łagry ale większość z tych 53 godzin to zwykłe pola i lasy. Najciekawszy odcinek widokowo znajduje się już przy samym Bajkale. Zadziwiać może cywilizacja, która jest wzdłuż torów. Wsie mija się dość często, wszędzie sięga prąd, motoryzacja i często internet.
W pierwszą stronę jechaliśmy pociągiem zmierzającym do Chabarowska. Jest to duże, przemysłowe miasto kilkaset kilometrów przed Władywostokiem. Dużo osób zmierzało tam na kontrakty więc pokonywali długie, kilkudniowe trasy. Dzięki temu musieli się jakoś z sobą zżyć - rozmawiali, grali w karty. Po jednym dniu praktycznie wszyscy się już znali, na tyle, że po wagonie biegały roczne dzieciaki a cały wagon pilnował, żeby nic im się nie stało. W naszym wagonie istna mieszanka kulturowa. Tylko w najbliższym otoczeniu mieliśmy zwykłych Rosjan, Kazachów, Ormian (jeden miał na imię Polak), Tadżyków i obywatela Kirgistanu. Co ciekawe, my sami byliśmy większą atrakcją dla nich niż oni dla nas. Odnosili się bardzo życzliwie i widać było ogromną ciekawość, niestety zduszoną przez barierę językową. W Krasnojarsku dosiadła się do nas mieszkająca w Moskwie Buriatka. Buriaci to typowo mongolski, rdzenny lud Bajkału. Znała ona angielski na poziomie takim A2/B1 dzięki czemu pełniła rolę tłumacza. Wtedy wszyscy mogli dać upust swojej ciekawości - a skąd jesteście, czemu taki kawał drogi jedziecie, co robicie, sami bez języka tyle kilometrów, a czy Polsza tak samo wygląda i setki innych pytań. Podróż upłynęła więc w bardzo przyjemnej atmosferze.
Nieco nudniej było w drodze powrotnej. Większość ludzi jechała 1 przystanek (co i tak czasem mogło trwać 15h!) więc słabo się zżyli, nikt nie rozmawiał. Do tego wagon był inkubatorem zarazków, po kilku godzinach wszyscy łącznie z nami byli chorzy. Ciekawostką była dziewczyna z Omska, która jechała do Jekaterynburga na rozmowę o pracę... 1000km i 12h. Taka podróż sprawia, że człowiek zupełnie inaczej patrzy na czas i odległości. Przykładowo - pociąg porusza się według czasu Moskiewskiego. W Jekaterynburgu jest +2 od Moskwy, w Irkucku +6. Po drodze możemy znajdować się w strefie +4 a do tego jeszcze czas w Polsce... W tym wypadku pytanie "która godzina" wymagało wspólnej narady aby sensownie na to odpowiedzieć. Podobnie z odległościami. Wspomniana buriatka przedstawiła się, że mieszka w Ułan Ude. Potem okazało się, że we wsi obok Ułan Ude. Na następny dzień wyszło, że owe "obok" to 120 km.
Bilety w jedną stronę kosztowały nas ok. 350zł, co biorąc pod uwagę odległość i "nocleg" w cenie wydaje się ceną dość przyjazną. Naprawdę warto spróbować takiej podróży jednak zupełnie nie można spodziewać się taryfy ulgowej. Jedyne czego żałujemy, to że nie szarpnęliśmy się na droższy samolot i w drodze powrotnej nie skróciliśmy trasy do Nowosybirska. Udałoby się nam zwiedzić jeszcze jedno miasto a tak to zamiast tego spędziliśmy jeszcze jeden dzień w pociągu.
Kilka zdjęć z okna - w większości kiepskiej jakości ze względu na niesamowicie brudne szyby...
Fajna wycieczka, dobrze że wróciliście cali.
Niesamowita podróż,
z kolejowych marzeń zawsze miałem dwa :)
przejechać się OrientExpressem
i Koleją transsyberyjska do Chin
Kiedyś oglądałem film na NG właśnie o podróży koleją transsyberyjską do Chin - wycieczka trwała prawie miesiąc :)