Kontrola obywatela - Tematy Tygodnia

in #polish5 years ago

Powszechna informatyzacja życia przeciętnego Kowalskiego wydaje się być błogosławieństwem - może komunikować się z każdą osobą na świecie (o ile ma internet), może rozmawiać z ludźmi przez telefon, a dzięki coraz szybszemu systemowi transportu - może dotrzeć on (albo rzeczy) w ciągu paru dni z drugiego końca świata.

Jednak taka globalizacja informacji to nie tylko rzecz przyjemna, ale też straszna i dzisiaj sobie o tym porozmawiamy co złego stworzyła technologia :)

Kamery

Kamery są wszędzie i to dosłownie. Daliśmy się w imię bezpieczeństwa zachipować niemalże. Mamy wideodomofony, kamery wideo, automaty z biletami z kamerą - jesteśmy nagrywani w komunikacji miejskiej, w pracy, w sklepie - wszędzie kamery.

Oczywiście ktoś może stwierdzić - ok, to dla bezpieczeństwa. Jednak "afera" z żabką z roku 2016 pokazują, że nie do końca tak jest. Wbudowane kamery oprócz nagrywania ludzi oceniała ich wiek i płeć. Niektóre sklepy (głównie za granicą) nawet tworzyły fałszywe BTSy by zbierać informacje o telefonach klientów.

Blokowanie / przechwytywanie sygnału telefonów

U nas nie jest to stosowane (aż tak bardzo?), ale na zachodzie Europy i owszem. Wyobraźmy sobie, że trwa protest w Anglii. Wydaje się, że "Pokrzyczą, pojęczą i już po rewolucji", ale niekoniecznie. W zjednoczonym królestwie systemy monitoringu obywateli są mocno rozwinięte - może nie tak jak w Chinach, ale jednak. Są przypadki takie, że aplikacje do wykrywania fałszywych BTSów włączają się i informują o takim stanie rzeczy właśnie za granicą.

Dzięki takim fałszywym BTSom służby mają listę protestujących osób.

Zdarzały się przypadki wyłączania telefonów na czas protestów. Z czasem ludzie zaczęli tworzyć własne sieci Meshnetowe z użyciem bluetooth i komunikatorami.

Cenzura treści

Państwo coraz bardziej staje się opiekuńcze. Zamiast poprzestać na spełnianiu podstawowych potrzeb to zaczyna ingerować w treści popularnych mediów. W Szwecji z tego co wiem (więc nie potwierdzone :P) każda partia prawicowa to "faszyści i naziści". Nie wnikam czy to prawda czy nie, ale to trochę jak w naszej telewizji publicznej. Każdy kto nie jest z nami jest przeciwko nam.

A ludzie chłoną wiedzę jak gąbkę. Z czasem przeszli do internetu, ale i tutaj zaczyna się manipulowanie treścią opinii publicznej. Media głównego nurtu mają swoje sprecyzowane cele propagandowe i nie mówię czy piszą rzeczy prawdziwe czy nie - ale nie są opiniotwórcze.

A będzie coraz gorzej ...

W Chinach jak wiecie (lub nie) testuje się system oceny obywateli - jeśli obywatel jest "dobry" dla partii dostaje specjalne bonusy jak lepsze kredyty, miejsce w przedszkolach i tak dalej. A to nas pewnie też będzie czekało patrząc jak chętnie władza inicjuje złe dla obywateli pomysły.

Dlatego możecie pomyśleć o zostaniu Cypherpunkowcem i szykować się na walkę z internetowym okupantem ;) Bitcoin, TOR, Yacy, Steem czekają na masową adopcję w świecie wolnych rozwiązań.


Tekst powstał na podstawie 1 tematu tematów tygodnia - "Globalistyka".

Sort:  

U nas nie jest to stosowane (aż tak bardzo?), ale na zachodzie Europy i owszem.

Niestety musimy założyć, że jest. Nie jestem specjalistą, ale z tego co się orientuję polskie służby korzystają z wielu nowoczesnych technik i narzędzi inwigilacyjnych.

Poszukajcie sobie na przykład czegoś po polsku o aferze sprzed kilku lat związanej z wyciekiem z firmy HackingTeam. W skrócie - była to włoska firma, która sprzedawała demokratycznym rządom i służbom tych rządów (ale jak się potem okazało chyba również każdemu dyktatorowi/reżimowi który tylko był w stanie zapłacić), platformę/usługę umożliwiającą włamywanie się na telefony i komputery i instalację na nich oprogramowania inwigilacyjnego. Czyli firma - hackerzy za pieniądze. No i ktoś ich zhakował i upublicznił ich narzędzia, ich 0daye oraz np. komunikację z klientami. W tej komunikacji był m.in. kawał historii korespondencji z którąś z polskich służb (nie pamiętam czy to było ABW czy CBA), która dostęp do takiej platformy/usługi wykupywała.

Na różnych polskich portalach bezpiecznikowych pojawiają się od czasu do czasu zdjęcia pojazdów polskiej policji z dziwnymi antenami na dachu parkującymi w okolicach demonstracji czy nielegalnych zgromadzeń. Takie urządzenia, które nazywasz fałszywym BTSami (a które przez bezpieczników i przestępców nazywane są jaskółkami) prawie na pewno są na wyposażeniu polskiej policji. Policja ma też broń akustyczną do rozpędzania tłumów, choć o ile mi wiadomo nie ma podstaw prawnych by z niej korzystać.

LRAD

Niestety nasze prawo daje służbom bardzo dużą swobodę w kwestiach umożliwienia naruszania naszej prywatności. Szkoda, że wydaje się, że praktycznie tej naszej prywatności nie broni. Czy wiecie, że każdy operator telekomunikacyjny musi udostępniać na każde wezwanie całą masę danych swoich klientów? Czy w wiecie, że u największych operatorów komórkowych służby mają wyznaczone specjalne pomieszczenia w których stoją komputery z dostępem do wielu najważniejszych systemów wewnętrznych tych operatorów?

Nie chcę u nikogo wzbudzać paranoi i jakiejś ślepej nienawiści do władz (na razie nie słyszałem o wyraźnych dowodach na to, że te narzędzia byłyby masowo wykorzystywane do np. walki politycznej czy eliminowania opozycji) ale warto uświadomić sobie, że w Polsce służby nie są tak zacofane jak chcielibyśmy w to wierzyć. Tak jak demokracje zachodnie od lat uczą się korzystać z narzędzi i technologii. I ze specjalistów. Szkoda też, że za to w zapewnianiu bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej nasze państwo jest głęboko w lesie.

Jak kiedyś będę bogaty to wypróbuję GoTenna
https://www.gotenna.com/

Mam nadzieję, że to bezpieczne ;)

Hm, ale co do tego urządzenia, to wiki na stronie do której linkujesz o broni akustycznej, właśnie to zdjęcie pokazuje, twierdząc, że to LRAD. Czyli to nie jest fałszywy BTS zdaje się? Czy to nie był przykład tego pojazdu" z dziwnymi antenami na dachu"? Bo chyba źle zrozumiałem.

Tak na zdjęciu to LRAD, czyli ta broń akustyczna do rozpraszania tłumów.

Jaskółki czyli fałszywe BTSy wyglądają inaczej. Nie orientuję się w tym tak dokładnie, ale najmniejsza komercyjna jaką widziałem na jakimś zdjęciu ma rozmiar nesesera. Plus pewnie jakieś zewnętrzne anteny. Są też chyba amatorzy, którzy potrafią takie BTSy zmajstrować mniejsze, ale tutaj, jak podejrzewam, problemem staje się zasięg i konieczność podejścia do celu naprawdę blisko. Policja (przynajmniej do zadań związanych z obsługą protestów i zamieszek) raczej potrzebuje zasięgu kilkudziesięciu, może stu kilkudziesięciu metrów i dostatecznej mocy, która zapewni, że telefony z danego obszaru chętniej wybiorą Jaskółkę zamiast komórek operatorów. Te auta z dziwnymi antenami, mogą służyć bardzo różnym celom - mogą to być np. mobilne centra łączności i/lub dowodzenia. Mogą posiadać na pokładzie systemy umożliwiające rejestrację zdarzenia - by potem wyłapywać na wideo pacjentów, którzy przesadzili z korzystania z demokracji. Taki wóz z wysuwającymi się kamerkami we wszystkich kierunkach widziałem chyba kiedyś nawet na własne oczy (z pewnej odległości, więc na 100% pewien nie jestem). Ale mogą tez mieć na pokładzie jaskółkę.

Każdy kij ma dwa końce. Ludzie udostępniają w sieci ogromne ilości informacji o sobie. Na poziomie, który nazwę "codziennym użytkiem" sami możemy przeglądać i mniej lub bardziej świadomie analizować i oceniać ludzi. Na podstawie wpisów, polubień, zamieszczanych zdjęć wnioskujemy o kulturze osobistej, poglądach, różnych typach inteligencji.
Te informacje wpływają na nasze zachowanie - wobec osób, które zrobiły na nas wrażenie negatywne zachowujemy się w realu z rezerwą, może nawet unikamy ich.

Do zastanowienia. Czy w tradycyjnych mediach internetowych moderatorzy częściej usuwają treści na polecenie służb państwowych, czy dlatego, że naruszenie zgłasza internetowy społecznik? Zapytując inaczej: kto najczęściej ogranicza wolność internatutów?

Zapytując inaczej: kto najczęściej ogranicza wolność internatutów?

Wydaje się, że masz rację. Pod warunkiem, że piszesz o Polsce. Przynajmniej taką żyję nadzieją (ale jednocześnie pamiętam np. o nielegalnych więzieniach CIA w Polsce). Ale w wielu krajach (Białoruś, Rosja czy Chiny i wiele, wiele innych) to już może wyglądać zupełnie inaczej. A pamiętacie arabską wiosnę i inne gorące wydarzenia w różnych krajach? Gdy nagle władze w danym kraju wyłączały Internet lub jego części (FB, Tweeter) i pomagało to znacząco opanować sytuację. Wiem, że nie są to tak wyrafinowane działania jak te o których pisze @fervi, ale dają władzom innych krajów cenną lekcję. Na przykład to, że internet to medium ważniejsze niż telewizja i inne tradycyjne media.

A pamiętacie czasy gdy Google jeszcze było w Chinach i pod pretekstem wypełniania obowiązujących w danym kraju przepisów zwracało w Chinach zupełnie inne wyniki przy wyszukiwaniu hasła 'Plac Tian’anmen' niż poza Chinami. W skrócie - w wynikach prezentowanych w Chinach nie było czołgów rozjeżdżających cywilów i protestujących studentów, za to pełno roześmianych dzieci z kwiatami przed mauzoleum Mao. Wiadomo, że w Polsce pewnie większość cenzury w FB to wynik zgłoszeń innych użytkowników i pracy wewnętrznej cenzury tego przedsiębiorstwa, ale jeśli do Facebooka zgłoszą się polskie władze z taką to a taką prośbą (i nie mam tu na myśli nakazu sądowego), to ta firma nie będzie się zastanawiać czy to działania demokratyczne czy nie, tylko się chętnie podporządkuje - i tak już się chyba parę razy zdarzyło.

Wiele wskazuje na to, że rosyjskie władze bardzo aktywnie prowadzą wojnę propagandowo-informacyjną przeciw innym krajom i narodom (patrz: 1, 2 i inne). Moim zdaniem to niemożliwe by nie wykorzystywali podobnych, technik i narzędzi przeciw własnym obywatelom. Dla Chin zbudowanie własnego Internetu to nie tylko sposób na kontrolę co ze świata imperialistów ma docierać do ich kraju ale być może przede wszystkim sposób na inwigilację własnych obywateli. Może Rosja się jeszcze od Internetu nie odcięła ale mają własne, bardzo popularne u siebie media społecznościowe, które zapewne nie mają wyboru i muszą współpracować ze smutnymi panami z różnych służb.

Zresztą nie ma co z wyższością kiwać głową myśląc o dzikich krajach jak Chiny czy Rosja. Zachód też ma swoje za uszami - na przykład Sojusz 5 oczu (ale są i sojusze 6, 9 i 14 oczu). To umowy powołujący służby sygnałowe (podsłuch, inwigilacja elektroniczna), które wiążą podobne służby kilku państw i mówi się o nich, że jakoś nie obowiązują je przepisy uczestniczących w nich krajów. Prawdopodobnie pomagają amerykanom podsłuchiwać wszystkich - i wrogów, i sojuszników (vide NSA podsłuchujące telefony niemieckich polityków z Angelą Merkel na czele).

I znów podkreślam, że nie jestem za tym by wychodzić na ulicę, zapalać opony i wyrywać kostkę. Trzeba jednak mieć świadomość, że władza ma nie tylko narzędzia takie jak paragrafy, gumowe pałki i armatki wodne. Warto mieć oczy szeroko otwarte, otwartą głowę i odpowiednio podkręcony sceptycyzm. Wydaje się, że wszystkie duże partie korzystały z czarnego marketingu w internecie podczas kampanii wyborczych. Trudno sobie wyobrazić by nie miały pokusy używać tych i innych narzędzi by zdobytą władzę utrzymać.

Tak - pisząc miałam na myśli Polskę (bez stanów wyjątkowych, ale kto wie, co przed nami) i przeciętnego obywatela lub obywatelkę, którzy nie prowadzą działalności szpiegowskiej ani nie handlują semtexem.

Zgadzam się, że organy państwa mają bardzo duże możliwości. Chciałam zaznaczyć, że na poziomie codziennym i prywatnym my, jako internauci, również mamy całkiem spore możliwości prowadzenia "rozpoznania". :)

A jednak. Stalkerka ;-P.

Osoby same się podkładają. :)
Na przykład zapraszając do znajomych na FB osobę, którą znają głównie z widzenia, czyli mnie. ;)

...i przeciętnego obywatela lub obywatelkę, którzy nie prowadzą działalności szpiegowskiej ani nie handlują semtexem.

Wrócę jeszcze do tego zdania. Problem naszych czasów polega na tym, że kiedyś by się znaleźć w zainteresowaniu służb trzeba było się znaleźć w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie i w odpowiednim towarzystwie. Teraz niestety możliwości są takie, że każdy obywatel jest potencjalnym podejrzanym i mnie to osobiście bardzo wkurza. Łatwiej jest chyba szukać przesiewowo niż ciągnąć żmudną robotę operacyjną. Nie cierpię gdy każą mi otwierać plecak jak wchodzę/wychodzę ze sklepu albo w ciągu 6 dni policja zatrzymuje mnie 5 razy żebym dmuchał w aparat - ja rozumiem, że mój ryj wzbudza podejrzenia, ale to już przesada by mi zaglądali do maili jeśli tego ryja nawet nie widzą :-P.

Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie.

Teraz zastanawiam się, co w moich mailach spowodowało, że nigdy jeszcze nie dmuchałam (prawo jazdy od 2002 roku), ani nie byłam proszona o zaprezentowanie wnętrza plecaka.
A może to uroki prowincji?

A może to uroki prowincji?

To zapewne Twój urok. Ja natomiast już tak mam - można się przyzwyczaić. Na szczęście na lotniskach, odpukać, mam jak do tej pory szczęście. Dość rzadko biorą mnie na osobistą, czego nie można powiedzieć o osobach mi towarzyszących (chyba, że z góry zakładają takie moje myślenie - z taką mordą to nie ma szans, żeby mnie nie wzięli, razem z kanapką wrzucę coś do toreb towarzyszkom podróży - z ich słodkimi buziami nigdy nie będą ich podejrzewać). Podkreślam specjalnie dla smutnych panów - to tylko moje spekulacje jak pogranicznicy mogą spodziewać się, że sobie kombinuję - nigdy niczego takiego nie przewożę ani nie podrzucam ;-P.

Ciągniesz mnie za język? Czy tylko mi się wydaje? :-D

Niech będzie, że akurat dmuchanie było na prowincji. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało. I było to 6 dni pod rząd - dla jasności. A do sklepów przestałem chodzić z plecakiem. I z kieszeniami.

Alciku - Ty jesteś dyskryminowany! Może ujawnij się troszkę w sieci. Raz Cię rozpracują i z głowy.

Wydaje Cię się. ;)

E tam, od razu dyskryminowany. Po prostu hoduje sobie taką zdrową paranoję. A fizjonomia trochę pomaga. To się nazywa zaprząc do pracy siły natury ;-P

Dobry artykuł fervi.

Dzięki :D

Coin Marketplace

STEEM 0.36
TRX 0.12
JST 0.040
BTC 70446.49
ETH 3571.68
USDT 1.00
SBD 4.73