Puszczanie kaczek czterotonową bombą, czyli operacja Chastise – opowieści historyczno-lotnicze #6 [Tematy tygodnia]
Cześć. Chciałbym zgłosić ten odcinek opowieści historyczno-lotniczych do tematów tygodnia – temat numer 2. Wprawdzie Barnes Wallis nie zginął od uderzenia bomby skaczącej, ale jego wynalazek z pewnością był jednym z ciekawszych pomysłów zastosowanych w działaniach wojennych podczas II WŚ.
Jest rok 1943. Zagłębie Rhury – główny ośrodek niemieckiego przemysłu to łakomy kąsek dla alianckiego lotnictwa. Skoncentrowane na stosunkowo niewielkim obszarze fabryki, zakłady i kopalnie stanowią znaczny ułamek hitlerowskiej gospodarki. Gdyby tylko był sposób by zadać cios na dużym obszarze...
Puszczanie kaczek
Tym sposobem były tamy. Zagłębie Rhury, zgodnie z nazwą, położone było w pobliżu właśnie tej rzeki oraz wielu innych, mniejszych, wpadających później do Renu. Alianci uważali, że zniszczenie niemieckich zapór poważnie zaszkodziłoby całemu lokalnemu przemysłowi. Po pierwsze, tamy były ważnym źródłem energii elektrycznej dla całego pobliskiego obszaru. Po drugie, pozwalały na dostarczanie czystej wody do zakładów hutniczych i metalurgicznych. Po trzecie, woda zmagazynowana w zbiornikach zapewniała funkcjonalność kanałów transportowych. Wreszcie uwolnienie takich mas cieczy miało spowodować olbrzymie zniszczenia budynków oraz infrastruktury drogowej i kolejowej.
Jak zatem skutecznie zniszczyć tamę? Zagadka ta nie dawała spać po nocach dowódcom RAF Bomber Command. Klasyczne bombardowanie nie sprawdzało się zbyt dobrze – nie było wystarczająco precyzyjne, biorąc pod uwagę kształt tamy – wszak niełatwo trafić bombą w pionową ścianę. Silna ochrona przeciwlotnicza w rejonach zapór również utrudniała zadanie. Oczywistym pomysłem był atak torpedowy, jednak Niemcy przygotowali się na taką ewentualność rozciągając na rzekach sieci przeciwtorpedowe. W ten sposób tamy tkwiły na swoich miejscach, bezpieczne od ataków lotniczych, a hitlerowscy dowódcy obawiali się raczej działań dywersantów i komandosów.
Pomysł na rozwiązanie problemu bombardowania zapór narodził się w głowie brytyjskiego naukowca i wynalazcy - Barnesa Wallisa. Idea podobno zrodziła się właśnie podczas „puszczania kaczek” w jednym ze zbiorników w ogrodzie Wallisa. Widok kamienia (czy według innych źródeł piłeczki) skaczącego po wodzie stał się inspiracją dla „skaczącej bomby”. Rozwiązanie było idealne – bomba odbijając się od powierzchni mogłaby ominąć sieci przeciwtorpedowe i dotrzeć pod samą tamę. Tam, po opadnięciu na dno, miała eksplodować uszkadzając zaporę w najbardziej wrażliwym miejscu.
Plany i trudności
Naturalnie cała rzecz nie była taka prosta. Aby osiągnąć efekt „kaczek” należało zrzucić bombę przy dużej szybkości i ekstremalnie niskim pułapie. Sam ładunek musiał mieć odpowiedni kształt, a dodatkowo konieczne było nadanie mu ruchu obrotowego. Pierwsze testy przeprowadzane były na bombach w kształcie kuli, jednak okazało się, że drewniana obudowa rozpadała się po zetknięciu z lustrem wody. Ostatecznie pozostano przy walcowatym ładunku, który równie dobrze odbijał się od powierzchni. Po serii prób w zakładach doświadczalnych w Watford, zdecydowano się przeprowadzić ostateczny test na nieużywanym zbiorniku wodnym w dolinie Elan w Walii.
Podczas ćwiczeń, oprócz dopracowywania samego ładunku, zajmowano się wieloma innymi aspektami planowanego ataku. Przede wszystkim była to dobra okazja dla treningu lotników, dla których mimo dużego doświadczenia (w celu ataku na zapory utworzony specjalny dywizjon złożony z wybranych załóg) każda próba była okazją do zdobycia bezcennej wiedzy.
Pojawiły się również inne przeszkody, które należało pokonać. Jedną z nich była niewystarczająca dokładność wysokościomierzy ciśnieniowych, przez co trudno było precyzyjnie określić kluczowy dla powodzenia zrzutu pułap lotu. Rozwiązanie tego problemu okazało się zaskakująco proste – atak miał być przeprowadzony nocą, więc pod kadłubem samolotu zamontowano dwa reflektory, ustawione w taki sposób, by po osiągnięciu żądanej wysokości, ich światła spotkały się na tafli wody w jednym miejscu.
Kolejną trudnością okazało się dokładne celowanie w ciemnościach, przy bardzo dużej prędkości lotu. I tutaj spryt i prostota okazały się skutecznym wyjściem. Każda z atakowanych zapór miała na obu końcach wieże, więc skonstruowano urządzenie celownicze z odpowiednio ustawionymi ramionami. Gdy te pokryły się z pozycją wież, należało zwolnić ładunek. W ten sposób rozwiązano problemy z określeniem pozycji samolotu podczas zrzutu.
Rozpocząć operację Chastise!
Wreszcie, 16 maja 1943 roku, około godziny 21:30 19 bombowców typu Lancaster w dwóch formacjach oderwało się od ziemi. Lecąc dwiema drogami, starannie wytyczonymi tak, aby ominąć znane miejsca koncentracji obrony przeciwlotniczej, niedługo później przecięły holenderskie wybrzeże. Pierwsze straty odnotowano jeszcze przed dotarciem do celu. Jeden z bombowców został trafiony przez obronę przeciwlotniczą, co spowodowało uszkodzenie radia i zmusiło załogę do powrotu. Trzy dalsze maszyny rozbiły się – jedna na skutek ognia nieprzyjaciela, a dwie pozostałe zahaczyły o linie wysokiego napięcia (formacja leciała bardzo nisko by uniknąć wykrycia przed radar).
W końcu samoloty dotarły nad wyznaczone cele. Pierwszy z nich – tama na rzece Möhne wytrzymała dwa trafienia bombami, nim w końcu poddała się przy uderzeniu trzecim ładunkiem. Również zapora na rzece Eder, mimo skrywającej ją gęstej mgły, rozsypała się przy trzeciej próbie – pierwsza bomba eksplodowała przy górnej części uszkadzając nisko lecącego Lancastera, lecz pozostałe dwie zadziałały zgodnie z przewidywaniami i wkrótce w grubej, żelbetowej konstrukcji pojawił się wielki wyłom.
Więcej problemów sprawiła zapora Sorpe. Wielka, ziemna hałda była o wiele trudniejsza do rozerwania, niż pozostałe tamy, zbudowane ze zbrojonego betonu. Również niewygodne podejście uprzykrzało alianckim bombardierom celowanie. Po trzech nieudanych próbach, ostatnie dwa Lancastery zostały wysłane nad cele drugorzędne – zapory Lister i Ennepe. Pierwsza z nich nie została zaatakowana na skutek zestrzelenia bombowca, a druga oparła się pojedynczej bombie.
Skutki bombardowania
Ostatecznie spośród 19 Lancasterów, aż 8 maszyn nie wróciło do Anglii. Boleśniejszą dla RAF była z pewnością strata 56 doświadczonych lotników, z których tylko trzech przeżyło dostając się do hitlerowskiej niewoli. A straty niemieckie? Dwie zniszczone tamy spowodowały zalanie wielkich obszarów. Zniszczeniu uległo kilka kopalń oraz kilkanaście zakładów przemysłowych i domostw. Dalsze kilkadziesiąt budynków zostało uszkodzonych. Ucierpiały także drogi i mosty. Jak okazało się później ciężki cios otrzymało miejscowe rolnictwo – wiele pól zostało zdewastowanych, a liczba zabitych zwierząt hodowlanych wyniosła kilka tysięcy.
Życie straciło około 1650 osób, głównie cywili i przymusowych robotników, ściąganych do zagłębia Rhury z terenów sowieckich. Jak okazało się później, po upływie około sześciu tygodni dostawy prądu zostały przywrócone niemal całkowicie. Ostatecznie niemiecka produkcja przemysłowa została zahamowana w niewielkim stopniu, bez znaczącego wpływu na losy wojny. Można przypuszczać, że istotne było narzucenie wojskom Hitlerowskim defensywnego stylu prowadzenia działań. Wzmocnienie obrony przeciwlotniczej i koncentracja sił na kontynencie odciążały Związek Radziecki na froncie wschodnim.
Można więc podsumować, że operacja Chastise była sukcesem zarówno taktycznym jak i strategicznym, lecz na pewno mniejszym niż życzyło sobie tego RAF Bomber Command. Nie mam jednak wątpliwości, że pomysł zastosowania bomby skaczącej po wodzie, niczym rzucony dziecięcym ramieniem kamyk, był z pewnością odważny i nietuzinkowy. I działał.
Na koniec chciałbym Wam jeszcze pokazać dwa ciekawe filmiki. Pierwszy przedstawia współczesną rekonstrukcję zrzutu bomby skaczącej przeprowadzoną w Kanadzie przez doktora Hugh Hunta z Uniwersytetu Cambridge. Drugi to archiwalne nagrania należące do Imperial War Museum z testów sferycznej wersji bomby.
Źródła obrazków: wikimedia
Mega ciekawy artykuł, czemu ma tak mało $? Plusować wszyscy.
Dzięki, starałem się ;)
Świetny artykuł, czytałam z prawdziwą przyjemnością! Nie miałam pojęcia o takim eksperymencie.
Dzięki. Tak to już niestety bywa, że jesteśmy najbardziej pomysłowi, kiedy chodzi o niszczenie i zabijanie...
... a czasami o przetrwanie ...
Hola @sweetstuff, upv0t3
Este es un servicio gratuito para nuevos usuarios de steemit, para apoyarlos y motivarlos a seguir generando contenido de valor para la comunidad.
<3 Este es un corazón, o un helado, tu eliges .
: )
N0. R4ND0M:
9965 1138 6992 3304
3323 4852 1649 9084
4842 3843 8360 9722
7109 3123 7775 8487