Wspomnienia Józefa Sznajdera żołnierza AK okręgu Lwów - Część 9 - "Spotkanie z KriPo"
Dawno mnie tu nie było :) Zgubiłem gdzieś hasło i nie mogłem dalej aktualizować wspomnień. Na szczęście udało się to odzyskać i mogę wrzucać dalej losy mego dziadka :) życzę udanej lektury!
W Lublinie łączyłem się z pracownikiem kolejowym który na dworcu odbierał i dostarczał mi poczty. Natomiast w Krakowie miejsce kontaktu było mieszkanie moich dalszych krewnych przy ulicy Sebastiańskiej 20, tam często nocowałem. Na trasie między Rozwadowem a Lublinem w lasach była partyzantka Polska i Radziecka która nocami wysadzały pociągi. Ze Lwowa do Lublina zazwyczaj udawało mi się jechać dniem i związku z tym unikałem wysadzenia. Natomiast z Lublina do Krakowa jechałem nocą. Wiedząc o tym że pociąg nie przejedzie gdyż będzie on wysadzony. Wsiadłem do tylnego wagonu gdyż zazwyczaj on zostawał na szynach Lub tylko zeskoczył z szyn jedną częścią wagonu. Po wysadzeniu pociągu był obstrzeliwany przez partyzantkę. Kładłem się na podłogę wagonu nie wysiadając aby nie być zabrany przez partyzantkę i nie podstrzelony. Tak leżałem przez około godziny – półtora. Z lublina przyjeżdżał inny parowóz i zabierał wagony będący nie wykolejone z ludźmi i przewożąc ich do Skarżyska Kamiennego. Stąd przesiadało się na inny pociąg do Krakowa. Pociągi jadący z Lublina zawsze były poprzedzone przez lokomotywę z platformą z ?(tutaj Kamil mi pomoże jutro bo śpi) który przejeżdżał bez szwanku. Natomiast osobowy był wysadzony. Na tym miejscu a była to dość wysoka skarpa leżało na dole jak widziałem kilka już parowozów i wiele wagonów. Po każdym takim wysadzeniu tory były w dzień naprawiane, a nocą wysadzane. Kiedy leżałem na podłodze i ustała strzelanina widać było dookoła kilka pożarów. Prawdopodobnie to bandy UPA Ukraiński podpalali Polskie wsie. Takich kursów udało mi się zrobić około czterech czy pięć.
Ostatni raz kiedy przyjechałem do Krakowa u krewnych zastałem ich znajomych który chcieli jechać do Stalowej Woli. Z powodu trudności otrzymania biletu na pociąg przez Polaków zobowiązałem się im dostać bilet kolejowy. W związku z tym omówiłem się z nimi że będę o godz. 10:00 u krewnych i razem z nimi pojadę na dworzec i załatwię bilety. Dnia następnego wcześnie rano wyszedłem na miasto w celu załatwienia różnych spraw. Idąc do domu wujostwo na omówioną godzinę przechodząc przez plac w ul. Sebastiańskiej. O godz. 09:55 gdy miałem niedaleko i za 5 minut, zauważyłem zamieszanie na placu. Zatrzymałem się na moment, aby zobaczyć co się dzieje i w tym momencie podeszło do mnie dwóch cywilów zabierając mnie do bramy. Legitymując wydałem im się podejrzany gdyż nie miałem włosów na głowie bo byłem obstrzyżony. Zabrali mnie do samochodu i odwieźli na kryminalną policję Tz. „Kripo”. Na drugim piętrze pracownik „Kripo” przeprowadzał rewizję u mnie, przeglądał wszystko co miałem a miałem ten duży rozkład jazdy pociągów trochę różnych osobistych drobiazgów oraz drugą Kenkartę, ale już Polską gdyż węgierską zabrali mnie przy aresztowaniu. Mając przy sobie dwie kenkarty na jedno nazwisko dlatego że przy rewizji niemieckiej ukazywałem kenkartę Volks Madziara, a w czasie wysadzania kontrolowany przez partyzantkę Polską zwłaszcza rosyjską miałem okazać Polską kenkartę aby uchronić się. Kiedy byłem kontrolowany przez pracownika Kripo który przeglądał rozkład jazdy i odłożył na rogu stołu, korzystając z jego nieuwagi wsunąłem Polską kenkartę do rozkładu jazdy czego nie zauważy. Po chwili przyszedł drugi pracownik, a jak się później dowiedziałem że był to naczelnik ?(Tutaj jutro rozszyfruje jak się nazywa) wziął mnie do siebie i zaczął mnie wypytywać co ja robię w Krakowie i dlaczego nie mam ?(Jutro rozszyfruje i podam) – Karty Urlopowej. Odpowiedziałem że moje przedsiębiorstwo kart urlopowych dla poddanych niemieckich nie wydają. W tym momencie wchodzi ten pracownik który kontrolował moje rzeczy i przynosi moją kenkartę Polską. Widocznie jeszcze raz przeglądał rozkład jazdy i znalazł. Wtedy naczelny zwrócił się do mnie z zapytaniem która jest ważna gdyż były dwie na jedno nazwisko i skąd ją wziąłem. Nie długo się namyślałem i powiedziałem że Polska a węgierską kupiłem za 100zł we Lwowie na pl. Krakowskim Tz. „Krakidanach” gdyż można wszystko dostać. Nie chcieli to wierzyć, ale że była to godzina 12ta gdzie u nich jest przerwa obiadowa do godz. 15:00 więc że mną nie patyczkując się zdjęli mi pas od spodni oraz sznurówki z butów i wsadzili mnie do piwnicy to jest do celi. W celi tej nikogo nie było tylko mary i nieduże pod sufitem okienko. Leżąc na marzę modląc się i rozmyślając co to będzie gdyż nie będą wiedzieli krewni gdzie się podziewałem i pomyślą żem nie zdołał biletów załatwić i dlatego odjechałem, a miałem ponownie jechać do Lublina. Punkt o godzinie 15tej otwierają się drzwi celi i ukazują się dwie osoby. Jeden to był strażnik więzienia, a drugi cywil. Cywil prowadził mnie na drugie piętro i po drodze zapytał mi się czy jego znam. Zrobiło to na mnie wielkie wrażenie myśląc że to jakiś podstęp i chcą mi coś przylepić. Odpowiedziałem że Pana nie znam i nigdy nie widziałem. W pokoju oznajmił mi że mam szczęście, a o wszystkim się dowiem na dole. Prawdopodobnie wziął jakiś dokument czy nie zwolnienie mnie i zszedł ze mną na dół. Na dole wytrzeszczyłem oczy gdy zobaczyłem swojego krewnego u którego się zatrzymałem. Na portierce oddano mi pas, sznurowadła oraz wszystkie zatrzymane rzeczy za wyjątkiem rozkładu jazdy i węgierskiej kenkarty, a na ausweisie skreślono Volks Madziar i napisano Polak oraz oznajmiono że jestem wolny.
!DERANGED
@tipu curate
Upvoted 👌 (Mana: 15/20)
You just received DERANGED @radomirgs Keep up the great work, view all your tokens at steem-engine.com