Przy drodze do Sosnowca i Dąbrowy Górniczej
Mieszkał kiedyś w Słowiku człowiek bardzo odważny, nazywał się Paw. Nie wiadomo skąd pochodził, do Słowika sprowadził się z Buska Zdroju. Podobno brał udział w Powstaniu w Warszawie, potem był w niewoli skąd uciekł na Zachód. Tam dostał się do Polskiej Armii a po wojnie wrócił i furmanką przywoził węgiel z Sosnowca lub Dąbrowy Górniczej. Niczego się nie bał. W życiu widział wiele strasznych rzeczy, głownie na wojnie i byle co nie mogło go wystraszyć. Jeździł przeważnie sam, czasem tylko kogoś zabierał zwykle na podwózkę. Była jesień zimne noce dokuczały a on dla ogrzania zakładał płaszcz po zabitym niemieckim żołnierzu. Kiedyś przysiadł się okazją do niego podróżny. Bardzo gadatliwy, w czasie rozmowy przyczepił się do niego ze w poniemieckim płaszczu chodzi. A cóż go to obchodzi? Bieda zafundowana przez okupanta to chociaż niech płaszczem ogrzeją. Nie on jeden wtedy chodził w niemieckim płaszczu, wiele mundurów po Niemcach było używanych czasem nawet jako garnitury. Deszcz zaczął siąpić. Paw postawił kołnierz i jechali dalej. Wjechali w ciemny las na końcu gdzieś migotało światło. Jechali w tym kierunku i myśleli że to pewnie wyjazd z lasu. Pierwsze wyczuły coś konie, zaczęły parskać ale szły. Dojechali do miejsca skąd widać było światło. Była tam polana przy drodze. Na środku polany paliło się ognisko, wielki ogień a na tle ogniska obaj jadący zobaczyli kilku niemieckich żołnierzy którzy tańczyli w okół ognia. Nie dość że po wojnie i okupant to jeszcze fakt ze żołnierza byli bez głów. Obaj jadący bardzo się tego zlękli. Paw podciął batem konie i ruszyli dalej jak huragan szybko stamtąd się oddalając. Dopiero po paru kilometrach jadący z Pawiem powiedział że tam była kiedyś partyzancka zasadzka na Niemców a poległych pogrzebano gdzieś w lesie. Paw niemiecki płaszcz zdjął i zapowiedział że więcej nic po Niemcach nie włoży.
Posted from my blog with SteemPress : https://piewca.pl/?p=681