Bang Bang Bangkok =)
Przez jednych nazywany Wenecją Wschodu, przez innych kojarzony głównie z filmu Kac Vegas czy też Niebiańskiej Plaży - Bangkok - miasto, którego końca autentycznie nie widać. Czy Bangkok rzeczywiście można nazwać Wenecją i czy możemy ograniczyć to miasto jedynie do Khao San Road znanego z filmu z niezawodnym Leonardem Di Caprio? Bez wątpienia miasto to ma wiele twarzy i na pewno nikt się nie zawiedzie odwiedzając tego kolosa.
Siemka Tajlandia, dawno się nie widzieliśmy ;)
Nieco ponad pół roku temu opuszczałam kolebkę mojego ukochanego tajskiego boksu. Łezka kręciła się w oku jak odlatywałam. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że już niedługo tutaj wrócę... I oto jestem ;) Tym razem w Bangkoku.
Kiedy tylko wyszłam z lotniska, miasto przywitało mnie trochę zapomnianym, wielkim buchem zaduchu, kombinacji specyficznego zapachu, wilgoci i wysokiej temperatury. Wspomnienia błyskawicznie wróciły, albo po prostu błyskawicznie zapomniałam o czasie spędzonym dotychczas w Polsce. Ten owy zaduch i bez wątpienia niezbyt czyste powietrze, choć uciążliwe, są wynagradzane przez pogodnych Tajów i szalenie smaczną kuchnię. Kluseczki ryżowe z dodatkiem kurczaczka, tofu, krewetek, czyli osobiście moje ulubione tajskie danie - pad thai, czy różnego rodzaju curry, czy soki ze świeżych owoców… i WIELE WIELE innych przysmaków, to jest to co najbardziej tutaj lubię. No nic nie poradzę, że absolutnie zgadzam się z poniższym plakatem (spotkanym już pierwszego dnia ;))
Zabytki i "top atrakcje"
Początek mojego wielkiego, aczkolwiek jeszcze nie do końca zaplanowanego tripa zaczynam w Bangkoku. Na dzień dobry ląduję niedaleko słynnego Khao San Road. Lokalizacja całkiem w porządalu - niedaleko do Pałacu Królewskiego i dwóch słynnych świątyń buddyjskich - Wat Pho oraz Wat Arun (dalszej). No i dużo backpackers’ów, więc można spotkać bardzo fajnych ludzi z różnych części świata.
Zanim nakreśliłam plan, co bym chciała porobić w Bangkoku, pobuszowałam trochę po przewodnikach i Internecie. Znajdziecie tam wiele Top 10 miejsc, top 30 rzeczy do zrobienia w Bangkoku, itp., itd. Szczerze? Trochę szkoda czasu na ciągłą gonitwę i sukcesywne odhaczanie kolejnych punktów z listy. Żeby "zaliczyć" owe X rzeczy, naprawdę potrzeba sporo czasu. Szkoda go marnować w mieście, gdzie Tajlandia ma wiele pięknych miejsc mających więcej do zaoferowania. Co zatem (zupełnie subiektywnie) warto zobaczyć w stolicy stolicy Tajlandii? Ja osobiście polecam kilka miejsc, mianowicie:
Wielki Pałac Królewski wraz z świątynią Wat Pho i Odpoczywającym Buddą:
Ogromny Budda leżący sobie najspokojniej w świecie robi mega wrażenie. Ogrom turystów zresztą też ;)
Wat Arun, czyli Świątynia Świtu:
Jak już ktoś się połasił na Pałac i Wat Pho, to idąc za ciosem polecam właśnie to miejsce. Aby tam dotrzeć najlepiej iść na brzeg rzeki Menam i załapać łódkę, która bardzo szybko przetransportuje nas na drugą stronę. Świątynia o tyle ciekawa, że jej ściany zostały udekorowane tłuczoną porcelaną, a piękno i styl wykonania robią ogromne wrażenie.
Chinatown
Dla lubiących chińskie wyroby i/lub kuchnię - zdecydowanie nie można ominąć tej dzielnicy!
Brama Chińska - dumnie stoi na rondzie niedaleko Wat Traimit - Świątyni Złotego Buddy:
Budda spoczywający w tej świątyni, pochodzący z XIII wieku zachował się w bardzo dobrym stanie. Wynika to z faktu, iż przez długi czas był pokryty zaprawą wapienno-cementową, która miała uchronić posąg przed złodziejami. W ubiegłym wieku, a dokładniej w 1955 roku, postanowiono przenieść go do Wat Traimit. Podczas tej czynności (nie)stety powłoka pękła i Budda odsłonił światu swoje zacne, złote oblicze ;)
Stadion Rajadamnern i gala tajskiego boksu dla żądnych wrażeń
Na koniec coś dla prawdziwych koneserów tajskich tradycji i/lub sportów walki. Być w Tajlandii i nie iść na galę tajskiego boksu uważam za bardzo duży błąd. I nie mówię tego tylko z perspektywy osoby trenującej tą dyscyplinę ;) po prostu poświęćcie jeden wieczór i przekonajcie się x)
Parki i ichniejsze siłownie na świeżym powietrzu
Bardzo fajna opcja dla tych, którzy chcą na trochę uciec z miejskiej dżungli bądź po prostu chcą się jeszcze bardziej spocić na otwartej siłowni ;) Zapewniam, że już przy rozgrzewce pot będzie spływał potokami. Co ja mówię, oceanami :P
Khao San Road - nie tylko impreza i ping pong show
Niestety nie udało mi się udać na pływający market. Było to spowodowane faktem, że po prostu są one czynne jedynie w weekendy (przynajmniej ten, który mnie interesował), a ja powoli się zabierałam w dalszą podróż. Natomiast poza zabytkami, gorąco polecam wybrać się wieczorem na mały tour po pobliskich małych barach gdzie jest muzyka na żywo. Wrażenia absolutnie nieziemskie, przyjazna atmosfera i duża dawka dobrej muzyki. Przy okazji może uda Wam się pobawić w rytmach tajskiego hip-hopu - bardzo polecam. Dobry beat, słów oczywiście nie byłam w stanie zrozumieć, ale może to i lepiej ;)
Co do tej Wenecji Wschodu, to też kogoś srogo poniosło :P Poniżej jeden z najbardziej malowniczych "kanałów" jaki spotkałam na swojej drodze. Reszta, no cóż... nie miała jakichś super walorów estetycznych, dlatego też nie będę drażnić Waszych oczu ;)
Poza tym, to szczerze mówiąc 2, maksymalnie 3 dni można poświęcić na Bangkok, nie więcej. Ja osobiście już po tych kilku dniach tam spędzonych miałam dość miejskiego zgiełku, tony zanieczyszczonego powietrza i miejskiej dżungli. Stąd też udałam się na jeden dzień do Ayutthaya - parku historycznego wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Więcej o tym w następnym wpisie, na który już serdecznie zapraszam ;) Czołem!
Karola
P.S. Nieco praktycznych informacji i cen:
- transport z/na lotnisko - busem pospiesznym ok. 60 batów, taksówka ok. 220 batów, minivan od 130 batów do 150;
- duże piwo Chiang w restauracji - ok. 90 batów;
- autobusy lokalne - cena uzależniona od standardu autobusu, odległości, którą przemierzamy, jaka firma, ile przystanków, czy jest A/C, ale ogólnie są to naprawdę małe kwoty rzędu kilku złotych;
- wejście do Pałacu Królewskiego - 500 batów;
- wejście do Wat Pho (leżący Budda) - 100 batów;
- wejście do Wat Arun - 50 batów plus 4 baty za transport w jedną stronę łodzią, którą przepłyniemy rzeczkę i dotrzemy na miejsce szybciej;
- pad thai lub inne przysmaki - w zależności gdzie chcemy zjeść ceny rozpoczynają się od 30 batów wzwyż, także absolutna tanioszka ;)
- shake'i owocowe - również od 30 batów mmmm =)
Bardzo ładnie podane,pozdrawiam!!!
Dziękuję bardzo Sawyn i również pozdrawiam!
Świetnie się czytało! 😉
Trochę szkoda czasu na ciągłą gonitwę i sukcesywne odhaczanie kolejnych punktów z listy. Żeby "zaliczyć" owe X rzeczy, naprawdę potrzeba sporo czasu. Szkoda go marnować w mieście, gdzie Tajlandia ma wiele pięknych miejsc mających więcej do zaoferowania.
Podobnie do tematu podchodzę dlatego jakoś mi się do Bangkoku nie spieszy. Może przy kolejnej wizycie chociaż 2-3 dni w nim spędzę, ale zrobię to głównie po to żeby pograsować trochę na Khlong Toei. 😎
Jakie dalsze plany? Masz jakąś opracowaną trasę czy pełen spontan?
Rozumiem, że na market Cię ciągnie? :) Jeszcze tam nie byłam =)
Póki co mam zaplanowane mniej więcej do początku października, później najprawdopodobniej na trochę wrócę do Tajlandii. Ale generalnie pełen spontan :D
I to mi się podoba! 😉
Oczywiście, że mnie ciągnie! Ostatnio widziałem o nim świenty materiał i już nie mogę się doczekać kiedy w końcu zjem smażone żaby!
Wracasz do blogowania na stałe? :)
Mam nadzieję, że tak i że ze zdrowiem już wszystko ok! :=
Jasna sprawa! Będzie systematycznie ;)
Dziękuję! Ze zdrowiem już praktycznie wszystko w porządalu :)
Ja bym uważał na takie stwierdzenie! :D Też miałem robić to systematycznie :) 29 wracam z urlopu i biorę się za pisanie!
Can't wait ;)
enoo, ładny ten Kanał Wenecki :)
(albo przynajmniej Twoje ujecie jest ładne :D)
ech, urok Tajlandii, odpycha i przyciąga
Rzeczywiście miasto może budzić kontrowersje ;)