Od Zera Do Reżysera! krótka historia.
Dzisiaj chciałbym wam opowiedzieć krótką historię, jak moja siostra z praktycznie zerowym doświadczeniem stała się reżyserką dla giganta.
Zdjęcie sprzed 2 lat.
Odkąd pamiętam, Ola zawsze pragnęła zostać aktorką. Już w gimnazjum i liceum brała udział w szkolnych przedstawieniach i konkursach. W liceum wzięła udział w konkursie teatralnym, zorganizowanym ku czci Czesława Niemena, w którym, jako reżyserka i rola pierwszoplanowa, wygrała zestaw stereo i długopis z podpisem prezydenta Warszawy z tamtych czasów, Lecha Kaczyńskiego.
Wszystko zapowiadało się pięknie, chociaż rodzice sceptycznie podchodzili do tego pomysłu, żeby Olga wiązała swoją przyszłość z teatrem czy filmem. Sporo mieli racji, w tej branży niestety bardzo często aby osiągnąć sukces trzeba mieć porządne zaplecze i znajomości. To jednak nie powstrzymało mojej siostry! Z typową dla siebie uporczywością rekrutowała się do wszystkich najważniejszych szkół filmowych. Aplikowała do Krakowa, Łodzi, Wrocławia, no i oczywiście do Warszawie. Była bardzo dobrze przygotowana, miała też sporo zdolności aktorskich. Pamiętam że mówiła, najbardziej chciałaby dostać się do Łodzi, jednak próbuje też do innych w razie gdyby plan A nie powiódł się. Była bardzo pewna swojego sukcesy. Za bardzo...
Wyniki rekrutacyjne przyszły. Odmowa, odmowa, odmowa i odmowa. Nigdzie nie trafiła nawet na listę rezerwową. To był dla niej szok jak i dla reszty rodziny. Jak to było możliwe? Co się stało? Ola nie była w stanie uwierzyć że nigdzie jej nie przyjęli. Po kilku dniach płaczu i rozpaczy zaczęły się tłumaczenia. "Cała ta rekrutacja to wielka szopka", "na sto miejsc tysiąc chętnych z czego połowa miejsc zajęta jeszcze przed rekrutacja", "sami synkowie i córeczki". Czy tak było na prawdę? Nie mi to oceniać.
I co teraz? Jak wiele osób którym nie udało się dostać na wymarzone studia, postanowiła spróbować jeszcze raz w przyszłym roku. Poszła na studia tam gdzie ją przyjęli we wrześniowej rekrutacji, a w międzyczasie łapała prace dorywcze tak jak większość osób w tym wieku, czy to w kinie czy kawiarni. Jednak w następnym roku jej entuzjazm już nie był taki sam i próbowała tylko w Warszawie i Łodzi. Też bez sukcesu. Jednak tym razem jej podejście do porażki już było inne.
Olga wiedziała że chce w przyszłości pracować w mediach. Może nie uda jej się jako aktorka, może brakuje jej tego czegoś, niemniej jednak całe życie jej pasją była telewizja film i teatr. Pogodziła się z tym, że ma małe szanse żeby zaistnieć jako aktorka, ale w mediach jest miejsce dla osób z różnymi zdolnościami.
Od tego czasu skupiła się na tym żeby krok po kroku budować swoją karierę wtym kierunku. Dość łatwo znalazła sobie prace w stacji radiowej, która była tak mało popularne że nawet nazwy nie pamiętam, no ale to było już coś! Kiedy ukończyła studia i miała czas w pełnym wymiarze udało jej się dostać pierwszą pracę w telewizji, TVN Warszawa. Pomagała w przygotowywaniu odcinków "Rytmu Miasta" i o ile nie była nigdy w ujęciu kamery, to miała pierwszy raz w życiu okazję aby dowiedzieć się jak to wszystko wygląda "od kuchni".
Właśnie tam, w tej pracy zdała sobie sprawę, że dużo ciekawszym jest Proces tworzenia programu, niż występowanie w nim! Zdała sobie sprawę, że zawsze szła w złym kierunku i że to właśnie reżyseria jest czymś w czym, jej zdaniem, ma potencjał! Stacja niestety szybko upadła i biedna siostra znowu został bez pracy. Początkowo była bardzo tym zawiedziona jednak nie trwało to długo. Dzięki wcześniejszemu doświadczeniu i znajomościom które nabyła pracując w TVN szybko udało jej się znaleźć następną pracę, w programie "Taniec z gwiazdami"!
Tam zaczęła naprawdę rozwijać swoje skrzydła. Poznała sposób tworzenia wysokobudżetowych produkcji. Dowiedziała się więcej niż w jakiejkolwiek szkole by jej nie nauczyli. Nie najgorzej zarabiała i była członkiem ekipy przez trzy pełne sezony. W jej głowie jednak zaczął nowy pomysł kiełkować.
Na tym etapie doskonale wiedziała na czym polega praca w telewizji. Pracując przy "Tańcu z gwiazdami" uświadomiła sobie jednak, że nawet taki wielki program zostawia sobie wiele do życzenia. Pamiętam jak opowiadała mi o procesie produkcji tego programu i zawsze powtarzała: "to by mogli zrobić tak, a to siak...".
Wiele osób odebrałoby to jako oznak próżności lub pychy ja jednak nie, bo dobrze znałem swoją siostrę. Wiedziałem że dziewczyna jest ponadprzeciętnie zdolna i że przyjdzie na nią moment. Okazało się że ten moment przyszedł o wiele wcześniej niż sam bym się spodziewał.
Olga w czasie wolnym od pracy myślała o własnym programie. Dla wielu mogłoby to się wydawać bujanie w obłokach i pewnie sama myślała że to tym jest. Miała różne pomysły i jeden z nich postanowiła spróbować wprowadzić w życie. Pomysł był prosty i był związany z czymś co jest obecnie trendy, foodtrucki. Pomysł i mi wydawał się ciekawy tylko co z tego? Jak osoba bez doświadczenia jako reżyser, scenarzysta czy producent, bez porządnego zaplecza finansowego i bez praktycznie wszystkiego co jest niezbędne do zrobienia programu telewizyjnego może zrealizować taki pomysł? Jak? Ciężką pracą i wytrwałością!
Siostra sama zaczęła pisać scenariusz. Wymyśliła sobie program o 12 uczestnikach, foodtruckersach, którzy pokazują od kuchni jak wygląda ich praca i życie. Kiedy już był gotowy jej szkic jak jej program miałby wyglądać, wzięła kamerkę i zaczęła jeździć po Polsce.
Zaczęła jeździć po zlotach foodtruckersów w całej Polsce i szukać ochotników, którzy być może chcieliby wziąć udział w takim programie. Oczywiście na początku nikt nie brał jej serio. Mała drobna dziewczynka myśli o swoim własnym programie w telewizji? Obudź się! Jednak Olga wytrwale dalej krążyła po zlotach i tak stopniowo udawało jej się znajdywać potencjalnych uczestników. Robiła krótkie wywiady, zdobywała materiał. Teraz miała gotowy scenariusz i potencjalnych uczestników, i co dalej?
Rozpoczęło się szukanie stacji która być może byłaby zainteresowana produkcją takiego programu. Siostra wysyłała opis programu z materiałem który jej udało się zdobyć na zlotach do różnych stacji telewizyjnych. Okazało się że pomysł programu przypadł do gustu nie innej stacji jak Discovery Channel! Chcieli więcej dowiedzieć się o tym pomyślę i w tym momencie Olga zaczęła poświęcać każdą wolną chwilę na pisaniu scenariuszu i gromadzeniu materiałów.
Po miesiącach trudów, Sukces!
Stacja zgodziła się na produkcję programu, z moją siostrą jako głównym reżyserem. To był prawdziwy szok! Podpisała kontrakt i załatwiła wszystkie formalności i tak na początku 2016 roku zaczęła się produkcja programu, którego pomysłodawcą, scenarzystą, reżyserem i , w dużym stopniu montażem była moja siostra Olga Siama. Program ten nazywa się:
Morał z tej historii jest taki: ciężka praca, kreatywność i wytrwałość jest gwarantem sukcesu. Moja siostra jest tego świetnym przykładem i jestem z niej tak dumno, że aż ciężko to wyrazić w piśmie.
Mam nadzieję że spodobała Ci się ta krótka historia :). Myślę że może dać dużo do myślenia. Obyście wszyscy mieli takie podejście jak ona do życia i pasji! Wtedy nic nie stoi wam na przeszkodzie żeby osiągnąć taki sukces w życiu jaki tylko chcecie! Na koniec tylko jeszcze chciałbym zaznaczyć że Olga nie jest w pełni karierowiczką. Rodzina i życie prywatne jest dla niej tak samo istotne jak zawodowe i tak chciałbym wam pokazać małą Jagódkę, jej córkę, moją chrześniaczkę :)
Wszystkich serdecznie pozdrawiam i życzę udanej reszty tygodnia!
Sam się trochę bawię/bawiłem w robienie filmów, ale reżyserować akurat nie lubię. Albo się nie nadaję :) W każdym razie fajna historia :)
dzięki!
Pogratuluj siostrze! Może kiedyś będziemy współpracować ponieważ zamierzam rozwijać się jako operator i kto wie... Świat jest mały.
powodzenia!
Ale motywująca historia. Pogratuluj siostrze i życzę kolejnych sukcesów.
Prawda? Kto wie może w przyszłości zajmie się reżyserią filmową i będzie znana w całej Polsce :D
Nice post..
Widzę reklamy tego programu (Biznes na kółkach) w TV. Rozumiem, że polecasz?
Szczerze to sam obejrzałem jeden odcinek, i to nawet nie w całości. Nie mam u siebie telewizora bo w sumie mi nie potrzebny. Ale jak ktoś lubi reality TV to warto zobaczyć bo bohaterowie są fajni, tacy totalnie wyluzowani i śmieszni.
Wiesz też nie chcę, żeby nie wyszło że próbuję tutaj robić reklamę tego programu :D. Chociaż w sumie to nie wiem jakie jest podejście społeczności Steemit do postów w których ludzie widać że próbują coś sprzedać lub zareklamować.
No proszę... chcieć to móc :)